Czy grozi nam kryzys energetyczny podobny do kalifornijskiego?

Czy grozi nam kryzys energetyczny podobny do kalifornijskiego?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Kalifornii straty dystrybutorów energii elektrycznej w 2000 r. przekroczyły 11 mld USD, a dwóm z trzech elektrowni grozi upadłość. Ograniczenia w dostawie dotykają nie tylko wielkie miasta, ale i tereny przemysłowe, w tym Dolinę Krzemową. Czy podobny kryzys może grozić Polsce? Już dziś widać jego symptomy. Ceny rynkowe energii są zbyt niskie, aby opłacało się budować nowe elektrownie. Za utrzymanie rezerw mocy w istniejących zakładach operator rynku - PSE - płaci za mało, co jest powodem znacznych strat producentów energii.
Czy grozi nam kryzys energetyczny podobny do kalifornijskiego?

SŁAWOMIR KRYSTEK, dyrektor generalny Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska
W Kalifornii straty dystrybutorów energii elektrycznej w 2000 r. przekroczyły 11 mld USD, a dwóm z trzech elektrowni grozi upadłość. Ograniczenia w dostawie dotykają nie tylko wielkie miasta, ale i tereny przemysłowe, w tym Dolinę Krzemową. Czy podobny kryzys może grozić Polsce? Już dziś widać jego symptomy. Ceny rynkowe energii są zbyt niskie, aby opłacało się budować nowe elektrownie. Za utrzymanie rezerw mocy w istniejących zakładach operator rynku - PSE - płaci za mało, co jest powodem znacznych strat producentów energii. Wystarczy, że po sprywatyzowaniu elektrowni prywatni inwestorzy, kierując się rachunkiem ekonomicznym, zlikwidują te rezerwy i będziemy mieli kryzys na miarę kalifornijskiego. Pospieszna prywatyzacja, której jedynym celem jest zapewnienie dopływu pieniędzy do bud-żetu, pozbawia rząd możliwości realnego wpływu na bezpieczeństwo energetyczne kraju. Aby temu zapobiec, na rynku energii powinny konkurować firmy z kapitałem państwowym, prywatnym, mieszanym. W przeciwnym razie negatywne skutki dzisiejszych działań będą odczuwalne już za kilka lat.

ANDRZEJ SZABLEWSKI Instytut Nauk Ekonomicznych PAN

Ograniczę się tylko do jednego aspektu, świadczącego o istotnym zagrożeniu dla powodzenia reform w polskim sektorze elektroenergetycznym. Chodzi tutaj o tzw. stranded costs, czyli koszty osierocone. Termin ten pojawił się w USA dopiero na początku lat 90. i dotyczy poniesionych w przeszłości przez przedsiębiorstwa tego sektora kosztów, których odzyskanie z chwilą wprowadzenia konkurencji obniżającej ceny energii nie jest możliwe. Przez sto lat obowiązywała zasada nadrzędności interesu przedsiębiorstw nad interesem odbiorców, co dawało firmom przewagę w negocjowaniu niezbędnej rekompensaty. Hojne rekompensaty były w Kalifornii jedną z głównych przyczyn regulacji cen dla końcowych odbiorców przy całkowitej deregulacji hurtowego obrotu energią, co doprowadziło do kryzysu. W Polsce od lat odkłada się moment wprowadzenia rzeczywistej konkurencji w sektorze energetycznym. Przyczynę tych opóźnień tłumaczy się brakiem systemu opłat kompensacyjnych, które są polskim odpowiednikiem kosztów osieroconych. Przed powtórzeniem wariantu kalifornijskiego może nas uchronić jedynie pełna liberalizacja rynku, a nie tworzenie generującej kryzys hybrydy konkurencji i regulacji.


Więcej możesz przeczytać w 7/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.