Wahadło

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy, rozładowawszy nieco frustrację, zdają się dochodzić do wniosku, że co za dużo dla SLD, to niezdrowo dla nich



Miłosne uczucia do obozu lewicy przygasają - triumfalne zwycięstwo Aleksandra Kwaśniewskiego może źle wpłynąć na szanse wyborcze Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Euforia, widoczna 8 października na twarzach Leszka Millera, Józefa Wiadernego czy Józefa Oleksego, najwyraźniej ostudziła zapał wyborców do popierania lewicowej opozycji.
Przewaga Kwaśniewskiego nad rywalami pozwoliła SLD i sojuszniczej Unii Pracy nasilić żądania przyspieszenia wyborów parlamentarnych. Skłoniła nawet część polityków obozu posierpniowego do przyznania, iż parlament rzekomo jest już niereprezentatywny. Na przyspieszenie wyborów może być za wcześnie. Polacy, rozładowawszy nieco swą frustrację, zdają się dochodzić do wniosku, że co za dużo dla SLD, to niezdrowo dla nich. Aż 19 proc. obywateli chciałoby samodzielnych rządów sojuszu. Znacznie więcej, bo 69 proc. Polaków, jest jednak takim rządom przeciwnych. 41 proc. respondentów opowiada się za rozpisaniem przedterminowych wyborów, lecz zarazem 44 proc. woli, aby parlament zakończył pracę w konstytucyjnym terminie. Możliwe więc, że wyborcy dochodzą do tego samego wniosku, jaki od dawna formułowali obserwatorzy sceny politycznej - że nadmierna przewaga jednego ugrupowania nad innymi może mieć dla społeczeństwa negatywne konsekwencje. Teraz sojusz, który od dawna radykalnie atakuje obóz rządzący, niewiele może już zrobić, by poprawić swe notowania czy powstrzymać utratę popularności. Piłka jest po stronie obozu posierpniowego. Jeżeli proporcje między zwolennikami a przeciwnikami samodzielnych rządów SLD zmienią się, to tylko na własne życzenie polityków Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności.

 
Więcej możesz przeczytać w 43/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.