Bezduszna buchalteria

Bezduszna buchalteria

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od rozpoczęcia starań o wypłaty odszkodowań dla niewolników III Rzeszy zmarł już co siódmy uprawniony
 

Politycy i adwokaci zajmujący się odszkodowaniami dla byłych robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych III Rzeszy mają wiele powodów do zadowolenia. Jedni zbili kapitał wyborczy, drudzy otrzymają wielomilionowe honoraria. Tylko ofiary nie zobaczyły jeszcze ani jednej marki. Wiele z nich nie doczeka tej chwili. Średnia wieku poszkodowanych wynosi 83 lata. Codziennie umiera pięćdziesięciu. Na to, żeby niewolnicy III Rzeszy doczekali się obietnicy zadośćuczynienia, trzeba było 55 lat i międzynarodowego nacisku. Obietnica nazywa się Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość. Jest to fundusz, z którego byli więźniowie i pracownicy przymusowi mają otrzymać od 500 do 15 tys. DM. Jego powołanie stanowi jedynie symboliczny gest przyznania się do wyrządzonej krzywdy. Ale nawet i w tej sytuacji poszkodowanym nie oszczędzono upokorzeń. U schyłku życia skazano ich na uczestnictwo w żenującym spektaklu targowania się o wielkość funduszu, a potem bezskutecznego nakłaniania firm do wpłaty cząstki kapitału zbitego na wyzysku.

