Wina i kara

Dodano:   /  Zmieniono: 
90 procent piętnastolatków pije alkohol, prawie 20 procent ma kontakt z narkotykami. Winnych szukamy w szkole i wśród producentów filmów akcji. Psychologowie coraz częściej wskazują jednak na rodziców, zagubionych i bezradnych jak dzieci. Polska szkoła wychowania to popadanie z jednej skrajności w drugą.
 

Bartosz ma siedem lat i postanowił, że nie będzie więcej chodził do szkoły. Rodzicom zakomunikował, że to tylko strata czasu: on już przecież wszystko umie. - Nie wiem, jak z nim postępować. Miotam się - przyznaje Katarzyna Błaszkiewicz z Warszawy, mama chłopca. - Bartek coraz częściej odmawia wykonania moich poleceń. Gdy słyszę kolejne "nie", wybucham. Obiecałam sobie, że nie będę go bić, ale - niestety - coraz częściej zdarza mi się wymierzyć mu porządnego klapsa. Myślałam, że jestem konsekwentna w wychowaniu syna. Dopiero teraz widzę, jakie jest chaotyczne.
Polscy rodzice są coraz bardziej zagubieni - uważają psychologowie. Widzą, jaką wartością stała się wolność i możliwość decydowania o swoim losie. Nie wiedzą jednak, jak do nowej sytuacji przygotować dzieci. Sądzą, że skoro mają żyć w wolności, muszą być od początku wolne. Pozwalają im więc na wszystko - skakanie po stole, wychodzenie bez pozwolenia z domu, spędzanie nocy poza nim... - To tak zwane wychowanie bezstresowe, z którego na Zachodzie już zrezygnowano - mówi Monika Rościszewska-Woźniak, psycholog.
Druga grupa rodziców popada w inną skrajność. Według nich, w świecie, w którym wszystko wolno, jedynym sposobem na wychowanie porządnego człowieka jest wymaganie bezwzględnego posłuszeństwa autorytetom, przede wszystkim rodzicom. Karzą często i dotkliwie. Surowość usprawiedliwiają troską o bezpieczeństwo dziecka. Stosują iście policyjne metody, z biciem włącznie.
- Polacy uważają, że karcenie jest ważniejsze niż nagradzanie - zauważa Magdalena Małkiewicz-Borkowska, psychoterapeuta. Potwierdzają to badania CBOS. Wynika z nich, że ponad połowa Polaków bije swoje dzieci, tymczasem większość ankietowanych zarzuca rodzicom nadmierną pobłażliwość (52 proc.), rozpieszczanie (56 proc.) i zbyt rzadkie wymierzanie kar fizycznych (52 proc). Najwięcej jednak, bo aż 65 proc. pytanych, twierdzi, że rodzice poświęcają dzieciom zbyt mało czasu i uwagi. - Rodzice są bardziej zabiegani niż kiedyś i coraz bardziej skoncentrowani na pracy. Nie mają czasu na stworzenie dobrych relacji z dziećmi - mówi Małkiewicz-Borkowska. Skoro przebywają z dzieckiem krótko, nie chcą go dodatkowo karać. Myślą: w końcu liczy się jakość spędzonego wspólnie czasu. Przychodzi wszakże moment, kiedy zauważają, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. Wtedy - raz na miesiąc albo na pół roku - robią awanturę lub sprawiają lanie. Takie sporadyczne "akcje wychowawcze" to połączenie pierwszej metody z drugą. Jedynym ich efektem jest dezorientacja dziecka.
Nie liczmy jednak na to, że regularne kary czy zupełny brak zakazów przyniosą lepszy skutek. Dziecko wychowywane bezstresowo nie ma się na kim i na czym oprzeć. Żyje w próżni. To ograniczenia dają mu poczucie bezpieczeństwa. Skutki wychowania bez zakazów są odwrotne do zamierzonych. - Ustępowanie dziecku we wszystkim nie nauczy go walczyć. W dorosłym życiu spotka się z przeciwnościami, których nie będzie umiało pokonać, bo w dzieciństwie nie miało odpowiedniego treningu - uważa Tomasz Polkowski z Towarzystwa Nasz Dom.
Surowe i częste kary też nie są rozwiązaniem - powszednieją. Dziecko albo się buntuje, albo daje się stłamsić na wiele lat. Najczęstszym błędem rodziców jest wyznaczanie kary znienacka. - Kara jest nieprzemyślana i rzadko adekwatna do winy. Dziecko pamięta na ogół upokorzenie i strach, a nie powód ukarania - mówi Monika Rościszewska-Woźniak.
Do krzyku i zastraszania przyznaje się większość polskich rodziców. Równie często decydują się pozbawić dziecko przyjemności, na przykład oglądania telewizji. Według CBOS, aż jedna piąta badanych przyznaje, że przynajmniej raz w miesiącu bije swoje dzieci. Im są starsze, z tym większą pasją bywają bite. - Coraz częściej spotykam się także z wyrafinowanymi karami psychologicznymi: wyśmiewaniem, upokarzaniem, podważaniem wartości dziecka - mówi Magdalena Małkiewicz-Borkowska.
Czy istnieje złoty środek? Należy jasno i wyraźnie wyznaczyć nieprzekraczalne granice - zgadzają się psychologowie, pedagodzy i autorzy bestsellerów na temat wychowania. Dziecko musi mieć jednak wybór; im jest starsze, tym większy. Można je ukarać tylko wtedy, kiedy świadomie złamało zakaz. Najważniejsze, by rozumiało konsekwencje swojego czynu. Jeśli na przykład wyleje zupę, nie powinno iść do kąta, ale przynieść ścierkę i posprzątać. Dziecko - jak dorosły - najszybciej uczy się na własnych błędach.

Więcej możesz przeczytać w 1/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.