Nasza wina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Artykuł "Nasza wina - przepraszamy Żydów i prosimy o wybaczenie" (nr 12), napisany przez Stanisława Janeckiego i Jerzego Sławomira Maca, spotkał się z dużym zainteresowaniem naszych Czytelników. Niektóre z nadesłanych w tej sprawie listów drukujemy poniżej. Wszystkim korespondentom bardzo dziękujemy i prosimy o dalsze opinie.
 

To nas dotyczy

To wstrząsająca i jednocześnie bardzo pouczająca lektura. Chcę jednakże sprostować jedną z zawartych w artykule informacji. Głosi ona, że przez dwanaście lat, tj. aż do 1980 r., trwało w wojsku "tropienie" Żydów, które zostało "zwieńczone" degradacją 1348 osób. Autorzy przy tym podkreślają, iż to właśnie ja byłem wówczas ministrem obrony narodowej. Wyjaśniam - ministrem zostałem 11 kwietnia 1968 r. Przed tym byłem szefem Sztabu Generalnego. Opublikowana i wydana w 2000 r. przez Wojskowy Instytut Historyczny dokumentacja pt. "Czystka w korpusie oficerskim" szczegółowo przedstawia, iż w latach 1967-1968 (przy tym głównie w roku 1967) zwolniono z Wojska Polskiego 104 oficerów pochodzenia żydowskiego (notabene nie jest to ścisłe, bo w tym wykazie znalazły się też osoby nie będące tego pochodzenia). Spośród tych 104 osób dyscyplinarnie zwolniono 17, przy tym wszystkie w 1967 r., dodam, iż ani jedna z nich nie była ze Sztabu Generalnego. Pozostałe zwolnienia odbyły się na podstawie uznania przez wojskową komisję lekarską za niezdolnego do pełnienia zawodowej służby wojskowej, niewyrażenia zgody na przeniesienie na niższe stanowisko służbowe, wreszcie na własną prośbę. Żaden z wówczas zwolnionych - jeśli nie wyemigrował - nie został pozbawiony stopnia oficerskiego. Skąd więc wzięło się to 1348? Czytelnik może odnieść wrażenie, iż taka była wówczas liczba zwolnionych z wojska. Faktycznie zaś oficerów pochodzenia żydowskiego pełniących służbę wojskową w latach 1967-1968 było ponaddziesięciokrotnie mniej. Na czym polega nieporozumienie? Otóż wśród wielu tysięcy oficerów pozostających od lat w stanie spoczynku lub w rezerwie były również osoby pochodzenia żydowskiego. Część z nich podjęła decyzję o emigracji. "Ustawa o powszechnym obowiązku obrony PRL" z listopada 1967 r. stanowiła, iż "żołnierz traci stopień wojskowy w razie utraty obywatelstwa polskiego" i dalej: "żołnierz nie będący w czynnej służbie wojskowej może być pozbawiony stopnia w razie popełnienia czynu świadczącego o utracie wymaganych wartości politycznych lub moralnych". W myśl ówczesnej wykładni emigracja oficera do Izraela i państw zachodnich oznaczała utratę tych wartości. Stąd owo pozbawienie stopnia, wynikające w sposób automatyczny z utraty obywatelstwa na mocy owej ustawy. Poza tym niektóre decyzje o pozbawieniu stopnia podejmował sąd.
Przedstawiłem te okoliczności i fakty wyłącznie od strony formalnej, przy tym w dużym skrócie. Nie oznacza to minimalizowania ówczesnego zła. Przetaczała się wtedy przez Polskę fala antysemityzmu. Zwolnienia z wojska - niezależnie od ich trybu i pretekstu - dokonywały się w warunkach dezinformacji oraz panującej w owym czasie atmosfery psychozy. Nie potrafiłem się jej przeciwstawić, chociaż po objęciu stanowiska ministra obrony narodowej przeciąłem wiecowanie i różne ekstremizmy, w tym doprowadziłem do zwolnienia z wojska niektórych osób demonstrujących antysemickie postawy i poglądy. To nie usprawiedliwienie. Niesmak, żal, wstyd pozostają. Mówiłem i pisałem o tym już niejednokrotnie. Nie mogę jednak nie sprostować stwierdzenia, które - ufam, że wbrew intencji autorów - przedstawia niewłaściwy obraz.
Wojciech Jaruzelski