Zgodnie z wynegocjowaną umową, przedsiębiorstwa (banki, ubezpieczalnie itp.) mają przeznaczyć na odszkodowania 5 mld DM. Drugie tyle dołoży państwo, czyli podatnicy. Z zebraniem pieniędzy od obywateli problemów nie ma. Po pierwsze, ściąga je fiskus, a po drugie - niewielu jest niechętnych tej ogólnonarodowej kweście. W przeciwieństwie do podmiotów gospodarczych Niemcy z własnej inicjatywy wysyłają pieniądze pod adresem przedstawicieli funduszu lub mediów. Wolfgang Gibowski, reprezentujący w Pamięci, Odpowiedzialności, Przyszłości świat biznesu, otrzymał 50 DM od bezrobotnej matki dwojga dzieci z Eschede... W tym kontekście uchylanie się przedsiębiorców od wpłacania odszkodowań nabiera szczególnego znaczenia.
Dotychczas zgłosiło się tylko 4,2 tys. przedsiębiorstw z 220 tys., czyli niespełna dwa procent przywołanych. Cena, jaką przemysłowcy i bankierzy mają zapłacić za spokój sumienia, nie jest wysoka. 5 mld DM po podziale obciążyłoby każdą z firm niespełna 23 tys. DM, czyli kwotą znacznie mniejszą niż najniższe roczne wynagrodzenie niewykwalifikowanego pracownika. Rachunek jest de facto zawyżony, gdyż zebrano 3,2 mld DM, zatem na każde z pozostałych 216 tys. przedsiębiorstw przypada po 8,4 tys. DM. Nawiasem mówiąc, wpłaty można odliczać od podatku...
Podczas gdy w Niemczech założyciele funduszu nakłaniają firmy do wypełniania warunków porozumienia, w USA pełnomocnicy ofiar namawiają je do wycofania skarg sądowych. Tylko pod tym warunkiem rozpocznie się wypłacanie pieniędzy poszkodowanym i ich adwokatom. Byli robotnicy otrzymają maksymalnie do 15 tys. DM. Honoraria prawnicze opiewają na miliony. Podczas negocjacji w Berlinie amerykański mecenas Edward D. Fagan domagał się 75 mln USD, ostatecznie na obsługę prawną przeznaczono 62,5 mln USD. Wcześniej za reprezentowanie ofiar przed szwajcarskimi bankami Fagan zażyczył sobie 4 mln USD. Przed dwoma miesiącami był gościem telewizji ABC News i dziennika "New York Times", które nie zos-tawiły złudzeń co do jego intencji. Zdaniem dzienni-karzy, zaangażowanie się 47-letniego Fagana w ludzkie dramaty z czasów III Rzeszy nie wynikało ze szlachetności, lecz z faktu, że rozliczanie rachunków z przeszłości okazało się kopalnią złota. Podczas pobytu w Wiedniu Fagan usiłował zapłacić za hotel zablokowaną kartą kredytową. Jak przyznał, ma "finansowe problemy rodzinne". Kolejną sprawą, na którą zamierza zaciągnąć kredyt, jest reprezentowanie interesów ofiar wojny z Japonią. Niedawno zgłosił też gotowość reprezentowania rodzin ofiar wypadku kolejki górskiej na Kitzsteinhorn.
Już dziś wiadomo, że "ze względów poceduralnych" w najbliższym półroczu poszkodowani nie otrzymają należnych wypłat. W zamian proponowane im są zaliczki lub raty wypłacane w nieokreślonej przyszłości.
Z punktu widzenia ofiar propozycje te brzmią cynicznie, gdyż większość byłych robotników przymusowych znajduje się u kresu życia. Zdaniem Niemców, wypłaty blokują Amerykanie, którzy nie spieszą się z wycofaniem skarg oraz udzieleniem gwarancji, że nie będą rozpatrywać indywidualnych roszczeń wobec niemieckich firm. Z kolei Amerykanie uważają, że Niemcy traktują to jako pretekst, by grać na zwłokę. Na początku listopada z sądów USA wycofano 46 skarg zbiorowych byłych więźniów obozów koncentracyjnych i robotników przymusowych. W najbliższych tygodniach wycofane zostaną pozwy przeciw ubezpieczalniom, a do końca stycznia 2001 r.
- przeciw bankom. Tymczasem do tej pory od przedsiębiorstw nie udało się wydobyć 1,8 mld DM. Tygodniowo na konto funduszu wpływa zaledwie 5 mln DM. "Jak tak dalej pójdzie, zbiórka pieniędzy trwać będzie wiecznie" - przyznaje Wolf-gang Gibowski.
W III Rzeszy - według danych z czerwca 1944 r. - pracowało niewolniczo 7 651 970 osób. Szacuje się, że pod koniec wojny było ich dziesięć milionów. Obietnicy otrzymania odszkodowań dożyło około 700 tys. ofiar z krajów Europy Środkowej i Wschodniej oraz 100 tys. z USA. Jak wynika z badań "New York Timesa", codziennie umiera pięćdziesięciu potencjalnych odbiorców. Do połowy przyszłego roku przedsiębiorcy będą mogli skreślić ponad dziewięć tysięcy nazwisk...
Polskie ofiary III Rzeszy czują się pionkami w ame-rykańsko-niemieckiej grze. "Co ma wypłata naszych odszkodowań do gwarancji Amerykanów, skoro każdy z nas na życzenie Niemców złożył już pisemne oświadczenie o rezygnacji z dalszych roszczeń?" - pytają. W chwili podjęcia negocjacji lista polskiego związku byłych więźniów obozów koncentracyjnych obejmowała ponad 22 tys. osób. Zmarło ich już prawie trzy tysiące. Prezes związku Stefan Kozłowski podkreśla, że liczba ta może być większa, gdyż o śmierci kolegów dowiaduje się z opóźnieniem. W imieniu tych, którzy nie doczekali zadośćuczynienia za doznane cierpienia, mogą występować krewni, choć to jeszczej bardziej wydłuża procedurę wypłaty.
Zmarłych podzielono na dwie kategorie. Zgodnie z decyzją negocjatorów, o odszkodowania w spadku mogą się ubiegać tylko rodziny zmarłych po 16 lutego 1999 r. Zofia Jarecka z Gryfic (numer obozowy 72348 w Oświęcimiu) jest ofiarą drugiej kategorii - zmarła 12 stycznia 1999 r. Piotr Proch z Koszalina (numer obozowy 46271 w Oświęcimiu) zmarł 6 lutego 1999 r. - dziesięć dni przed terminem. Pieniądze zostaną zapewne w końcu wypłacone, ale atmosfera wokół całego procesu w niczym nie przypomina podniosłego katharsis. Sprawa odszkodowań dla niewolników III Rzeszy zamieniła się w bezduszną buchalterię zadośćuczynienia.


Więcej możesz przeczytać w 48/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.