Befsztyk na dynamicie

Befsztyk na dynamicie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Które z dziwacznych teorii naukowych mają przyszłość?
 

Większość ludzi zmiękcza wołowinę za pomocą kuchennego młotka, natomiast dwaj amerykańscy badacze z Instytutu Usług Rolniczych w Beltsville odkryli, że na skalę przemysłową można do tego wykorzystać materiały wybuchowe. Fala powybuchowa rozrywa żylaste włókna mięsa. O tym wiekopomnym odkryciu doniesiono na pierwszej stronie brytyjskiego czasopisma naukowego "New Scientist", szczegółowo opisując rozchodzenie się w wołowinie fali detonacji i podkreślając, że podczas eksplozji giną żerujące w niej bakterie, na przykład Escherichia coli.

Wybuch czy niewypał?
Eksplozje od zawsze oddziaływały na wyobraźnię. Mniej więcej 50 lat temu George Gamow, amerykański fizyk urodzony w Rosji, wymyślił teorię Wielkiego Wybuchu jako początku wszechświata. O hipotezie tej dyskutowano w kręgach naukowych, słabo jednak przenikała do powszechnej świadomości. Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy brytyjski kosmolog Fred Hoyle, jeden z zaciekłych przeciwników tezy o rozszerzaniu się wszechświata, postanowił ją zniszczyć, nazywając ironicznie teorią Big Bang. Osiągnął efekt odwrotny. Dzięki dźwięcznemu określeniu hipoteza zdobyła popularność.
Teoria Wielkiego Wybuchu trzyma się mocno. Nowe obserwacje dowodzą, że kilkanaście miliardów lat temu w ciągu ułamka sekundy z nicości powstał wszechświat i natychmiast zaczął się rozszerzać. Wiadomo nawet, jaką temperaturę miała łuna po tej eksplozji. W jednym z grudniowych numerów "Nature" opublikowano wyniki prac uczonych hinduskich, którzy stwierdzili, że jeszcze cztery miliardy lat po wybuchu wynosiła ona 6-14 OK, czyli od minus 268 do minus 260 °C.

Miłość, czyli choroba psychiczna
Najnowsze teorie bywają zabawne, na przykład: ludzie jedzą, choć nie muszą; miłość jest w istocie chorobą psychiczną; żaby mogą lewitować. Od dziesięciu lat na Uniwersytecie Harvarda przyznawane są nagrody za najgłupsze badania naukowe. Kandydatów typuje rada złożona z redaktorów humorystycznonaukowego czasopisma "Annals of Improbable Research" (czyli "Roczniki Badań Nieprawdopodobnych"), laureatów Nagrody Nobla i niespecjalistów. Wyróżnienia noszą nazwę Ig Nobli ("ignoble" znaczy haniebny, "ig" można też uważać za skrót słowa "ignorancja").
Kilka lat temu w dziedzinie chemii Ig Nobla otrzymał Japończyk Takeshi Mahino, prezes Detektywistycznej Agencji Bezpieczeństwa, za opracowanie środka wykrywającego zdradę. Preparatem tym panie powinny znaczyć bieliznę partnerów, a zmiana jego koloru ma świadczyć o intymnym zbliżeniu. W dziedzinie opieki medycznej nagrodzono George’a i Charlottę Blonskich za pomysł na ułatwienie porodu. Zaproponowali oni, by rodzącą przywiązać do okrągłego stołu i szybko go obracać. Wśród fizyków wyróżniono Louisa Kervana z Francji za odkrycie, że wapń zawarty w skorupkach jaj kurzych powstaje w wyniku zimnej fuzji.

Bardzo zimna fuzja
Niektórzy czytelnicy pamiętają reakcję naukowców i dziennikarzy sprzed dwunastu lat na wieść o tym, że dwaj mało znani amerykańscy uczeni, Martin Fleischmann i Stanley Pons, ogłosili, że udało im się przeprowadzić fuzję na zimno. Politycy, ludzie biznesu i dziennikarze z popularnych czasopism desperacko starali się zgłębić pojęcia fizyki jądrowej. Największe laboratoria wydały miliardy dolarów, próbując przeprowadzić kontrolowaną reakcję termojądrową, czyli połączyć jądra lekkich pierwiastków - deuteru i trytu, izotopów wodoru. Podczas tego procesu uwalniana jest ogromna energia. Udało się to tylko podczas eksplozji bomby wodorowej. Na Słońcu fuzja termojądrowa zachodzi w temperaturze milionów stopni. Fleischmann i Pons twierdzili natomiast, że potrafią przeprowadzić ją na zimno, na stole laboratoryjnym. Nikomu nie udało się potwierdzić wyniku Amerykanów i uznano ich za hochsztaplerów. Wkrótce Uniwersytet Utah, na którym pracował Pons, sprzedał prawa do zimnej fuzji firmie zajmującej się alternatywnymi źródłami energii. Za licencję zapłacono kilkaset tysięcy dolarów. Fascynujący jest dalszy ciąg tej historii. Zimną fuzję udało się przeprowadzić japońskiemu zespołowi pod kierownictwem Kanetady Nagamine w Rutherford Appleton Laboratory w Oxfordshire. Proces pochłonął jednak więcej energii, niż wytworzyło się podczas reakcji. Eksperymenty trwają.
Konwencjonalna nauka często niszczy tych, którzy przekraczają jej granice. Kiedyś z pogardą odrzucono hipotezę młodego niemieckiego klimatologa Alfreda Wegenera. Badacze postanowili go ośmieszyć i zniszczyć. Nie do pojęcia wydawało się, by kontynenty mogły się przesuwać po bazaltowej "podłodze" oceanów, jak twierdził Wegener. Uczonych nie przekonało podobieństwo linii wybrzeża Afryki i obu Ameryk. Wegener znalazł też dowody wędrówki kontynentów w pomiarach kuli ziemskiej przeprowadzonych w XIX i XX wieku. Przez sto lat Grenlandia oddaliła się od Europy o milę. Paryż i Waszyngton odsuwały się od siebie o 5 metrów każdego roku. Wegener zmarł, zanim przyznano mu rację. Żyjący współcześnie Stanley Prusiner atakowany był za hipotezę, według której przyczyną chorób szalonych krów, a także Creutzfeldta i Jakoba u ludzi, jest zdegenerowane białko, tzw. prion. Jeszcze cztery lata temu, gdy Prusiner dostał Nagrodę Nobla, częściej można było usłyszeć głosy krytyczne niż gratulacje.

UFO z CIA
Niektóre teorie rehabilitowane są później właśnie przez tych, którzy je ośmieszali. Do takich należy hipoteza o zielonych ludzikach, które widywano w różnych miejscach globu (najczęściej w USA), opuszczające pozaziemskie statki. CIA przez dziesięciolecia twierdziła, że to bzdura. Ni stąd, ni zowąd cztery lata temu przyznała, że nie zidentyfikowane obiekty latające, czyli UFO, to nie halucynacja, lecz samoloty szpiegowskie poruszające się na dużych wysokościach. Nie wiadomo, dlaczego agencja uczyniła to wyznanie. Może obawiała się, że prawda i tak wyjdzie na jaw? Może chciała odnowić zainteresowanie UFO? A może, zaprzeczając jego istnieniu, zamierzała utrwalić przekonanie, że Ziemię odwiedzają jednak stwory z kosmosu?
Nigdy nie wiadomo, które z dziwacznych teorii mają przyszłość, a które przepadną w koszu na śmieci.

Więcej możesz przeczytać w 2/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.