Uważam, że jako naród polski powinniśmy przeprosić naród żydowski za niegodziwości i zbrodnie popełnione przez niektórych Polaków czy nawet większe odłamy polskiego społeczeństwa. Jedwabne jest tylko symbolem. Przepraszając za tamten mord, przepraszamy (powinniśmy!) za wszystkie zbrodnie i niegodziwości. Przeprosiny w żadnym wypadku nie powinny mieć charakteru kampanii politycznej. Niezależnie od tego, czy jakieś koła żydowskie chcą Polaków upokorzyć za odmowę wypłacenia odszkodowań za własność żydowską w Polsce ("Polacy nie będą spadkobiercami Żydów"), powinniśmy dokonać aktu oczyszczenia naszej narodowej pamięci i aktu pokuty za zbrodnie na niewinnych Żydach, ofiarach Zagłady, popełnione przez członków polskiego społeczeństwa. Żydzi zaś powinni przeprosić nas za swoich zbrodniarzy i prześladowców Polaków, ale to jest ich sprawa! To oni powinni się rozliczyć z sobą za zbrodnie komunizmu! I częściowo już to zrobili, wskazując winnych.
Mariusz Dawid Dastych
Warszawa

Słowa nie oddadzą tego, ile mam dla was uznania i wdzięczności. Myślę, że wreszcie problem Jedwabnego i podobnych wydarzeń oraz relacji polsko-żydowskich znalazł się na dobrej drodze. Moim marzeniem byłoby, aby uwrażliwienie Polaków na tę sprawę rozpoczęło proces uwrażliwiania na inne problemy.
Elżbieta Osiwska
Bielsko-Biała

Przez trzy lata pracowałem z księdzem Józefem Kemplińskim, który przez całą okupację pełnił obowiązki duszpasterskie w Jedwabnem. Był administratorem parafii, bo ksiądz proboszcz Ryszard Szumowski został aresztowany przez NKWD i wkrótce stracony. Często wieczorami opowiadał o wydarzeniach z czasów wojny. Podczas okupacji sowieckiej organizowane były masowe deportacje do Związku Radzieckiego. Później przyszło to nieszczęsne zniszczenie Żydów. Ksiądz Kempliński znał język niemiecki i był wykorzystywany jako tłumacz. Stąd dowiedział się, że szykuje się zagłada Żydów. Próbował ich ocalić... W tym samym dniu, w którym spędzono Żydów na rynek przed kościołem, ksiądz Kempliński poszedł do Niemca, dowódcy żandarmerii. Jeszcze raz próbował tłumaczyć, że kobiety i dzieci są niewinne. Wtedy Niemiec powiedział krótko "raus" i go wygonił. Później ksiądz z innymi mieszkańcami obserwował, co się dzieje na rynku. Nikt nie myślał, że będzie to spalenie. Dopiero, jak ze stodoły buchnął czarny dym, zrozumieli, co się stało. Czy wśród prześladowców byli Polacy? Na pewno byli - pokrzywdzeni przez Żydów, może i chuligani. Jakie były ich motywacje, wie tylko sam Bóg. My się od tych Polaków odżegnujemy. Ale chcemy też, żeby tamte zdarzenia zostały rzetelnie zbadane, bez naginania faktów.
ks. Edward Orłowski dziekan dekanatu w Jedwabnem

To nas nie obchodzi
Proszę nie przepraszać w moim imieniu. Dam sobie radę sam. Nie poczuwam się w najmniejszym stopniu do odpowiedzialności za czyny tych wszystkich, którzy w jakimkolwiek okresie historii wyrządzili komukolwiek jakąkolwiek krzywdę.
Janusz F. Wilczek
La Crescenta (Kalifornia)

