Talon na eter

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lokalne radiostacje zarzucają krajowej radzie faworyzowanie potentatów. Stacje lokalne i regionalne zarzucają Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji nierówne traktowanie podmiotów działających na rynku oraz sprzyjanie nadawcom najsilniejszym i mającym największe wpływy. RMF FM i Radio Zet, którym rada udzieliła właśnie koncesji na następne siedem lat (w kolejce po licencję czeka Radio Maryja), zapłacą mniej więcej po 6 mln zł.
Tymczasem rozgłośnie powstałe w wyniku porozumienia regionalnych stacji za ponadtrzykrotnie mniejszą moc nadawczą będą musiały zapłacić o 2 mln zł więcej. Ich szefowie żalą się, że kupowanie licencji cząstkowych jest znacznie droższe niż ogólnopolskiej. A miejsca na następną sieć ogólnokrajową na razie nie ma. Nadawcy ci krytykują też radę za przeciąganie procesu koncesyjnego, przez co nie mogą w odpowiednim czasie przygotować dla swoich firm planów działań promocyjnych, reklamowych i marketingowych. Nie mogą też zatrzymać przy sobie reklamodawców, wybierających rozgłośnie o ustabilizowanej pozycji.
KRRiTV przynajmniej w jednym zgodziła się z mniejszymi stacjami: nie przyznała Radiu Zet i RMF FM prawa do tzw. rozszczepienia, czyli emitowania w tym samym czasie innych audycji i spotów w różnych częściach kraju. RMF i Zetka mają trzydziestoprocentowy udział w rynku i pozyskują ponad 60 proc. reklam. Aby nadal się rozwijać, usiłują zdominować lokalne rynki reklamowe. Po decyzji krajowej rady będą musiały zrekompensować sobie straty, co oznacza ostrą konkurencję z mniejszymi nadawcami, zawierającymi porozumienia, aby rywalizować z potentatami. Wielcy bronią więc swej pozycji, a mali walczą o życie. Paradoksem jest to, że los wielu małych rozgłośni nie zależy tylko od rynku, ale również od decyzji rady, której członkowie nominowani są według politycznego klucza przez Sejm, Senat i prezydenta. Obecnie większość w KRRiTV ma lewica (w tym dziewięcio-osobowym gremium czterech reprezentantów ma SLD, a dwóch - PSL). Nadawcy twierdzą, że polityczne koneksje nie pozostają bez wpływu na rozstrzygnięcia koncesyjne. - Rynek mediów elektronicznych kształtują też zbliżające się wybory parlamentarne - uważa Andrzej Zarębski, były członek KRRiTV, obecnie doradca medialny. Przedstawiciele małych stacji podkreślają, że kluczową rolę w tym procesie odgrywa obecnie prezydent Aleksander Kwaśniewski.
- Lewica nie chce, by porozumienie rozgłośni diecezjalnych tworzące Radio Plus emitowało program uniwersalny o charakterze społeczno-religijnym. Woli, by nasze środowisko nie zabierało głosu w sprawach polityki, ekonomii czy kultury. Otrzymujemy rady, byśmy zajęli się wyłącznie sprawami teologiczno-moralnymi i modlitwą. Nowe opiniotwórcze medium, które pojawia się na ustabilizowanym i podzielonym rynku, a do tego brzmi podobnie do innych uznanych stacji, budzi na lewicy wyraźny niepokój. Niektórzy politycy byliby spokojniejsi, gdyby katolickie radia transmitowały msze święte i były jedynie alternatywnymi wobec Radia Maryja - uważa Jacek Rusiecki, wiceprezes zarządu Agencji Reklamowej Plus.
Krytycy poczynań KRRiTV zastanawiają się, dlaczego tak szybko rozstrzygnięto kwestię tzw. nadawcy społecznego. Na początku lutego Sejm wprowadził do ustawy o radiofonii i telewizji instytucję nadawcy społecznego, mającego upowszechniać działalność charytatywną, chrześcijański system wartości i uniwersalne zasady etyki. Dotychczas ustawa mówiła o dwóch kategoriach nadawców: publicznym i niepublicznym. Nadawca społeczny ma być wprawdzie zwolniony z opłat koncesyjnych, ale nie będzie mógł emitować reklam. Ma się zajmować religią, kulturą i nie rościć sobie prawa do nadawania w formule popularnej, opiniotwórczej i przyciągającej masowego słuchacza. - Niektórzy decydenci z KRRiTV chcą nam narzucić takie warunki wypełniania koncesji, byśmy musieli dokładnie realizować ich wizję radia. Chcą być dyrektorami programowymi i sprzedawać gotową receptę na tworzenie rozgłośni. Czy jednocześnie otrzymamy w pakiecie receptę na zdobycie godnego miejsca na rynku i wpływów? Czy katolickie radio musi się zajmować na antenie modlitwą, czy może też być medium kształtującym opinie o najważniejszych dziedzinach życia społecznego? - pyta Jacek Rusiecki.
- Dostrzegam wśród członków rady niechęć wobec nowych niezależnych inicjatyw. Przejawia się ona między innymi w próbach ograniczenia prawa do emitowania programów przygotowywanych przez zewnętrzne spółki producenckie. W znacznym stopniu utrudnia to działanie takim porozumieniom programowym, jakie reprezentuje Radio Plus - tłumaczy Jarosław Sellin, członek KRRiTV.
Pozostaje jeszcze pytanie, co stanie się z polskim rynkiem mediów elektronicznych, jeśli po ewentualnym zwycięstwie SLD w wyborach parlamentarnych nowy Sejm nie przyjmie sprawozdania obecnej rady, odwoła ją i powoła nową - tym razem wyłącznie reprezentującą lewą stronę sceny politycznej.

Więcej możesz przeczytać w 11/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.