Reformy i cuda

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przyjęcie budżetu oznacza dla opozycji wejście w kampanię wyborczą. Z wieczornej drzemki przed telewizorem obudził mnie stalowy głos Leszka Millera. Słuchając go, miałem nieodparte wrażenie, że Polskę dotknął kataklizm. Na szczęście w samolotach transportowych SLD czekają ratownicy. Już wkrótce przyniosą pomoc obywatelom zapomnianym na rumowisku reform. Wreszcie profesjonalnie, bezinteresownie, bez kłótni wewnętrznych sojusz pomoże pragnącym równości zostać równiejszymi.
Z wieczornej drzemki przed telewizorem obudził mnie stalowy głos Leszka Millera. Słuchając go, miałem nieodparte wrażenie, że Polskę dotknął kataklizm. Na szczęście w samolotach transportowych SLD czekają ratownicy. Już wkrótce przyniosą pomoc obywatelom zapomnianym na rumowisku reform. Wreszcie profesjonalnie, bezinteresownie, bez kłótni wewnętrznych sojusz pomoże pragnącym równości zostać równiejszymi. Z głosu przewodniczącego Millera ma wynikać, że my - AWS i UW - to dawni oni, a oni to naprawdę lepsi my.
Rozumiem, że przyjęcie budżetu oznacza dla opozycji wejście w kampanię wyborczą. Porozmawiajmy więc po męsku - tak jak domagała się od premiera Buzka poseł Łybacka. Coś niecoś zrobiliśmy w tej kadencji, nie wszystko nam się udało, ale z pewnością w trzech kwestiach ruszyliśmy reformy z martwego punktu. Po pierwsze: państwo zostało zdecentralizowane przez utworzenie dużych województw i powiatów (i jednych, i drugich jest za dużo, ale nie bez udziału opozycji w tych targach). Po drugie: stworzyliśmy system ubezpieczeń społecznych opartych na konkurujących funduszach, ratując finanse publiczne przed zapaścią. Po trzecie: zracjonalizowaliśmy sieć szkół, tworząc gimnazja, które - szczególnie na wsi - pozwolą wyrównać szanse młodzieży. Podnieśliśmy też pensje nauczycieli.
Te trzy reformy wymagają oczywiście korekt, ale zasługą rządu i większości parlamentarnej jest to, że przemiany ruszyły z martwego punktu. Reforma opieki zdrowotnej to zaledwie początek początku przemian. Nie mam złudzeń, że kasy chorych są chore i należy wrócić do założeń reformy: pieniądz ma iść za pacjentami, a lekarze muszą z sobą konkurować. Jedyną korzyścią z tego złego początku jest rosnące przekonanie, że cudów w gospodarce nie ma. Praca i pieniądz muszą się zbilansować, a za bolszewickie złudzenia o dzieleniu chorób i biedy równiej i tak trzeba płacić.
Chciałbym, żeby z bojowych pohukiwań SLD publiczność zapamiętała uwagi o bezpieczeństwie, sprawnym sądownictwie oraz walce z korupcją i upartyjnieniem państwa. Mimo energii ministra Kaczyńskiego, w moim katalogu polskich niedokonań wiele pozostało do zrobienia. Ale to nie kwestia cudów, tylko reformowania państwa, co SLD wyśmiewa tym łatwiej, że zostawia je innym do przeprowadzenia. Na dobre i na złe. Całe szczęście, że sojusz sam się zreformował na tyle, iż do NATO i UE nie musimy go już ciągnąć na siłę.
Więcej możesz przeczytać w 6/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.