Spadek średniowiecza

Spadek średniowiecza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Symulowane egzekucje, duszenie, wieszanie do góry nogami, wstrząsy elektryczne, wpychanie potłuczonej butelki do odbytu oraz perwersyjne gwałty seksualne - współcześni autorzy scenariuszy tortur nie ustępują kreatywnością średniowiecznym katom.
Tortury nadal są powszechnym sposobem wyciągania zeznań i zastraszania przeciwników politycznych 

Kaci na państwowych etatach gaszą papierosy na ciele ofiar, podtapiają przesłuchiwanych w wodzie, zadają im rany kłute, ciągną ich za rozpędzonym samochodem. W programie szkolenia służb specjalnych wielu państw techniki wymuszania zeznań są specjalnym przedmiotem wykładowym. U schyłku XX stulecia tortury nie są rzadkością nawet w państwach uchodzących powszechnie za demokratyczne.

Skaza demokracji
W ciągu ostatnich czterech lat wypadki torturowania ludzi zanotowano w 150 krajach. W 80 stosowanie tych nieludzkich metod prowadziło do śmierci ofiar. Tymczasem w świadomości społeczności międzynarodowej problem ten właściwie nie istnieje. Zaledwie 8 proc. respondentów z krajów wysoko rozwiniętych, ankietowanych przez Instytut Gallupa, zdaje sobie sprawę z tego, że na świecie ludzie są nadal torturowani. A problem fizycznego znęcania się nad więźniami nie dotyczy przecież tylko egzotycznych reżimów w krajach Trzeciego Świata. W Wielkiej Brytanii, Niemczech, Austrii i Włoszech ujawniono wypadki maltretowania nielegalnych imigrantów, nie znających żadnego europejskiego języka i pozbawionych opieki prawnej. W USA ofiarami nadgorliwych stróżów prawa padają najczęściej czarnoskórzy mieszkańcy kraju. Na wstydliwy problem uwagę zwrócono jednak dopiero po pobiciu przez policjantów Rodneya Kinga. W Australii umierają aborygeni "wychowywani" przez strażników więziennych, a w Japonii policjanci za pomocą pałek "udzielają nauczki" gastarbeiterom bez ważnej wizy.
Kres nowoczesnemu barbarzyństwu położyć może jedynie skoordynowana międzynarodowa akcja - uważają działacze Amnesty International, inicjującej światową kampanię pod hasłem "Kres torturom". Jej początek zbiegł się z konferencją na temat zapobiegania stosowaniu tortur, zorganizowaną w Warszawie przez Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR), agendę Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).
W państwach rozwiniętych wypadki stosowania tortur często ściśle wiążą się z rasizmem. Dlatego niemal w całej Europie lekkiego życia nie mają Romowie, przez wielu uważani za obywateli drugiej kategorii. Głośnym echem odbił się ubiegłoroczny incydent na Węgrzech. We wrześniu w Budapeszcie funkcjonariusze policji wywlekli o świcie z łóżek trzynastoletnią Cygankę oraz pięcioro innych nastoletnich Romów. Pobite, sterroryzowane dzieci zabrano do aresztów śledczych w pidżamach, bez przedstawienia nakazu aresztowania. Tam dopiero dowiedziały się, że są oskarżone o zaatakowanie ciężarnej kobiety, która z ich winy poroniła. "Winowajców" maltretowano i obrażano aż do wieczora, dopóki nie pojawili się rodzice i obrońcy praw człowieka. Rzekomej winy do dziś nikomu nie udowodniono.

