Powrót milonga

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Koblencji tak wiele osób chce się uczyć tańczyć mambo, że władze postanowiły sprowadzić nauczycieli tego tańca z innych niemieckich miast. Każdy mieszkaniec ma prawo do dziesięciu darmowych lekcji.
Moda na mambo nie jest niczym nowym. Dała o sobie znać dziesięć lat temu, kiedy świat zakochał się w filmie "Dirty Dancing". - Wówczas po raz pierwszy widziałem, żeby przed szkołami tańca ustawiały się kolejki. Każdy chciał się nauczyć mambo - przypomina sobie Zbigniew Wardyński, instruktor tańca.
 
Moda na mambo nie jest niczym nowym. Dała o sobie znać dziesięć lat temu, kiedy świat zakochał się w filmie "Dirty Dancing". - Wówczas po raz pierwszy widziałem, żeby przed szkołami tańca ustawiały się kolejki. Każdy chciał się nauczyć mambo - przypomina sobie Zbigniew Wardyński, instruktor tańca.
- Teraz obserwuję to samo. Rok temu o mambo przypomniał swoim hitem niemiecki piosenkarz Lou Bega.
W tegorocznym karnawale fenomenem jest tango argentyńskie. To najmodniejszy taniec przełomu wieków. Podobnie jak mambo, również tango potrzebowało reklamy, promocji i... przypomnienia. Kilka ujęć z filmu "Evita" Alana Parkera, w których Madonna tańczy w rytm tanga, pozwoliło wyjść z lamusa temu najpopularniejszemu tańcowi argentyńskiemu. W Paryżu nauczycieli zatrudniają właściciele restauracji. We Frankfurcie działa Academia de Tango, która proponuje w ciągu roku dwadzieścia kursów plus dodatkowe, intensywne zajęcia weekendowe. Podobna akademia działa w Amsterdamie. Dodatkową atrakcją są tu pokazy tanga w wykonaniu profesjonalistów, argentyńska muzyka na żywo i weekendowe warsztaty. W Berlinie w sobotni wieczór otwartych jest kilka klubów milonga. W Warszawie są na razie trzy takie miejsca. - Ludzie chcą się uczyć tanga, ponieważ mają dosyć tańczenia w samotności. Są znużeni wszechobecną muzyką elektroniczną. Poza tym tango jest wyrafinowane i zmysłowe - tłumaczy Bartłomiej Woźniak, inicjator spotkań i założyciel Akademii Tanga Argentyńskiego.
Z czego bierze się rosnąca popularność tego tańca? Moda na latynoskie rytmy ma być odreagowaniem "laboratoryjnego techno". Ta muzyka jest żywa i wyzwala pozytywną energię. - Ludzie tęsknią za spontanicznością i naturalnością. Tango nie zostało wymyślone przez reżyserów ani choreografów. Stworzyli je zwykli ludzie, którymi kierowała pierwotna potrzeba tańca. Dlatego każdy daje się ponieść temu rytmowi - tłumaczy Kamila Markiewicz, instruktorka tańca. Kamila trzy lata temu wyjechała na wakacje do Argentyny. Tam połknęła bakcyla. Przez dwa miesiące chodziła na kurs tańca. Dzisiaj udziela prywatnych lekcji w swoim mieszkaniu.
Kiedy Zbigniew Wardyński zaczynał uczyć tanga argentyńskiego, w Polsce nie było ani instruktorów, ani chętnych do nauki. - Dzisiaj na lekcje przychodzi po 80 osób. Tango ma dużą przewagę nad konkurencyjnymi tańcami, na które zapisuje się najwyżej po 15 par - wyjaśnia Wardyński. Jeszcze dziesięć lat temu w kursach brała udział wyłącznie młodzież. Dzisiaj na zajęcia uczęszczają osoby trzydziestoletnie. - Polacy nareszcie zrozumieli, że taniec to nie tylko hobby, że może im ułatwić kontakty. Nie tylko towarzyskie - dodaje Wardyński.
Krzysztof Jaworski od dwóch lat jest menedżerem w dużej niemieckiej firmie. Rok temu został zaproszony na bal. - Wpadłem w panikę, ponieważ nie potrafiłem tańczyć. Zdecydowałem się na intensywny kurs. Na przyjęciu tańczyło niewielu moich kolegów. Po balu dyrektor pogratulował mi umiejętności. Dzięki nim mnie docenił - śmieje się Jaworski. Według organizatorów kursów dla grup zorganizowanych, zainteresowane są nimi głównie firmy z branży marketingowej i public relations. W tych środowiskach umiejętność tańca należy dziś do dobrego tonu.

Więcej możesz przeczytać w 3/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: