Minister uczłowieczony

Minister uczłowieczony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ministrowie odpowiadają za przestępstwa popełnione w związku ze sprawowaniem urzędu tak jak zwykli śmiertelnicy. Po raz pierwszy w czasie prawie sześcioletnich występów na łamach "Wprost" zdarza mi się, że właściwie nie mogę napisać o tym, co stało się w ubiegłym tygodniu. O własnych kłopotach pisać nie wypada, a spraw prowadzonych przeze mnie jako adwokata nie powinienem komentować. Odpadają więc gangsterzy i pan Aleksander Gudzowaty. Nie mogę też pisać o sprawie Janusza Tomaszewskiego, bo zaraz ktoś zarzuci mi stronniczość.
Czyżbym miał jakiś zakaz pisania, czy co?
Nie jest jeszcze tak źle. W tekście sprzed zaledwie miesiąca zatytułowanym "Władza ponad prawem" (nr 5) pisałem między innymi, że urzędujący ministrowie, łącznie z premierem, są praktycznie ponad prawem, bo przysługuje im przywilej odpowiedzialności tylko przed Trybunałem Stanu, a to jest sąd, którego nie sposób uruchomić. Nawet gdy rząd nie ma w parlamencie większości. Trybunał Konstytucyjny, zaniepokojony tym sygnałem, szybko udzielił odpowiedzi, z której wynika, że ministrowie odpowiadają za przestępstwa popełnione w związku ze sprawowaniem urzędu tak jak zwykli śmiertelnicy i wcale nie trzeba czekać, aż Sejm postawi ich przed Trybunałem Stanu. Ponieważ chwilowo załamała się moja wiara w poczucie humoru rodaków, muszę poczynić pewne zastrzeżenia wstępne, aby wszystko było jasne. Oczywiste jest, że zbieżność czasowa mojego felietonu ze stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego jest czystym przypadkiem. Problem istnieje od dawna, a rozstrzygany był w związku ze sprawą odpowiedzialności za wypadki Grudnia 1970 r.
Nie ma również nic do rzeczy fakt, że w swojej rozbuchanej ostatnio - zapewne nadmiernie - praktyce zawodowej podpisałem już zawiadomienia o przestępstwie wobec co najmniej pięciu ministrów obecnego rządu, w tym, niestety, jednego wicepremiera. Ubezpieczywszy się należycie, mogę teraz przejść do omówienia istoty poglądu, który przedstawił Trybunał Konstytucyjny. To nawet dobrze, że nie dysponuję uzasadnieniem orzeczenia in extenso, bo musiałbym nudzić wywodem prawniczym, zamiast pisać prosto i po ludzku. Otóż z ministrami był taki kłopot, że powołując się na konstytucję, mogli twierdzić, że za przestępstwa popełnione w związku z zajmowanym stanowiskiem odpowiadają tylko przed Trybunałem Stanu. W takich okolicznościach organy prokuratorskie miały problem, czy w ogóle mogą wszczynać postępowanie karne przeciwko ministrom i czy to ma jakikolwiek sens, skoro o oskarżeniu i tak decydować będzie Sejm. Trybunał Konstytucyjny wątpliwości te usunął w sposób dość jednoznaczny, stwierdzając, że jeżeli Sejm nie postawi podejrzanych ministrów przed Trybunałem Stanu, mogą oni odpowiadać przed sądem jak każdy zwykły oskarżony. Jeszcze raz zastrzegam, że nie mając oficjalnego uzasadnienia tego stanowiska, mogę się mylić. Ale wydaje mi się, że oznacza to, iż można i należy kierować sprawy przeciwko ministrom do organów ogólnych. Z kolei organy te nie mają obowiązku zwracania się do Sejmu, czy zechce łaskawie uruchomić Trybunał Stanu, bo w praktyce oznaczałoby to możliwość blokowania normalnych postępowań. Należy więc przyjąć, że posłowie sami muszą podjąć decyzję o postawieniu ministra przed Trybunałem Stanu i dopiero wówczas sprawa może być odebrana zwykłemu wymiarowi sprawiedliwości. Innymi słowy, regułą powinno się stać postępowanie w prokuraturze i sądzie powszechnym, a wyjątkiem - odpowiedzialność przed Wielkim Trybunałem. Być może wykładnia ta idzie za daleko i wywoła ministerialny protest: "To po diabła w ogóle jest ten art. 156 konstytucji, skoro będzie można nas ciągać po zwykłych prokuraturach i sądach, nie mówiąc już o nieprzyjemnościach na policji!".
Jeżeli w dzisiejszych wywodach popełniłem jakiś błąd, to z góry obiecuję sprostowanie. Może Trybunał Konstytucyjny nie chciał powiedzieć aż tak dużo, ale - jak stwierdził jego prezes prof. Marek Safjan (cytuję za "Gazetą Wyborczą" z 22 lutego 2001 r.) - "inne rozumowanie prowadziłoby do wniosku, że jest grupa obywateli stojąca poza prawem".
Od siebie dodam tylko, że wprawdzie zawsze będą równi i równiejsi, ale im mniej tych ostatnich, tym lepiej.
Więcej możesz przeczytać w 9/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.