Kat w mundurze
Tortury są wciąż rozpowszechnionym instrumentem rozprawy z wrogiem podczas konfliktów wojennych. Okrucieństw doświadczają wciąż uczestnicy wojny w Czeczenii. Tak zwane obozy filtracyjne to nic innego jak wojskowe ośrodki przesłuchań, w których katowanie podejrzanych o udział w partyzantce czeczeńskiej jest na porządku dziennym. Wcześniej o masowe stosowanie tortur oskarżano wszystkie strony kolejnych konfliktów na Bałkanach. Symbolem bałkańskiego okrucieństwa stał się serbski obóz koncentracyjny w bośniackiej miejscowości Omarska.
W styczniu 1999 r. członkowie opozycyjnego ugrupowania zbrojnego w Sierra Leone podczas odwrotu spod stolicy kraju Freetown porwali w wiosce Mammah szesnastoletnią Mabinti. Rodziców zamordowali. Dziewczyna była przez nich regularnie gwałcona i katowana. Porzucono ją, gdy zaszła w ciążę. To tylko jeden z tysięcy przykładów okrucieństw dokonywanych podczas "zapomnianych wojen" w Afryce. Rebelianci z Sierra Leone wsławili się obcinaniem kończyn tysiącom osób podejrzewanych o sprzyjanie nieprzyjaciołom.
O powszechne używanie "fizycznych środków nacisku" oskarżane są służby bezpieczeństwa Chin. Wymuszanie zeznań stosowane jest nie tylko wobec przestępców, ale także wobec opozycjonistów. Tortury są metodą zastraszenia domagających się swoich praw Tybetańczyków i Ujgurów. Na początku 1997 r. w mieście Gulja w ujgurskiej prowincji Xinjiang zatrzymany został m.in. Abdulhelil Abdumijit, który brał udział w pokojowej demonstracji przeciwko dyskryminacji Ujgurów. Abdumijita oskarżono o przewodzenie "rebeliantom". Długo męczyli go oficerowie śledczy, próbując zmusić, by przyznał się do urojonej winy i zadenuncjował innych rzekomych buntowników. Ujgur odmówił, ale do dziś siedzi za kratkami poddawany systematycznym szykanom.

Dura lex
Prawo międzynarodowe bezwzględnie zakazuje stosowania tortur, są jednak państwa otwarcie nie przestrzegające uniwersalnych uregulowań w tej dziedzinie. W systemach prawnych Arabii Saudyjskiej, Sudanu, Iranu czy Nigerii obcinanie kończyn jest dozwolone i bywa egzekwowane. W Afganistanie chłosta, obcinanie rąk albo kamienowanie winnych odbywa się publicznie w celach "edukacyjnych". W styczniu tego roku światowe media zamieściły treść grypsu przemyconego z więzienia w Syrii. Opisywał on rodzaje stosowanych tam tortur. Obejmowały one rozciąganie na drabinie, wieszanie za przeguby dłoni, elektrowstrząsy, wyrywanie paznokci, spryskiwanie stóp żrącym kwasem, wpychanie potłuczonej butelki do odbytu, długotrwałe biczowanie. "Widzieliśmy takich, którzy zaznali wszystkich tego rodzaju tortur. Niektórzy potrzebowali później wielu lat, by zaleczyć rany i dojść do siebie. Niektórzy zaś zostali trwale okaleczeni" - donosili autorzy listu.
ODIHR zwraca uwagę na bezkarność towarzyszącą praktykowaniu tortur. Nawet jeśli zgłaszają się świadkowie, śledztwa są blokowane na mocy odgórnych instrukcji lub bojkotowane przez stróżów prawa. Amnesty International duże nadzieje wiąże z precedensową sprawą generała Pinocheta. Dyktator obarczany jest odpowiedzialnością za prześladowanie i torturowanie przeciwników reżimu. Półtora roku spędzone przez Pinocheta w brytyjskim areszcie domowym to sygnał, że zleceniodawcy katów nie mogą się czuć bezpieczni. Z drugiej strony, niewielu "sprawców zza biurek" stanęło przed jakimkolwiek sądem.
Stosowanie tortur jest związane ze wstydliwie ukrywanym procederem wytwarzania i dystrybucji "specjalistycznego" sprzętu służącego do zadawania cierpień. W latach 90. znacząco zwiększył się handel tego typu urządzeniami. Nabywców znajdują na przykład urządzenia do wywoływania elektrowstrząsów. Użycie pasów paraliżujących i innych instrumentów o podobnym działaniu pozostawia niewiele śladów na ciele torturowanego, za to powodowane cierpienia są ogromne. Z danych zebranych przez AI wynika, że elektrowstrząsy są sposobem na wyciąganie zeznań oraz gnębienie więźniów w 60 krajach. Pistolety paraliżujące i pałki elektryczne znajdują się na wyposażeniu policji lub służb bezpieczeństwa co najmniej w dwudziestu państwach. Wytwórcy, sprzedawcy i promotorzy "diabelskiego instrumentarium" działają legalnie w 22 krajach. I wcale nie wygląda na to, aby w najbliższej przyszłości ten biznes przestał się im opłacać.

Więcej możesz przeczytać w 44/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.