Ekran ogłoszeniowy

Ekran ogłoszeniowy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Internet zabiera gazetom drobne ogłoszenia

Potęgę codziennych gazet przez lata budowały między innymi drobne ogłoszenia. Internet zaoferował jednak możliwości, którym drukowana prasa nie jest w stanie sprostać.


Kiedy dwa lata temu pojawiły się pierwsze cybernetyczne anonse, mało kto zwracał na nie uwagę. "To zabawa dla grupki amatorów" - mówili przedstawiciele biur reklamy. Dziś, gdy przeszło pięć milionów polskich internautów tworzy ważną społecznie grupę, nikt nie może zlekceważyć ogłoszeniowych możliwości światowej pajęczyny.

Wojna o rynek
Pod względem liczby anonsów Internet zaczął dorównywać najpoczytniejszym gazetom. W Trader.pl na internautów czeka 140 tys. ogłoszeń, a Gratka.pl oferuje ich ponad 70 tys. Nawet największe tytuły prasowe mogą tylko marzyć o tak dużej liczbie ogłoszeń. "Gazeta Wyborcza" na kolumnach stołecznego wydania umieszcza ich około 13 tys. - i to tylko wtedy, gdy do numeru dołączane są najpopularniejsze dodatki. Wojna o rynek przybiera coraz ostrzejsze formy. Poza serwisami Trader (wymyślony przez Amerykanów) i Gratka (część niemieckiego koncernu Polskapresse) do bitwy przyłączają się krajowe portale i serwisy informacyjne. Gdy Trader ogłosił, że jest największym polskim ogłoszeniobiorcą, Agora wystosowała pismo procesowe, tłumacząc, iż nie można porównywać kilkudziesięciu tysięcy anonsów internetowych, figurujących w serwisie WWW przez miesiąc, z drukowaniem kilkunastu tysięcy nowych ogłoszeń dziennie. Sama "Gazeta Wyborcza" zaczęła jednak wzorem internetowej konkurencji zamieszczać anonse w sieci. Na jej stronach WWW znajduje się m.in. ponad 80 tys. ogłoszeń dotyczących nieruchomości i 13 tys. motoryzacyjnych, ale na razie są one tylko powtórzeniem tego, co wcześniej zostało opłacone i opublikowane w wydaniu papierowym.

Bezpłatnie i szybko
Internetowe witryny ogłoszeniowe mają nad wydawnictwami prasowymi tę przewagę, że nie pobierają od klientów żadnych opłat. Co więcej, zamówiony w Internecie anons publikowany jest natychmiast. W gazetach pojawia się dopiero kilka dni po złożeniu zamówienia. Skrócenie tego terminu zwykle wymaga dopłacenia 100 proc. ceny. - Użytkownicy sieci coraz częściej rezygnują z umieszczania anonsów w gazetach - twierdzą osoby zajmujące się pozyskiwaniem drobnych ogłoszeń.
Serwisy internetowe oszczędzają również czas tych, którzy ogłoszenia czytają. Nie musimy już męczyć wzroku, przeglądając szpalty zadrukowane drobnym maczkiem. Na klawiaturze wystukujemy kryteria, według których mają być wyszukiwane anonse, i po chwili otrzymujemy listę wyselekcjonowanych ogłoszeń. - Żeby odnaleźć ogłoszenie w gazecie, należy dokładnie przejrzeć pięć, dziesięć stron. Czasami trzeba na to poświęcić nawet godzinę. Odszukanie go w Internecie zajmuje nie więcej niż kilka minut - zapewniają pracownicy serwisu Trader.pl.
Sieć pomaga również, kiedy nie możemy znaleźć żadnego ogłoszenia, które spełniałoby nasze warunki. Wtedy zamawiamy prenumeratę. - Kilka godzin po zamieszczeniu anonsu odpowiednia informacja dotrze do klienta pocztą elektroniczną - zachwala nową usługę Lech Parell z serwisu Gratka.pl.

Weryfikacja klientów
Niektóre wirtualne serwisy ostrzegają klientów przed nieuczciwymi ogłoszeniodawcami. Twórcy witryny Eni.pl zebrali kilka tysięcy numerów telefonów osób, które próbowały nadużyć zaufania swoich kontrahentów. Jeżeli chcemy sprawdzić, czy osoba, z którą zamierzamy przeprowadzić transakcję, ma czyste sumienie, wpisujemy do odpowiedniej rubryki numer jej telefonu. Jeśli inni internauci mieli już z nią nieprzyjemne przygody, na ekranie monitora pojawia się informacja: "Zalecamy szczególną ostrożność w kontakcie z kontrahentem podającym telefon: (tu podawany jest poprzednio wpisany numer)". Codziennie użytkownicy sieci sprawdzają kilkadziesiąt numerów i zgłaszają kilka nowych prób wyprowadzenia ich w pole. Niektóre serwisy oprócz ostrzeżeń stosują też metodę rekomendacji. Każdy klient po udanej transakcji może zostawić na stronie serwisu pozytywną opinię dotyczącą osoby sprzedającej. Szczególnie sprawdza się to w wypadku kolekcjonerów.

Inwazja Internetu
Konkurencja na rynku witryn ogłoszeniowych jest coraz większa. Ich właściciele nie mogą już pozwolić sobie na zamieszczanie samych anonsów. Korzystają na tym internauci, którzy, na przykład odwiedzając serwis Atrakcja.pl, rozmawiają z sobą na znajdującym się tam czacie. Z kolei twórcy Ad Center zamieścili poradnik pomagający redagować ogłoszenia w taki sposób, aby zwracały jak największą uwagę. Standardem stało się prezentowanie materiałów dotyczących zagadnień prawnych związanych z zawieraniem umów kupna-sprzedaży i informacji o cenach towarów i usług. Twórcy serwisów często umożliwiają też umieszczanie zdjęć sprzedawanych produktów.
Z badań opublikowanych w zeszłym roku przez SMG/KRC wynika, że największą popularnością wśród polskich serwisów z anonsami cieszy się Gratka.pl. Notuje on około dwóch milionów odsłon miesięcznie. Witrynę tę odwiedziło 6,3 proc. polskich internautów. Na strony konkurencyjnego serwisu Trader.pl zajrzało prawie 2 proc. użytkowników sieci.
Rynek drobnych ogłoszeń jest kolejnym przykładem na to, jak rozwój technologii może poprawić los konsumenta. To, za co kiedyś trzeba było płacić, otrzymujemy za darmo, w wygodniejszy sposób, a oferta jest bogatsza. Czy internetowe ogłoszenia wyprą z rynku swoje papierowe odpowiedniki? Na razie tytuły takie jak "Anonse", które publikują ogłoszenia w wersji papierowej i elektronicznej, w obawie przed spadkiem sprzedaży wydania tradycyjnego opóźniają o kilka dni ukazanie się informacji w Internecie.

Więcej możesz przeczytać w 14/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.