Pasza Mercedes

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co zdradzi szwajcarskim prokuratorom siedzący wciąż w nowojorskim areszcie Paweł Borodin? Czy dawny zausznik Borysa Jelcyna i zarządca majątku kremlowskiej "rodziny" odważy się mówić, ryzykując znacznie więcej niż kilka lat odsiadki w szwajcarskim więzieniu? Moskiewscy komentatorzy gubią się w domysłach, jednak zgadzają się co do jednego: jeśli na Borodina rzeczywiście zastawiono pułapkę, nie mogło się to odbyć bez wiedzy Władimira Putina. Prezydent nie przyłączył się do chóru obrońców - jakby aresztowanie człowieka, który podobno pomógł mu się wspiąć na szczyty władzy, wcale go nie zaskoczyło.

Czy aresztowanie Pawła Borodina zostało zaaranżowane przez prezydenta Władimira Putina?

Okoliczności aresztowania Borodina budzą wiele wątpliwości. Dlaczego, mimo że wydano za nim list gończy, zdecydował się polecieć za granicę? Zachował się tak, jakby chciał, by go aresztowano, albo go ktoś do tego zmusił - uważa politolog Nikita Tiukow z Centrum Politycznej Informacji i Konsultacji. Rosyjska prasa twierdziła, że Paweł Borodin poleciał na ceremonię zaprzysiężenia nowego prezydenta USA. Wkrótce się jednak okazało, że nikt nie zna amerykańskiego urzędnika, który rzekomo go zaprosił, a nazwisko Borodina nie figuruje na liście gości. Do grona polityków nazywających zatrzymanie go "pluciem w twarz Rosji" nie dołączył Putin, zachowujący w tej sprawie milczenie. Być może aresztowanie zostało więc rzeczywiście zaaranżowane, ale niekoniecznie przez Amerykanów. Dlaczego jednak Putinowi miałoby zależeć na skompromitowaniu Borodina, a pośrednio Jelcyna?

Błazen cara Jelcyna
Przez cały okres rządów Jelcyna Borodin stał niezmiennie u jego boku. Na "dworze" pierwszego prezydenta Rosji pełnił funkcję błazna, a zarazem człowieka do specjalnych poruczeń. Podobno nikt nie dorównywał mu w opowiadaniu dowcipów i dykteryjek, które do łez śmieszyły prezydenta.
Równie wiele historii krążyło jednak o samym Borodinie. Jedna z najbardziej znanych opowiada, jak to ówczesny mer Jakucka na Syberii podpisał korzystny kontrakt z niemiecką firmą budowlaną. Po zakończeniu współpracy Niemcy w dowód wdzięczności chcieli mu przekazać nowego mercedesa. "Nie mogę przyjąć takiego prezentu, ponieważ mogłoby to być potraktowane jako łapówka" - miał powiedzieć Borodin. "Ale mogę go od was kupić". Gdy Niemcy zapytali o proponowaną cenę, usłyszeli: "Dwadzieścia rubli to chyba uczciwa suma w naszych warunkach?". Kontrahenci zgodzili się bez dyskusji, a wówczas zostali zaskoczeni kolejną propozycją: "Skoro tak, to wezmę dwa".
Prasa nazwała Borodina Paszą Mercedesem. "Jeśli ta historia była prawdziwa, to i tak pozostanie niewinną historyjką w porównaniu z tym, co ten człowiek robił, zarządzając majątkiem prezydenta Rosji" - mówi Nikita Tiukow. O tym jednak opinia publiczna dowiedziała się dopiero kilka lat później.

Drogi remont Kremla
"Sprawa Borodina" ujrzała światło dzienne w styczniu 1999 r. Wówczas Carla del Fonte, prokurator generalny Szwajcarii, zarządziła rewizję w biurze firmy Mabetex w Lugano. Znaleziono między innymi kserokopie kart kredytowych wystawionych przez Banco del Gottardo na prezydenta Rosji Borysa Jelcyna i dwie jego córki oraz kserokopie dokumentów mających świadczyć o zakładaniu kont w Szwajcarii przez ówczesnego zarządzającego majątkiem prezydenta - Pawła Borodina.
Inicjatorem rewizji w biurze Mabeteksu w Lugano był ówczesny rosyjski prokurator generalny Jurij Skuratow. Od kilku lat podejrzewał, że firma - wykonująca prace remontowe na ogromną skalę - daje łapówki wysokim urzędnikom. Głównym podejrzanym był oczywiście Paweł Pawłowicz Borodin - jak się o nim wypowiadał Jelcyn, "człowiek do wszystkiego, któremu w każdej sytuacji można zaufać". To on zarządzał wszystkimi prezydenckimi rezydencjami i majątkiem ruchomym, który był i nadal jest olbrzymi. Podobno gdy Jelcyn starał się pozyskać jakiegoś deputowanego, mówił: "Zajmie się tobą wkrótce Paweł Pawłowicz". Oznaczało to albo pokaźny zastrzyk finansowy, albo pomoc w załatwieniu mieszkania czy dobrej pracy kuzynowi. Dzięki swojej pozycji Borodin doprowadził do kontraktu z mało znaną firmą Mabetex - szwajcarską, choć założoną przez Albańczyka Bedżeta Pakkolę. Od 1990 r. Mabetex wykonał w Rosji prace o wartości 1,5 mld USD. Firma remontowała siedzibę rządu, tak zwany Biały Dom, rządowy hotel, zbudowała letnią rezydencję prezydenta w Karelii. Największym przedsięwzięciem był remont Kremla, który kosztował 300 mln USD. "Nawet postronnemu ob-serwatorowi sumy te wydają się mocno zawyżone. Remont Kremla mógł kosztować 10 mln USD czy 20 mln USD, ale nie 300 mln USD" - uważa Tiukow. To samo pisały rosyjskie gazety.

