Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przeciw obojętności

W Czeczenii od zakazanej konwencjami międzynarodowymi broni - bomb próżniowych i rozpryskowych - giną obrońcy i cywile. Naruszane są podstawowe prawa człowieka, nie jest dopuszczana pomoc humanitarna, dziennikarze i międzynarodowi obserwatorzy. W niejasnych okolicznościach zaginął Andriej Babicki, dziennikarz Radia Swoboda. Niedopuszczalna jest praktyka wymiany dziennikarzy, niezależnych obserwatorów, pracowników organizacji humanitarnych (NGO) na więźniów wojennych. W tej sytuacji zwracamy się do wszystkich ludzi, którym nieobojętne są ideały wolności i solidarności, a także do organizacji międzynarodowych o podjęcie działań na rzecz uwolnienia Andrieja Babickiego i wszystkich więźniów sumienia wojny w Czeczenii - konieczny jest swobodny dostęp obserwatorów i organizacji humanitarnych. Społeczność międzynarodowa nie może się kierować innymi zasadami postępowania w wypadku wojny w Czeczenii i na przykład na Bałkanach. Ludobójstwu powiedzmy "nie!". Pamiętajmy! Obojętność wobec tego, co dzieje się w Czeczenii, może przesądzić o bezpieczeństwie świata.

Zdzisław Bielecki - publicysta (w 1995 i 1996 r. zawoził pomoc Fundacji D.O.M. dla ofiar wojny w Czeczenii); Krystian Brodacki - dziennikarz "Tygodnika Solidarność" piszący o Czeczenii; Andrzej Gelberg - redaktor naczelny "Tygodnika Solidarność"; Piotr Grochmalski - korespondent wojenny w Czeczenii w latach 1994-1996, autor książki "Czeczenia. Rys prawdziwy"; Marek Król - redaktor naczelny "Wprost"; Mirosław Kuleba - korespondent dzienni- ka "Rzeczpospolita" w Czeczenii; Marek Nowakowski - pisarz, autor książki "Trzy teksty o Czeczenii"; Kazimierz Orłoś - publicysta, pisarz; Tomasz Wołek - redaktor naczelny dziennika "Życie"

Gerontokracja III RP

W komentarzu do artykułu "Gerontokracja III RP" (nr 3) prof. Jan Winiecki pisze: "Urealnienia wymaga też kwestia emerytur rolniczych, do których państwo dokłada 95 proc. składki i to zarówno osobie gospodarującej na dwóch hektarach, jak i byłemu ministrowi Romanowi Jagielińskiemu, posiadającemu 600 hektarów. To kompletna bzdura". Zgadzam się z prof. Winieckim, że system emerytur rolniczych wymaga zmian, podzielam też jego pogląd na temat, ale z nieco innych powodów. Nie ma chyba w Polsce rolnika, który obecnie korzysta ze świadczeń emerytalnych z powodu "posiadania" - jak określa pan profesor - 600 ha. Szanse bowiem na to, aby zostać właścicielem tak dużego gospodarstwa pojawiły się stosunkowo niedawno i to nie ludzie stojący u progu emerytury je kupowali lub wydzierżawiali. Nie do nich więc dziś państwo dopłaca 95 proc. składki. Nie do każdego gospodarstwa rolnego o powierzchni 2 ha państwo dopłaca owe mityczne 95 proc. Tylko do takiego, które korzysta z formy rolniczego ubezpieczenia. Znaczna część owych dwuhektarowców korzysta z innej formy ubezpieczenia (rzemiosło, inna działalność pozarolnicza). (...) Nie należę do szczęśliwców "posiadających" 600 ha. Prowadzę własne gospodarstwo rolne o powierzchni 47 ha (w tym - 12 ha lasów) i jest ono istotnie znacznie większe niż przeciętne w Polsce, ale znacznie mniejsze niż niesie o mnie wieść i sugeruje pan profesor. Jest to także gospodarstwo specjalistyczne (sadownicze), dobrze urządzone i zorganizowane. Mówię o tym z dumą i życzę, aby wszyscy, którzy mi tego zazdroszczą, włożyli w swoje gospodarstwa tyle wiedzy, pracy i inicjatywy, co ja. Sukces na pewno będzie porównywalny. Na razie ja i tacy jak ja wpłacamy składki emerytalne. Z wypłat jeszcze nie korzystamy i trudno powiedzieć, w jakiej mierze skorzystamy. Przed nami bowiem jeszcze 10-15 lat ciężkiej pracy. Może więc zamiast nazwiskiem Jagielińskiego trzeba się podeprzeć przykładem osoby z innej generacji?

ROMAN JAGIELIŃSKI Warszawa
Więcej możesz przeczytać w 9/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.