Panowie Janecki i Mac wpadają w tę samą pułapkę, którą sprytnie zastawiono na media, większość polskich polityków, intelektualistów i książąt Kościoła. Przepraszanie - indywidualne czy zbiorowe - nic tu nie pomoże. Polacy zostali już z góry skazani na rolę oprawców i współodpowiedzialnych za hitlerowskie zbrodnie, być może także za wywołanie wojny i w konsekwencji Zagładę Żydów. Gdyby element moralny i ekspiacja były głównym przedmiotem zainteresowania krytyków, okazałoby się, że są inne, bardziej niż Polacy winne narody, na przykład Francuzi, którzy nie są bynajmniej przedmiotem nagonki.
dr inż. Jan Czekajski członek Polskiego Instytutu Naukowego w USA

Wyrażam stanowczy protest i oburzenie spowodowane udziałem Waszej redakcji w antypolskiej kampanii rozpętanej przez niektóre kręgi żydowskie, bazujące na książce niejakiego Grossa, który oskarża Polaków o zamordowanie 1600 Żydów w miejscowości Jedwabne. Nie jest to pierwsza próba zdjęcia odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej z Niemców i obarczenia nimi Polaków. Tym bardziej jest przykre i oburzające, że do tej nagonki włącza się były premier polskiego rządu, pan Bielecki, oraz Wasza redakcja. W związku z tym pragnę zapytać Was, czemu służyć ma ta kłamliwa i oszczercza kampania? Jakim prawem obrażacie naród polski?
Marek Lubiński
Lima

Wybaczamy
Artykuł przeczytałam z wielkim wzruszeniem. Ze ściśniętym gardłem. I pomyślałam, jaka szkoda, że moi rodzice tych przeprosin już nie doczekali. Ale chociaż moje dorosłe córki, które urodziły się już w Stanach Zjednoczonych i znają przyczyny mojego wyjazdu z Polski w 1968 r., będą mogły ten artykuł przeczytać. Czuję wielką satysfakcję.
Lila Wysińska

Jestem wdzięczny za przedstawienie dziesięciu polskich grzechów wobec Żydów bez najmniejszych uników, wzmiankując wszystkie znane z literatury przedmiotu manifestacje antysemityzmu w Polsce. Ten artykuł jest najlepszym i najmocniejszym głosem publicznym w kategorii, którą można by określić jako "synteza historyczno-moralna". Zaniechanie relatywizowania win jest wielką zasługą Autorów i Redakcji. Od dziś ten artykuł staje się ważnym punktem odniesienia w polskich debatach. Stwarza nowy standard.
Jednoznaczne wyznanie win, wyrażenie wstydu i przepraszanie wywołuje u mnie spontaniczną reakcję: oczywiście, że wybaczam! I nie łączę opisanych w artykule haniebnych wydarzeń z tymi, którzy wprost i pośrednio podpisani są pod tym tekstem. Podobne odczucia mam wobec wszystkich, którzy uważają, że ten artykuł wyraża i ich postawę. Wiem też, że to przecież nie oni są naprawdę winni! Dochodzi jednak do nieuniknionego paradoksu: przepraszają ci, którzy są niewinni. A ja im właśnie chcę powiedzieć ze łzami w oczach: Dziękuję! Mogę to wszystko wykrzyknąć tylko w swoim imieniu, lecz wiem, że wyrażam uczucia wielu Żydów.
Było już w Polsce wiele dobrych publicznych wypowiedzi, ale dopiero teraz czuję prawdziwą ulgę. To, co najważniejsze, zostało właśnie powiedziane. Jakże ten tekst ułatwia mi życie! O ileż łatwiej będzie mi mówić o winach, które obciążają Żydów. Bo przecież każdy ma się czego wstydzić. Ja na przykład - za fanatyków komunistycznych wśród Żydów i za te fragmenty w klasycznej literaturze żydowskiej, które wywołują nienawiść.
Trwająca ostatnio debata o Jedwabnem budzi w wielu polskich Żydach poczucie przygnębienia. Jednak ten artykuł, a także poprzednie teksty zamieszczone we "Wprost", wywołują u mnie nie tylko nadzieję, ale i poczucie dumy. Dumy, że jestem cząstką Polski, w której to i inne najważniejsze pisma są zdolne do udostępnienia swoich łamów głębokiemu rachunkowi sumienia.
Stanisław Krajewski członek zarządu Związku Gmin Żydowskich w Polsce, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów
Więcej możesz przeczytać w 14/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.