Uczta wampirów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wampirowi biurokracji apetyt rośnie w miarę wysysania publicznej kasy


Serce się kraje, kiedy zrozpaczone, protestujące pielęgniarki pytają, jak wyżyć za kilkusetzłotową pensję. Dlatego szlag człowieka trafia, gdy dygnitarze z kas chorych obłudnie tłumaczą, że rozumieją ciężką sytuację strajkujących, ale w żaden sposób nie mogą pomóc, gdyż służbie zdrowia brakuje pieniędzy na najbardziej elementarne wydatki. Mówią to ludzie, którzy - nie bacząc na owe pustki w kasie - potrafią zatwierdzić dla siebie krezusowe pensje, a na siedziby urzędów wybierają najdroższe wieżowce, które budżet kosztują miliony złotych. To jakby żarłoczny wampir wysysał krew i współczuł ofierze, że umiera.
Cała Polska coraz mocniej upodabnia się do nieszczęsnej ofiary. Niezbędnych funduszy brakuje w edukacji, kulturze, nauce, służbie zdrowia, pomocy społecznej, słowem - niemal wszędzie. Jest tylko jeden obszar życia społecznego, który nie tylko nie cierpi niedostatku, ale wręcz burzliwie się rozwija. To biurokracja; tysiące urzędników, którzy są coraz liczniejsi i coraz lepiej wynagradzani.
Oczywiście żadne państwo nie może funkcjonować bez kompetentnych i dobrze opłacanych urzędników. Ale to, co się dzieje u nas, nie ma nic wspólnego z nowoczesnym administrowaniem. Kolejne urzędy dublują kompetencje już istniejących, co tylko wzmaga chaos i utrudnia obywatelom załatwianie spraw. Wszyscy świetnie pamiętają obietnice rządu, że poprzez reformę samorządową radykalnie zmniejszy zatrudnienie w administracji centralnej i wojewódzkiej. Tymczasem nie uszczuplono jej ani o jeden etat, a w powiatach i województwach powstała nowa, wielotysięczna armia urzędników. Jak grzyby po deszczu mnożą się kolejne urzędy centralne. W ostatnich latach powstało co najmniej sześć takich instytucji, a w Sejmie czeka aż 21 projektów ustaw, które mają pozwolić na zatrudnienie kolejnych tabunów urzędników. Nowe synekury są świetnie uposażone. Dość powiedzieć, że w Państwowym Urzędzie Nadzoru Ubezpieczeń przeciętne wynagrodzenie wynosi ponad 6 tys. zł, podczas gdy w całej administracji centralnej połowę mniej. Widać, że wampirowi biurokracji apetyt rośnie w miarę wysysania publicznej kasy. Trzeba tę bestię jak najszybciej przygwoździć osinowym kołkiem, bo wyssie Polskę do reszty, nie przejmując się śmiertelną zapaścią, w jaką wpędza miliony obywateli.
Więcej możesz przeczytać w 50/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.