Krzesło za sto tysięcy dolarów
Większość dziennikarzy twierdziła, że szefowie firmy Mabetex w porozumieniu ze zleceniodawcą Pawłem Borodinem znacznie zawyżają koszty robót, by uzyskane w ten sposób pieniądze podzielić między siebie. Prasa wskazywała absurdy, na przykład zakupienie przez Kreml krzesła za 100 tys. dolarów. Co więcej, niektórzy obserwatorzy twierdzą, że na transakcjach bogacił się również Jelcyn i członkowie jego rodziny. Nie wiadomo, ile na interesach z Mabeteksem zarobił Borodin. Szwajcarska prokuratura zajęła konta jego współpracowników (wartość lokat - 26 mln USD). Trudno stwierdzić, jak bardzo w aferę Mabeteksu jest zamieszany Jelcyn. Faktem jest jednak, że rewizja w biurze firmy, której tak się domagał prokurator generalny Rosji Skuratow, okazała się końcem kariery prokuratora - kilka dni po wybuchu afery państwowa telewizja pokazała nagranie wideo, na którym "człowiek podobny do Skuratowa" - jak to skomentowa-no - zabawiał się z paniami lekkich obyczajów.
Prokurator generalny z dnia na dzień stał się politycznym trupem. Rok później śledztwo w sprawie Mabeteksu zakończono. Szwajcarzy byli bardziej konsekwentni - rozesłali list gończy za Borodinem, który tymczasem został sekretarzem Związku Białorusi i Rosji, czyli został odstawiony na polityczny boczny tor. Szwajcarów nie interesuje jednak to, czy wysocy kremlowscy urzędnicy okradali państwową kasę, ale to, czy zarobione nielegalnie pieniądze były prane w szwajcarskich bankach. Idąc tym tropem, znaleźli jeszcze jedną firmę współpracującą z Mabeteksem: Merkata-Trading, założoną w Szwajcarii przez dwóch Rosjan - w tym zięcia Borodina, Andrieja Silieckiego. I to śledztwo trzeba by zapewne zamknąć, gdyby Borodin nie wyjechał nieopatrznie z Rosji.

Co powie Borodin?
Czy aresztowanie zostało zaaranżowane przez rosyjskiego prezydenta? "Władimir Putin wielokrotnie wypowiadał się przeciw korupcji podczas rządów swojego poprzednika" - mówi politolog Paweł Popow. "Równocześnie w jednym ze swoich pierwszych dekretów dał gwarancje nietykalności byłemu prezydentowi Rosji i członkom jego rodziny". Czyżby więc Putin, który dotychczas ani słowem nie wziął w obronę Borodina, chciał "przypadkiem" ujawnić rozmiary korupcji, jaka toczyła szczyty władzy w Rosji w ostatnich latach rządów Borysa Jelcyna? Według Popowa, podanie przez Szwajcarów do wiadomości publicznej faktu, że w korupcję zamieszana jest ekipa byłego prezydenta - tak zwana rodzina - na pewno wzmocni pozycje "petersburskiej drużyny" Władimira Putina, a on sam będzie mógł nadal demonstrować lojalność wobec poprzednika.
Sprawa Borodina już się stała przyczyną konfliktu między przywódcami Rosji i Białorusi. Aleksander Łukaszenka w czasie wizyty w Moskwie z całą mocą bronił swojego, jak to określił, "przyjaciela". Ludzie Putina dali mu jednak do zrozumienia, że rosyjski prezydent nie życzy sobie tego typu publicznych wystąpień. Łukaszenka skrócił więc wizytę w Moskwie i wrócił do Mińska obrażony.
Od lat śledzący aferę korupcyjną korespondent moskiewski "Tribune de Geneve" Henri Roth twierdzi, że los Borodina został przesądzony. - Widać wyraźnie, że rosyjskie władze nie chcą bronić tak skompromitowanego człowieka - powiedział w rozmowie z "Wprost". Borodin trafi więc na ławę oskarżonych w Genewie. Jest też bardzo prawdopodobne, że prokuratura zdoła mu udowodnić lokowanie na kontach nielegalnie zdobytych pieniędzy. Wydaje się, że przy okazji procesu opinia publiczna dowie się, iż tajne konta miały także osoby znacznie potężniejsze. Wtedy nie będzie to już sąd nad Paszą Mercedesem, ale nad całą klasą polityczną w Rosji.

Więcej możesz przeczytać w 8/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.