Marzenia i priorytety

Marzenia i priorytety

Dodano:   /  Zmieniono: 
Powinno się stworzyć klimat korzystny dla małych i średnich przedsiębiorstw. To one są potencjalną kuźnią nowości. Do znudzenia słyszymy i czytamy, że najlepszym lekarstwem na stagnację, na recesję i na bezrobocie jest ekspansja budownictwa mieszkaniowego. To oczywiście ogólna prawda. Popyt, także kredytowany, na materiały budowlane i wyposażenie mieszkań niewątpliwie ożywia produkcję i przyczynia się do wzrostu zatrudnienia.
Ta ogólna prawda nie jest jednak reprezentatywna z punktu widzenia aktualnych polskich realiów. Różnią się one zasadniczo od warunków typowych dla krajów o kilkakrotnie większym produkcie krajowym (czytaj: wydajności) na mieszkańca, o znacznie wyższym poziomie kapitalizacji gospodarki. Polskiego bezrobocia nie zwalczymy budownictwem mieszkaniowym. Nie mamy na razie pieniędzy na masowe finansowanie tak kapitałochłonnej, kredytochłonnej i, niestety, nawet importochłonnej konsumpcji.
Sytuacja gospodarcza Polski wskazuje na zupełnie inne priorytety i punkty ciężkości ofensywy ekonomicznej. To wprawdzie fakt, że polski standard mieszkaniowy odbiega od zachodnioeuropejskiego. Ale poziom naszego mieszkalnictwa nie jest czterokrotnie niższy niż w krajach o cztery razy większym produkcie krajowym na mieszkańca. W miastach gęstość zaludnienia na izbę spadła już poniżej jednej osoby, a wyposażenie mieszkań jest, przynajmniej statystycznie, dość przyzwoite. Ponadto z informacji prasowych wynika, że buduje się u nas obecnie około 790 tys. mieszkań.
Nie znaczy to jednak, że mieszkań nie potrzebujemy, zwłaszcza dla wyżu demograficznego z lat 80. Ale, powiedzmy sobie szczerze, że ich budowę należy wspierać przede wszystkim poza wielkimi zatłoczonymi aglomeracjami, cierpiącymi na ostre bariery infrastrukturalne. Poza wielkimi miastami powinny też powstać nowe miejsca pracy. Nakłady inwestycyjne i koszty budownictwa są tam niższe, a tym samym łatwiejsze do sfinansowania.
Problem polega jednak na tym, że w najbliższych latach głównym zadaniem i wyzwaniem dla naszej gospodarki jest radykalne zmniejszenie ujemnego salda bilansu obrotów bieżących, pokrywanego dotychczas beztrosko wpływami ze sprzedaży majątku, z prywatyzacji. Do skończenia z manierami utracjuszowskimi zmusi nas zresztą już niedługo spadek przychodów z prywatyzacji. Czas więc powiedzieć sobie, że z tak wysokim jak obecnie deficytem bilansu płatniczego długo nie pociągniemy. Przecież ciągle jeszcze wydajemy o kilkaset milionów dolarów miesięcznie więcej, niż otrzymujemy z zagranicy za nasze towary, usługi i inne należności. Tymczasem my sobie myślimy o budowie domów, a nie o eksporcie. Domu się nie wyeksportuje, a nasze szanse zrobienia interesu na turystyce też są ograniczone.
Na czoło naszych priorytetów wysuwa się więc produkcja eksportowa i świadczenia usług na rzecz zagranicznych odbiorców. Oznacza to w praktyce konieczność zwiększenia stopy inwestycji produktywnych, zarabiających na siebie, a nie konsumpcyjnych. Wymaga to skierowania wysiłku kapitałowego na doganianie światowych standardów jakościowych, na wytwarzanie tego, co można dobrze sprzedać i to możliwie pod własną marką. To, że jest to możliwe, naturalnie pod warunkiem ciężkiej pracy, świadczy renoma marek japońskich, tajwańskich czy choćby koreańskich, o których pół wieku temu nikt nie słyszał. Wymaga to oczywiście inwencji, pomysłowości, przetwarzania wynalazków na produkty, a więc zupełnie innego poziomu edukacji, zaplecza badawczego, klimatu współzawodnictwa, a nie ograniczania zysków i ucinania kominów płacowych. Powinno się stworzyć klimat korzystny dla małych i średnich przedsiębiorstw, gdyż to one właśnie są potencjalną kuźnią nowości. Nie wolno patrzeć złym okiem na wysokie zyski tych przedsiębiorstw, na ich rozwój, na ekspansję. Ale my wolimy nieformalną indeksację płac, windującą je na poziom, na który gospodarki nie stać. Tymczasem właśnie wysokie zyski, wysokie wynagrodzenia dla najlepszych i wysokie nakłady inwestycyjne - potrzebne są gospodarce jak powietrze.
Więcej możesz przeczytać w 11/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.