Zapach Sodomy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szacunku dla państwa i jego świąt nie można zbudować administracyjnymi nakazami
Jeden z dzienników uderzył ostatnio w dzwon: Polacy nie szanują swojego państwa, bo 11 listopada - w Dzień Niepodległości - zamiast świętować, robią zakupy w supermarketach. Według pisma, świadczy to o swoistym skarleniu społeczeństwa, które - o dziwo - nie potrafi docenić największej wartości: suwerenności swojego państwa.
Trudno nie wziąć w obronę tak niezasłużenie napiętnowanych rodaków. Każdemu przecież wolno spędzać dzień świąteczny w sposób dla niego najsympatyczniejszy. Dla jednych będzie to uczestnictwo w patriotycznych uroczystościach, dla innych wyprawa do parku, kina czy właśnie do supermarketu. Jeszcze inni odwiedzą znajomych albo zasiądą przed telewizorem lub komputerem, czyli zrobią to, na co najzwyczajniej w świecie mają ochotę i czego na co dzień - z powodu braku czasu - nie mogą uczynić.
Wielkim patriotom warto przypomnieć, że mieliśmy już w Polsce okres obowiązkowego uczestniczenia w państwowych galówkach. Mało jest jednak osób, które by za tym tęskniły. Nawet nie z powodów ideologicznych, ale właśnie ze względu na niechęć do urzędowego dyktatu świętowania. To właśnie on zamykał przed laty wszystkie sklepy, sprawiając, że poprzedniego dnia w poszukiwaniu pieczywa i mleka grzęzło się w kilometrowych kolejkach.
Warto również pamiętać, że szacunku dla państwa i jego świąt nie zbuduje się administracyjnymi nakazami. Ludzie prędzej będą się utożsamiać z państwem, kiedy zacznie ono bronić ich interesów i przestanie być wyrodną macochą, którą trudno lubić i szanować. Wiele zależy tutaj od polityków. Im bardziej będą uczciwi i kompetentni, tym większy będzie autorytet zawiadowanego przez nich państwa.
Do takiego ideału jest dziś bardzo daleko. Ta sama gazeta, która zarzuca Polakom brak utożsamiania się z państwem, donosi na innych stronicach o kolejnych aferach łapówkarskich, o decyzjach podyktowanych partyjnym egoizmem, o traktowaniu Polski niczym Sienkiewiczowskiego czerwonego sukna, które każdy ciągnie w swoją stronę. Nic więc dziwnego, że skoro nad rządzącymi krajem gęstnieje przykry zapach Sodomy, ludzie chętniej wybierają się do supermarketów niż na oficjalne uroczystości.
Więcej możesz przeczytać w 47/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.