Ale plama!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na ludzkim strachu przed przestępczością i słabości państwa w warunkach rozpasanej wolności można zbić polityczny kapitał. Wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie Aleksander Łopatek przysłał mi grzeczne pisemko, z którego wynika, że się wygłupiłem. Bo właśnie z głupoty i niewiedzy kruszyłem kopie w walce o adwokacką wolność słowa ("Papuga niemowa?", nr 7), posługując się nieaktualnym zbiorem zasad etyki adwokackiej i godności zawodu.
 

Być może przynoszę wstyd palestrze i powinienem zostać z niej usunięty. Na swoje usprawiedliwienie mogę rzec jedynie, że czynnym adwokatem jestem dopiero kilka lat i słabo znam się na tajnikach zawodu. Szczerze mówiąc, nawet nie przypuszczałem, że w adwokaturze zasady etyki zmieniają się tak często. Komentarz do prawa o adwokaturze Zdzisława Krzemińskiego wydany w 1998 r. zawierał w charakterze aneksu stary zbiór zasad z 1993 r. A jest już przecież nowy, który wszedł w życie 1 grudnia 1998 r., o czym poinformował mnie grzecznie mecenas Łopatek.
Przyznaję się bez bicia, że dałem poważną plamę i pozostaje mi tylko zakomunikować, iż obowiązujący kodeks etyki adwokackiej nie zawiera już prawie żadnych kagańcowych przepisów. Utrzymano tylko zakaz "reklamowania swej działalności zawodowej w czasie występowania w środkach masowego przekazu" oraz dodano, że występując publicznie, adwokat nie może oceniać udziału swojego i innych adwokatów w prowadzonych sprawach.
Wyważałem więc otwarte drzwi z powodu ignorancji. Chylę czoło przed mądrością palestry, która już dawno dostrzegła to, o czym pisałem zbyt późno. Jako młody, nieopierzony i niedoświadczony adwokat proszę o wyrozumiałość.
A teraz, zrzuciwszy z pyska kaganiec, którego już dawno nie ma, pozwolę sobie trochę poszczekać. Nie chciałbym co tydzień pisać o ministrze Kaczyńskim, ale prowokuje mnie do tego redakcja "Wprost". Otóż przynajmniej od trzech tygodni robi wrażenie medium bardzo zaangażowanego w lansowaną przez rzeczonego ministra kampanię na rzecz sprawiedliwości, porządku i bezpieczeństwa. Nie tylko nie mam nic przeciwko temu, lecz nawet chciałbym podziękować za to, że w tym samym tygodniku mogę trochę Wielkiego Ministra podszczypywać i krytykować. Ostatnio jednak moje felietoniki coraz bardziej przypominają pisk myszki wystraszonej harcami politycznych drapieżników. W marcu głównym bohaterem "Wprost" jest człowiek o pseudonimie Masa, a wokół niego kręci się wirówka polityków, wysokich urzędników państwowych, biznesmenów, prokuratorów i policjantów. Nie ma potrzeby relacjonowania całego tego serialu, ale jako adwokat muszę zaprotestować przeciwko nagonce na władzę sądowniczą. To prawda, że w Polsce sądy nie mają najlepszej prasy, ale - moim zdaniem - nie zasłużyły na tak surowe potraktowanie, jak w dziesiątym numerze "Wprost". Poseł Iwanicki w wywiadzie "Państwo ośmiornicy" napomyka o "czasowym ograniczeniu wolności jednostki" i "terrorze rewolucyjnym", który należało wprowadzić na przełomie lat 80. i 90. Jerzy Sławomir Mac żąda zweryfikowania sędziów, rozwiązania sędziowskich ciał samorządowych, przenoszenia do innych miast całych składów sędziowskich oraz powołania w sądownictwie wydziału spraw wewnętrznych, podległego ministrowi sprawiedliwości i kontrolowanego przez komisję sejmową. Nie wiadomo, czy takie wydziały spraw wewnętrznych nie powinny działać w każdym sądzie, bo praktyczna nieodpowiedzialność sądów to - według posła Iwanickiego - "wynaturzona forma demokracji ateńskiej". Bulwersujące teksty okraszono świetnymi fotkami autorów dramatu. Groźna twarz posła Iwanickiego w zbliżeniu i marsowa mina Wielkiego Ministra, patrzącego zagadkowo z góry.
Szanowni panowie! To, co próbujecie reklamować, to, niestety, nic nowego. Mam wrażenie, że już to gdzieś spotkałem na kartach historii XX wieku, a i trochę widziałem na własne oczy. Na ludzkim strachu przed przestępczością, na słabości i dezorganizacji państwa w warunkach rozpasanej i dolegliwej wolności można próbować zbić polityczny kapitał. Ciekawe, ilu Polaków zechce zainwestować w ucieczkę od wolności... Brońmy trzeciej władzy, bo bez niej rychło wylądujemy w państwie policyjnym.
Więcej możesz przeczytać w 12/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.