Kolekcja z pożyczki

Kolekcja z pożyczki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kolejna licytacja, kolejny rekord i kolejny depozyt dla muzeum. W grudniu za 2,13 mln zł prywatny kolekcjoner kupił "Rozbitka" Henryka Siemiradzkiego. Niemal wprost z aukcji dzieło przetransportowano do warszawskiego Muzeum Narodowego. Muzeum na trzy lata dostało płótno, na którego zakup go nie stać, a właściciel - ochronę dzieła, które strach przetrzymywać w domu.
Zwykle to muzeum zwraca się do nabywcy obrazu. Ale korzyść jest obopólna, zwłaszcza jeśli ktoś traktuje dzieło sztuki jako lokatę. - Depozyty podlegają takim zabezpieczeniom, również konserwatorskim, jak obiekty będące naszą własnością - mówi dr Elżbieta Charazińska z Galerii Malarstwa Polskiego Muzeum Narodowego w Warszawie.
Nasze muzea najwięcej depozytów pozyskały w wyniku patriotycznych gestów czynionych na fali euforii pierwszych lat niepodległości po roku 1918 oraz tuż po II wojnie światowej. - Dziś ludzie są mniej skłonni do takich gestów. Luksusem jest więc dla nas przyjęcie dzieła w depozyt na kilka lat - mówi dr Charazińska. Na tej zasadzie do warszawskiej placówki trafiły dzieła, które ustanowiły w zeszłym roku aukcyjne rekordy: "Lutnista" Eugeniusza Zaka, "Rozbitek" Siemiradzkiego czy "W alei lipowej" Aleksandra Gierymskiego. W 2000 r. Kredyt Bank SA zdeponował tutaj inny obraz Gierymskiego - "Luwr nocą" - a Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta SA - "Autoportret z pędzlem i monoklem" Jacka Malczewskiego. Po zamknięciu monograficznej wystawy poświęconej Malczewskiemu w tym samym muzeum pozostało w depozycie kilka płócien tego malarza: "Sztuka w zaścianku", "Chrystus z Samarytanką", "Autoportret ze śmiercią" oraz "Dzieciństwo - Jacek nad stawem w Wielgiem".
Ceny, jakie osiągają na auk-cjach obrazy naszych artystów, zwłaszcza z przełomu XIX i XX wieku, są dla państwowych placówek nierealne.
W roku 2000 na licytacji Polswiss Art za "Lutnistę" Zaka prywatny kolekcjoner zapłacił 1,4 mln zł, w maju płótno Malczewskiego "Polonia. Pożegnanie Orfeusza z Eurydyką" sprzedano za 1,6 mln zł, a w grudniu cena "Rozbitka" Siemiradzkiego przekroczyła 2 mln zł. - Od wielu lat muzea zwracają się do ministra kultury o utworzenie funduszu centralnego na zakupy - mówi dr Charazińska.
Muzeum Narodowe w Warszawie ma ponad 30 tys. dzieł sztuki w depozycie. Złożyły je tu przede wszystkim osoby prywatne. Najwięcej dzieł przyjęły Zbiory Sztuki Zdobniczej, Zbiory Sztuki Starożytnej i Wschodniochrześcijańskiej oraz Galeria Malarstwa Polskiego warszawskiego Muzeum Narodowego. Na początku 1999 r. placówka ta zorganizowała specjalny pokaz depozytów z przełomu XIX i XX wieku. Podziwiać można było między innymi "Polonię" Malczewskiego, szkic Gierymskiego do "Sceny sądu z 'Kupca weneckiego' Szekspira" (uważany dotychczas przez historyków sztuki za zaginiony), a także obrazy Boznańskiej, Ślewińskiego, Chełmońskiego, Pankiewicza, Maksymiliana Gierymskiego, Wyspiańskiego, Weissa i Wojtkiewicza.
Ze względu na kondycję finansową polskich muzeów depozyty od kolekcjonerów stają się jedynym sposobem powiększania zbiorów. Z kolei niewielu jest jeszcze w naszym kraju właścicieli fortun, których stać by było na tworzenie stałych ekspozycji prywatnych (jak Wojciech Fibak w Krakowie). Nasz rynek sztuki wciąż znajduje się w okresie przejściowym.

Więcej możesz przeczytać w 1/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: