Fabryki żywności

Fabryki żywności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rolnicze high-tech wygrywa z tradycyjnym rolnictwem
Łososie w piwnicy, rzeźnia i rampy przeładunkowe na parterze, na piętrach drób i tuczniki, na strychu grzyby, a warzywa w szklarniach na dachu. Na razie Deltapark istnieje tylko na papierze, ale jak przewidują holenderscy projektanci, ich spożywcze perpetuum mobile już wkrótce stanie w rotterdamskim porcie. Tu świnie się urodzą i stąd wyjadą w folii w postaci mielonego. Dla jednych fabryki żywności są nieuniknioną przyszłością, dla innych - szaleńczym horrorem.
Z zewnątrz Deltapark wyglądać będzie jak gigantyczna, sześciopiętrowa hurtownia o łącznej powierzchni 2800 tys. m2. Życie roślin i zwierząt zacznie i skończy się w tym obiekcie dzięki technice i w zależności od zamówień spożywców. W chlewni Deltaparku dorastać ma, nie ujrzawszy słońca, 300 tys. tuczników, na kurzej fermie znajdzie się miejsce dla miliona brojlerów i ćwierci miliona niosek, w podziemnych basenach pływać będą ryby... W Deltaparku nic nie ma prawa się zmarnować. Ogrzane przez zwierzęta powietrze z chlewni - po oczyszczeniu i przepompowaniu - utrzyma temperaturę w szklarniach, zwierzęce odchody zostaną przerobione na gaz opałowy lub nawozy, które użyźnią ziemię pod uprawę sałaty, ogórków, papryki, pomidorów czy pieczarek. Bogata w proteiny pasza dla zwierząt powstanie z chrząszczy, koników polnych i innego, szybko rozmnażającego się robactwa hodowanego między piętrami oraz z warzywnych odpadów.
Będzie to "perfekcyjny obieg zamknięty", pozwalający oszczędzić ziemię, pieniądze i czas - podkreśla z dumą Laurens Jan Brinkhorst, szef resortu rolnictwa w rządzie Holandii. Innego zdania są holenderscy chłopi, którzy pocieszają się, że być może nie dojdzie do budowy fabryki żywności. Podczas gdy minister Brinkhorst forsuje projekt megacentrum Deltapark, we wszystkich krajach Unii Europejskiej wyraźnie wzrasta popyt na zdrową żywność z tzw. gospodarstw ekologicznych. Jak wykazały sondaże, już dziś co druga francuska gospodyni sięga po specjalnie oznakowane produkty żywnościowe z tych gospodarstw, choć ich cena jest wyższa. Również Brytyjczycy, którzy importują prawie 80 proc. zdrowej żywności, w ciągu ostatnich pięciu lat aż dziesięciokrotnie powiększyli swój areał pod ekouprawy. Obecnie wynosi on bez mała 300 tys. hektarów, co jednak sytuuje Wielką Brytanię w ogonie UE. Na pierwszym miejscu znajduje się Austria, gdzie zdrowa żywność zajmuje 8,5 proc. upraw, a wkrótce ma objąć 10 proc. Do grona największych eksporterów ekoproduktów należą również Niemcy. Pierwszy duży sklep (o powierzchni 400 m2) ze zdrową żywnością z niemieckich gospodarstw powstał w 1998 r. w Monachium. Zaoferowano w nim około 3 tys. różnych produktów. Obroty placówki wzrastały z miesiąca na miesiąc, a po roku jej właściciel mógł się już pochwalić utargiem w wysokości 4,5 mln marek.
Specjaliści z Centralne Towarzystwo Marketingu Niemieckiego Rolnictwa (CMA) mówią o eksplozji popytu na zdrową żywność. W latach 1992-1996 podwoiła się liczba domostw kupujących wyłącznie ekoprodukty. Tendencja ta nieco osłabła, ale i tak co roku obroty 1700 małych sklepików Naturkost rosną prawie o 10 proc. Niemieccy konsumenci z niesmakiem odwracają się od holenderskiej sałaty z taśmy produkcyjnej czy przemysłowo hodowanych pomidorów, które potocznie nazywają "bombami wodnymi".
To właśnie rosnący udział techniki w masowej produkcji żywności decyduje o powrocie do natury. We Francji w ciągu ostatnich pięciu lat sprzedaż artykułów spożywczych z gospodarstw ekologicznych wzrosła o 25 proc. Tę samą tendencję - z mniejszym lub większym nasileniem - odnotowano także wśród Belgów, Duńczyków czy Szwajcarów. Wzrostowi ekoprodukcji sprzyjają ponadgraniczne skandale, takie jak ciągle nie zwalczona choroba "wściekłych krów" (BSE) w Wielkiej Brytanii, zawartość substancji trujących w artykułach spożywczych z Belgii, problemy Francuzów ze skażonym mięsem wieprzowym itp., a także niechęć do żywności przetworzonej genetycznie. Przy spadku zaufania do europejskich wytwórców i zbyt małej podaży produktów z licencjonowanych ekogospodarstw unijni importerzy zmuszeni są sięgać za ocean. Odpowiadając na te potrzeby, argentyńscy rolnicy aż trzykrotnie powiększyli obszary pod ekouprawę zbóż i roślin oleistych. Ich import do UE tylko w ubiegłym roku wzrósł o 80 proc., podwoiły się też zakupy argentyńskiej wołowiny.
Nowymi, konkurencyjny-mi dostarczycielami zdrowej żywności będą rolnicy z krajów pretendujących do Unii Europejskiej - ocenia niemiecki resort rolnictwa. Węg-rzy już przed kilku laty dostrzegli tę szansę; od 1996 r. tereny pod ekouprawy zwiększyły się tam aż pięciokrotnie. Również w Polsce powstaje coraz więcej gospodarstw ekologicznych.
Dla holenderskich wizjonerów przemysłu spożywczego jest to tylko przejściowa "euroekomoda". Projektanci Deltaparku argumentują, że świnie hodowane na piętrze będą i tak miały więcej miejsca niż w tradycyjnych tuczarniach, gdyż dla każdej z nich przewidzieli półtora do dwóch metrów kwadratowych powierzchni. Poza tym zwierząt nie będzie trzeba męczyć transportem, bo wyjadą w estetycznych paczkach, bez brudu i smrodu. Minister Laurens Jan Brink-horst jest przekonany, że ostatecznie budowę fabryk żywności wymuszą problemy globalne: przeludnienie, deficyt surowców energetycznych i wymogi środowiska. W każdym razie - jak sądzi - to jego polityka przeciera szlaki ku przyszłości.

Więcej możesz przeczytać w 47/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.