Na jednej nodze?

Na jednej nodze?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy ktoś pamięta o fingowanych procesach z najczarniejszej nocy stalinizmu, trwającej w Polsce ponad dziesięć lat? Czy ktoś pamięta euforię półtora miliona ludzi zgromadzonych w 1956 r. na ówczesnym placu Defilad i w jego okolicach po przemówieniu tow. Władysława Gomułki, ów gigantyczny Hyde Park, kiedy jeden z trybunów zażądał wprowadzenia do biura politycznego... prymasa Stefana Wyszyńskiego? Czy ktoś pamięta o 45 latach zawiedzionych nadziei, 45 latach upokarzania się w celu zdobycia najprostszych sprzętów domowych i papieru toaletowego oraz o nie ogolonym redaktorze Boberze, który żalił się w telewizji, że nie może kupić żyletki? Czy ktoś pamięta, że do 1989 r. kariera po raz wtóry miłościwie nam panującego Aleksandra Kwaśniewskiego przebiegała według klasycznych wzorców hodowli dzieci aparatu PZPR? Jeśli nawet ktoś jeszcze chce o tym wszystkim pamiętać, to dla współczesnych wyborów politycznych w naszym kraju nie ma to już praktycznie żadnego znaczenia. Taką tezę stawia w tym numerze Leszek Balcerowicz ("Powyborcze obserwacje") i całkowicie się z nią zgadzam. "Odsetek głosów oddanych na Aleksandra Kwaśniewskiego i Andrzeja Olechowskiego (ponad 70 proc.) każe wątpić w skuteczność strategii wyborczych opartych na eksponowaniu podziałów z przeszłości (...). Jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy (a może wręcz główną przyczyną) jest to, że wzrasta odsetek obywateli, dla których czasy PRL to prehistoria" - pisze były wicepremier i minister finansów. "Pożegnanie z PRL" to zatem wynik naturalnego procesu biologicznego. Sądzę, że nie tylko. Równie naturalna jak dochodzenie do głosu (wyborczego) generacji, która czasów Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego pamiętać nie może, jest chyba ludzka skłonność do wymazywania z pamięci rzeczy przykrych i bezsensownych. Po cóż wspominać kolejki po byle co, skoro można się rzucić w wir niczym nie skrępowanych zakupów ("Piękna choroba"). Po cóż rozważać zasadność peerelowskich "punktów za pochodzenie", skoro dziś liczą się "punkty za wykształcenie", a numery "Wprost" z rankingiem szkół wyższych czy też artykułami na temat stypendiów dla studentów bądź uczniów szkół średnich ("Szkoła życia") rozchodzą się jak świeże bułki. (A tak przy okazji: któż jeszcze pamięta "chrupiące bułeczki" ministra Krasińskiego, które nigdy się za jego politycznego żywota nie zmaterializowały?) Żegnamy więc PRL, przynajmniej w sensie symbolicznym. Co pozostaje w zamian? Ano "Dom wszystkich - Polska".
Ale cóż to za dom Polska, w którym - jak pisaliśmy parę tygodni temu - 30 tysięcy dzieci pada co roku ofiarą kazirodztwa, a w co drugiej rodzinie dochodzi do aktów przemocy ("Domowe piekło")? Cóż to za dom, który zagraniczni goście zaczynają omijać szerokim łukiem, oceniając go jako "brudny i drogi" ("Polska mizeria")? Czy bezpieczny może być dom Polska, skoro codziennie z koszar ucieka batalion żołnierzy ("Samowolka")? Podobne pytania o przyszłość domu Polska można by mnożyć. Tylko po co? Jego gospodarz już nie musi lokatorom tego domu niczego obiecywać.
Z przyszłością domu Polska ściśle łączy się problem nóg. Konkretnie lewej i prawej oraz tego, co między nimi. Pytanie: któż polską scenę polityczną zdefiniował tak właśnie, od pępka w dół? Podpowiem: to spośród współczesnych Polaków człowiek najbardziej znany na świecie obok Jana Pawła II, nazywany "ojcem demokracji", który w ostatnich wyborach prezydenckich uzyskał ok. 1 proc. głosów. Otóż prawa noga wyraźnie skarlała, a na jej wzmocnienie i wydłużenie pozostaje szalenie mało czasu. Obawiam się też, że przeliczyć mogą się wszyscy ci, którzy w rejonie tak zwanego centrum widzieliby chętnie Andrzeja Olechowskiego wraz z jego "potencjałem wyborczym" najświeższej daty. Polityka to nie arytmetyka. Wniosek? W przyszłym roku stanąć możemy - i to na długo - na jednej nodze. Lewej. A to by oznaczało powrót rządów monopartii wraz z przewodniczącym Rady Państwa z tejże partii, tym razem ulokowanym w Pałacu Namiestnikowskim. Może więc nieco przedwcześnie żegnamy się z PRL?
Więcej możesz przeczytać w 43/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.