Gdy na parkingu szpitala w Hofheim znaleziono kolejnego porzuconego noworodka, urodzoną zaledwie kilka godzin wcześniej dziewczynkę, władze Hesji postanowiły otworzyć legalny punkt oddawania nie chcianych dzieci. Kilka miesięcy później podobną decyzję podjęto w Norymberdze, Monachium, Kolonii i Hamburgu. Stworzenie punktów planuje się w kolejnych miastach. W Niemczech przybywa miejsc, gdzie matki mogą anonimowo i bez ponoszenia odpowiedzialności karnej zostawiać niemowlęta.
Każdego roku w Niemczech znajdowanych jest około 50 martwych noworodków. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej; rzeczywistą liczbę dzieci zabijanych tam co roku tuż po porodzie (ich zwłoki nie są odnajdywane) szacuje się na 500-1500. W ubiegłym roku w Norymberdze znaleziono martwe niemowlę wśród odpadów przeznaczonych do sortowania. Gdyby zostały wrzucone w nie oznakowanej torbie do zwykłego kubła, prawdopodobnie nigdy by nie dokonano tego makabrycznego odkrycia.
Tu można oddać niemowlę
Pierwszy legalny punkt oddawania dzieci powstał półtora roku temu w Bawarii. I w tym wypadku decyzję wymusiło tragiczne znalezisko. W okolicach Ambergu ktoś porzucił żywe niemowlę i dwa martwe noworodki zasznurowane w żółtym foliowym worku na śmieci. To właśnie skłoniło lokalną Służbę Katolickich Kobiet do podjęcia "Akcji Mojżesz", która ma dziś coraz więcej naśladowców.
- Naszym celem było zmniejszenie zagrożenia życia i zdrowia nie chcianych dzieci oraz stworzenie możliwości nawiązania kontaktu ze zdesperowanymi matkami i udzielenia im pomocy - mówi Maria Geiss-Wittman, przewodnicząca akcji. Największą trudność stanowiło zapewnienie kobietom anonimowości. Zgodnie z niemieckim prawem szpitale, prywatni lekarze położnicy i akuszerki mają obowiązek zgłaszania każdego odebranego porodu. Fakt ten powodował, że matki nie chcianego potomstwa najczęściej rodziły w ukryciu. Inicjatorki "Akcji Mojżesz" nie mogły im wskazać żadnego miejsca, gdzie mogłyby liczyć na opiekę bez konieczności ujawniania personaliów. Sytuacja zmieniła się dopiero po przedstawieniu władzom specjalnego raportu i zmianie przepisów. Teraz stosowana jest zasada nadrzędności ochrony życia nad urzędniczymi powinnościami. Matki nie chcianych dzieci mogą korzystać z przywileju zatajenia nazwiska. W siedzibie Służby Katolickich Kobiet w Ambergu przez całą dobę czynny jest telefon zaufania. Tutaj też samotne kobiety znajdą nocleg i otrzymają specjalne zaświadczenie, które umożliwi im anonimowe przyjęcie do szpitala i poród pod fachową opieką.
Czas adopcji
Anonimowe matki nie ponoszą żadnych kosztów. Ponadto po oddaniu noworodka mogą jeszcze w ciągu ośmiu tygodni odebrać dziecko.
- Zdarza się, zwłaszcza w wypadku młodych kobiet, że po pewnym czasie zwycięża instynkt macierzyński - mówi Maria Geiss-Wittman. Jeśli nie zmienią zdania, mogą na zawsze pozostać nieznane; wtedy organizacja nadaje dziecku imię i przekazuje je do adopcji. Nawet wówczas biologiczne matki mają możliwość pośrednio uczestniczyć w życiu potomstwa. Niemowlęta oddawane są tylko tym rodzinom zastępczym, które godzą się na taki kontakt. Zwrot jest już jednak wykluczony.
