Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mój prezydent
Zanim warszawiacy na dobre poczuli, że ich miasto ma gospodarza, los spłatał im figla i Paweł Piskorski został odsunięty. A przecież po raz pierwszy w powojennej historii stolicy na jej czele stanął ktoś, kto przedłożył jej interes (czyli jej mieszkańców) nad własny. Wszak "Pakt dla stolicy" jego autorstwa, ograniczający zasięg manifestacji ulicznych, wymagał sporej odwagi. Jako polityk Paweł Piskorski ryzykował wiele, występując de facto przeciw wolności zgromadzeń, współczesnemu sacrum demokracji. Ale przecież widział to samo co my - że Nowy Świat wypełniony gniewnym tłumem przestaje być Traktem Królewskim, a w zadeptanych Alejach Ujazdowskich "bzy już nie kwitną", jak głosi powstańcza piosenka. W swej krótkiej kadencji Paweł Piskorski rysuje się jako postać wyrazista i skuteczna, jak dobry chirurg, który zajmuje się najcięższymi stanami newralgicznymi stolicy, zaszłościami minionej epoki. Zajął się przede wszystkim komunikacją. Najwidoczniej - tak jak my - rozumie, że zaniechanie w tej kwestii spowoduje katastrofalne pogorszenie warunków życia mieszkańców gminy Centrum, a dla kraju oznaczają sparaliżowaną stolicę, bez transportu i infrastruktury. Warszawa to miasto jej mieszkańców, a nie polityków. Tym listem chcę wyrazić poparcie dla prezydenta naszego miasta. Jestem przekonana, że takich jak ja jest więcej.

EWA GÓRSKA
Warszawa

Dni kardiologiidziecięcej
Od 19 do 20 maja 2000 r. w Poznaniu trwać będzie zorganizowana dla pediatrów oraz lekarzy rodzinnych konferencja naukowo-szkoleniowa "Wielkopolskie dni kardiologii dziecięcej". Głównymi tematami będą: zasady diagnostyki i leczenia dzieci z zaburzeniami rytmu serca oraz kardiologiczne stany zagrożenia życia w praktyce pediatrycznej. Wszystkich, którzy chcą wziąć udział w konferencji, proszę o kontakt: dr med. Waldemar Bobkowski, Klinika Chorób Dzieci Akademii Medycznej w Poznaniu, ul. Szpitalna 27/33, 60-572 Poznań, faks (0-61) 8483362. Termin zgłoszeń upływa 31 marca 2000 r.

Prof. dr hab. med.
JANUSZ MACIEJEWSKI
Poznań

Ani kryzys, ani ulga
Chciałbym zwrócić uwagę autora felietonów "Piórem i pazurem" na problem braku płynności finansowej na styku jednostek budżetowych i rodzimych przedsiębiorstw. Waldemar Kuczyński pisze (i słusznie), że nasze firmy są "cherlawe", gospodarka "nie ma cech gospodarki 'tygrysiej'", a "społeczeństwo jest mało innowacyjne, co sytuuje nisko naszą zdolność konkurencyjną" ("Ani kryzys, ani ulga", nr 2). A co by pan poradził tym firmom, które ponad rok czekają na zapłacenie przez skarb państwa za wykonane roboty i usługi? Jak mają one działać? Jak planować rozwój, z czego spłacać pożyczki na pokrycie kosztów produkcji (między innymi podatki od nie zapłaconych rachunków)?
O losie tych firm decyduje także państwo, a szczególnie słabi pracownicy słabych i cherlawych urzędów państwowych. Proszę o tym napisać, gdyż jest to również "prawda dość przykra" - zwłaszcza dla tych, którzy z tego powodu nie ukończą dalekiej i trudnej drogi do gospodarki konkurencyjnej.

ANDRZEJ MASNY
Otwock

Przewlekły problem
Leki dla chorych na stwardnienie rozsiane będą mogły być refundowane najwcześniej w przyszłym roku. Tymczasem ja proszę o przyspieszenie prac legislacyjnych nad wpisaniem stwardnienia rozsianego na opracowaną przez Ministerstwo Zdrowia listę chorób przewlekłych. Z niecierpliwością czekają na to dziesiątki tysięcy cierpiących na SM. Większość chorych to ludzie młodzi, wykształceni, którzy mogliby jeszcze długo wydajnie pracować, nie obciążając swych bliskich i społeczeństwa. Konieczne jest jednak natychmiastowe rozpoczęcie leczenia, zgodnego ze standardami WHO. Sfinalizowanie prac nad wpisaniem SM na listę chorób przewlekłych uczyniłoby leczenie nieco dostępniejszym, a życie chorych - nieco łatwiejszym. Mieszkam w Szwecji i też cierpię na stwardnienie rozsiane, ale tu ta choroba od dawna jest uznawana za przewlekłą. Może warto skorzystać z doświadczeń Szwecji?

KAZIMIERZ J. POGORZELSKI
Oxelösund

Bardzo dobre rady
"By spółka skarbu państwa była konkurencyjna, musi być dobrze zarządzana, a menedżer dobrze wynagradzany, bez względu na to, czy kieruje prywatną, czy państwową firmą" - twierdzi Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową ("Bardzo dobre rady", nr 4). Nie zgadzam się z tą opinią. W krajach zachodnich kadry w firmach prywatnych zwykle zarabiają o wiele więcej niż w przedsiębiorstwach państwowych. Nie wiem, jak to wygląda w Stanach Zjednoczonych, ale w Kanadzie najlepiej opłacani prezesi firm prywatnych mogą zarobić nawet 20 mln kanadyjskich dolarów rocznie, podczas gdy pensje osób piastujących takie same stanowiska w sektorze państwowym nie przekraczają 200 tys. dolarów rocznie. Polska może obserwować i wykorzystywać doświadczenia USA w gospodarce rynkowej. Ale nie powinno to być ślepe naśladownictwo. Nic dziwnego, że w USA pensje najlepszych menedżerów sięgają 50-60 mln USD rocznie, a w Polsce zaledwie miliona. Amerykańskie firmy, których prezesi zarabiają tak wiele, są kolosami w porównaniu z większością polskich przedsiębiorstw. Przykład zarobków Alexa Trotmana, byłego prezesa Forda (w 1998 r. ponad 69 mln USD), brzmi w tym kontekście niepoważnie. Ford jest jednym z największych koncernów na świecie, a jego obroty mogą być porównywane z PKB Polski, jak więc menedżer naszej firmy mógłby tyle zarabiać?

GRZEGORZ STUSIO
Montreal
Więcej możesz przeczytać w 11/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.