Ach, ten pęd!

Ach, ten pęd!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Francuski parlament postanowił się pochylić nad losem żywego współmałżonka, czyli tego, który pozostaje po przekształceniu się drugiego składnika pary małżeńskiej we współmałżonka martwego. Nie ukrywam, że z dość dużym sceptycyzmem podchodziłem do wszelkich przejawów ekscytacji nowym tysiącleciem. Ku swemu zdumieniu widzę jednak, że przełom ten miał charakter nie tylko arytmetyczny. Słuchajcie - rzeczywiście zaczyna się coś dziać! Wisi w powietrzu coś pasjonującego. Coś jakby duch nowych czasów wisiał.
Nie ukrywam, że z dość dużym sceptycyzmem podchodziłem do wszelkich przejawów ekscytacji nowym tysiącleciem. Ku swemu zdumieniu widzę jednak, że przełom ten miał charakter nie tylko arytmetyczny. Słuchajcie - rzeczywiście zaczyna się coś dziać! Wisi w powietrzu coś pasjonującego. Coś jakby duch nowych czasów wisiał.
Z dobrze poinformowanych źródeł dowiaduję się, że dokładnie z nadejściem trzeciego tysiąclecia - od 1 stycznia 2001 r. - pasażerowie przylatujący z zagranicy na warszawskie lotnisko Okęcie i mający bilet na dalszy przelot do któregoś z polskich miast nie muszą już odbierać bagażu na lotnisku między-narodowym i przenosić go na krajowe, by tam go ponownie nadać. XXI wiek otworzył przed nimi prawdziwie nowe perspektywy: przekazaniem bagażu do właściwego samolotu zajmuje się obsługa lotniska. Nie do wiary. Skumulowane doświadczenia XX wieku, z wielką rewolucją październikową na czele, dwiema wojnami światowymi i lotem człowieka na Księżyc, nie poszły na marne.
Proszę jednak nie myśleć, że powiew nowej epoki pochyli tylko łany zbóż na mazowieckiej nizinie i tam się zatrzyma, oniemiawszy z zachwytu. Czuć go wyraźnie także nad Sekwaną, a zwłaszcza w stojącym nad jej brzegiem budynku Zgromadzenia Narodowego. Musiało tam dmuchnąć dość solidnie, bo już w pierwszych dniach drugiego miesiąca trzeciego tysiąclecia pracujący w nim deputowani zapowiedzieli, że wszyscy - bez względu na orientację polityczną - będą głosować za projektem ustawy w sprawie żywego współmałżonka. Żywy współmałżonek to ten, który pozostaje po przekształceniu się drugiego składnika pary małżeńskiej we współmałżonka martwego. I to właśnie nad żywym współmałżonkiem parlament postanowił się pochylić ze szczególną troską. A kiedy się pochylił, sam nieomal zmartwiał ze zgrozy. Świeci nam oto jutrzenka XXI wieku, a tymczasem nasz miły żywy współmałżonek podlega przepisom Kodeksu Napoleona z 1804 r. Parlament nie ma specjalnie nic przeciwko Napoleonowi, ale zastanawiające wydało mu się spostrzeżenie, że od czasów cesarza być może zmieniło się to lub owo w warunkach życia społecznego i rodzinnego, i można by to ewentualnie odzwierciedlić w kodeksie.
Prawodawca z 1804 r. zabiega o to, by nie rozpraszały się gospodarstwa, posiadłości i majątki, więc w przepisach o dziedziczeniu dawał absolutny priorytet więzom krwi. Dlatego hierarchia dziedziczenia wysuwała na pierwszy plan dzieci zmarłego i jego wnuki, następnie rodziców, dziadków, rodzeństwo i potomstwo tego rodzeństwa - i dopiero wtedy, kiedy wszyscy już się obsłużyli, przychodziła kolej żywego współmałżonka, któremu nic nie gwarantowało choćby prawa do pozostania w domu rodzinnym - nie mówiąc o jego własności. Chyba że oboje małżonkowie jeszcze za wspólnego życia podpisali specjalne umowy notarialne o wzajemnej darowiźnie - ale okazuje się, że myśl taka przychodzi do głowy tylko co piątemu współczesnemu francuskie-mu małżeństwu. Tymczasem właśnie w obecnych warunkach skutki kodeksu z 1804 r. mogą być dla żywego współmałżonka szczególnie okrutne. Pozostawiany przez zmarłego majątek jest często owocem pracy obojga małżonków - a tu z dnia na dzień może się okazać, że ten, który nadal żyje, nagle dysponuje tylko połową domu czy mieszkania, połową zasobów pieniężnych itd. - a reszta jest rozprowadzana między dzieci (coraz częściej - dzieci z pierwszego małżeństwa bądź małżeństw zmarłego), wnuki, teściów, szwagrów, wreszcie - bratanków i siostrzeńców utraconego męża lub żony. Jeśli chciałoby się być pewnym, że w wypadku nieszczęścia w postaci śmierci współmałżonka nie zwali się nam na głowę od razu seria następnych nieszczęść - w postaci znalezienia się na bruku i przymierania głodem - najlepiej byłoby zawczasu dyskretnie wytruć całą jego rodzinę do trzeciego pokolenia włącznie. Wtedy można stawiać czoło przyszłości z należytym spokojem i powagą.
U progu XXI wieku parlament doszukał się w tej sytuacji licznych pożałowania godnych paradoksów i postanowił je usunąć. Kiedy proponowana ustawa wejdzie w życie - czyli mniej więcej za rok - żywy współmałżonek będzie miał zagwarantowane prawo do mieszkania do końca życia w dotychczasowym domostwie i do własności (dotychczas - tylko do użytkowania) co najmniej jednej czwartej mienia przypadającego zmarłemu. Jeśli nie ma dzieci i nie żyją już teściowie - do całości, gdyż szwagrowie i ich dzieci będą wtedy wyłączeni z sukcesji. Nabrawszy rozpędu we wprowadzaniu realizmu i nowoczesności - a może nawet zwykłej sprawiedliwości - deputowani wystąpili także z projektem przyznania dzieciom ze związków pozamałżeńskich takich samych praw dziedziczenia jak dzieciom "oficjalnym". Do tej pory należało im się o połowę mniej - jakby powstawały z plemników czy jajeczek przekrojonych na pół. Czuć wyraźnie, że wieje wiatr nowej epoki. Ale czy te zmiany, Boże broń, nie następują za szybko?

Więcej możesz przeczytać w 7/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.