W Niemczech o każde dziecko przeznaczone do adopcji ubiega się trzynaście małżeństw. Władze niemieckich kościołów, katolickiego i ewangelickiego, początkowo nie zabierały głosu w sprawie "Akcji Mojżesz". Obawiały się, że stworzenie punktów oddawania niemowląt będzie dodatkową motywacją do zrzekania się dzieci i zaniechania obowiązków rodzicielskich. Wątpliwości duchownych rozwiało życie: noworodki mają szansę przeżycia i znalezienia rodzinnego ciepła, a kobiety rodzą w godziwych warunkach. Wyjątkiem jest Hamburg, gdzie przekazywanie nowo narodzonych przybrało inną formę: ograniczono się do wytypowania placówki, w której matki mogą anonimowe wkładać niemowlęta do szuflady przesłoniętej ruchomą klapą, a o pozostawieniu dziecka informuje specjalny brzęczyk.
Tu można oddać niemowlę
Pierwszy legalny punkt oddawania dzieci powstał półtora roku temu w Bawarii. I w tym wypadku decyzję wymusiło tragiczne znalezisko. W okolicach Ambergu ktoś porzucił żywe niemowlę i dwa martwe noworodki zasznurowane w żółtym foliowym worku na śmieci. To właśnie skłoniło lokalną Służbę Katolickich Kobiet do podjęcia "Akcji Mojżesz", która ma dziś coraz więcej naśladowców.
- Naszym celem było zmniejszenie zagrożenia życia i zdrowia nie chcianych dzieci oraz stworzenie możliwości nawiązania kontaktu ze zdesperowanymi matkami i udzielenia im pomocy - mówi Maria Geiss-Wittman, przewodnicząca akcji. Największą trudność stanowiło zapewnienie kobietom anonimowości. Zgodnie z niemieckim prawem szpitale, prywatni lekarze położnicy i akuszerki mają obowiązek zgłaszania każdego odebranego porodu. Fakt ten powodował, że matki nie chcianego potomstwa najczęściej rodziły w ukryciu. Inicjatorki "Akcji Mojżesz" nie mogły im wskazać żadnego miejsca, gdzie mogłyby liczyć na opiekę bez konieczności ujawniania personaliów. Sytuacja zmieniła się dopiero po przedstawieniu władzom specjalnego raportu i zmianie przepisów. Teraz stosowana jest zasada nadrzędności ochrony życia nad urzędniczymi powinnościami. Matki nie chcianych dzieci mogą korzystać z przywileju zatajenia nazwiska. W siedzibie Służby Katolickich Kobiet w Ambergu przez całą dobę czynny jest telefon zaufania. Tutaj też samotne kobiety znajdą nocleg i otrzymają specjalne zaświadczenie, które umożliwi im anonimowe przyjęcie do szpitala i poród pod fachową opieką.
Czas adopcji
Anonimowe matki nie ponoszą żadnych kosztów. Ponadto po oddaniu noworodka mogą jeszcze w ciągu ośmiu tygodni odebrać dziecko.
- Zdarza się, zwłaszcza w wypadku młodych kobiet, że po pewnym czasie zwycięża instynkt macierzyński - mówi Maria Geiss-Wittman. Jeśli nie zmienią zdania, mogą na zawsze pozostać nieznane; wtedy organizacja nadaje dziecku imię i przekazuje je do adopcji. Nawet wówczas biologiczne matki mają możliwość pośrednio uczestniczyć w życiu potomstwa. Niemowlęta oddawane są tylko tym rodzinom zastępczym, które godzą się na taki kontakt. Zwrot jest już jednak wykluczony.
W Niemczech o każde dziecko przeznaczone do adopcji ubiega się trzynaście małżeństw. Władze niemieckich kościołów, katolickiego i ewangelickiego, początkowo nie zabierały głosu w sprawie "Akcji Mojżesz". Obawiały się, że stworzenie punktów oddawania niemowląt będzie dodatkową motywacją do zrzekania się dzieci i zaniechania obowiązków rodzicielskich. Wątpliwości duchownych rozwiało życie: noworodki mają szansę przeżycia i znalezienia rodzinnego ciepła, a kobiety rodzą w godziwych warunkach. Wyjątkiem jest Hamburg, gdzie przekazywanie nowo narodzonych przybrało inną formę: ograniczono się do wytypowania placówki, w której matki mogą anonimowe wkładać niemowlęta do szuflady przesłoniętej ruchomą klapą, a o pozostawieniu dziecka informuje specjalny brzęczyk.
Więcej możesz przeczytać w 5/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.