Menedżerowie Kościoła

Menedżerowie Kościoła

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zakonnice i księża uczą się ekonomii i zarządzania na studiach podyplomowych. W uczelnianym barku są równie głośni jak inni studenci, choć różnią się od nich na pierwszy rzut oka habitami i sutannami. Wyróżnia ich też wyjątkowa dociekliwość, wręcz natarczywość wobec wykładowców. W przeciwieństwie do innych studentów bardzo rzadko są nieprzygotowani do zajęć, rzetelnie czytają zadane lektury i odrabiają prace domowe.


 Podyplomowe studia zakonnic i księży z zakresu zarządzania oraz podstaw prawa i ekonomii to efekt porozumienia Episkopatu Polski i Wyższej Szkoły Biznesu - National Louis University w Nowym Sączu. Studenci nie muszą dojeżdżać do Nowego Sącza; zajęcia mają w Krakowie i Warszawie. Ku zaskoczeniu pomysłodawców, którzy liczyli mniej więcej na 30 chętnych, na studia zgłosiło się dwieście osób. Ostatecznie przyjęto 172 słuchaczy (ponad połowa z nich to siostry zakonne), którzy za naukę płacą z własnej kieszeni 2,2 tys. zł za rok, podczas gdy zwykle podobne studia kosztują około 4 tys. zł rocznie.

Księża do nauki ekonomii!
Episkopat uznał, że w wolnorynkowej rzeczywistości majątkiem Kościoła nie mogą zarządzać amatorzy. Kościół posiada przecież - poza świątyniami oraz budynkami diecezjalnymi i parafialnymi - media, uczelnie i szkoły, ośrodki wypoczynkowe i rehabilitacyjne, hospicja, schroniska, apteki, domy opieki, a także biurowce, zakłady pracy, gospodarstwa rolne.
- Gdy prezydium Episkopatu Polski wybrało moją uczelnię, aby przybliżała zakonnicom i księżom zasady wolnorynkowej ekonomii i zarządzania, byłem dumny, ale ani przez moment nie wierzyłem, że to się powiedzie - mówi Krzysztof Pawłowski, rektor Wyższej Szkoły Biznesu NLU w Nowym Sączu. Tymczasem reakcja środowisk kościelnych była natychmiastowa i niezwykle przychylna. Po sfinalizowaniu porozumienia biskup Piotr Libera, sekretarz Konferencji Episkopatu Polski, powiedział żartem do Krzysztofa Pawłowskiego: "Teraz od pana zależy przyszłość Kościoła w Polsce. Wreszcie się pozbyliśmy tego ciężaru". - Kościół umie efektywnie wydawać pieniądze, mimo to potrzebujemy fachowej kadry, która zna procesy rynkowe i umie się wśród nich poruszać. Docelowo finansami w dużej mierze powinni się zajmować świeccy specjaliści - tłumaczy ks. Jan Drob, pierwszy w historii ekonom Konferencji Episkopatu Polski, pomysłodawca przedsięwzięcia.

Jak sześćdziesięciolatka nauczyć bankowości
Nietypowi studenci zarządzania mają od trzydziestu do sześćdziesięciu lat. Nie kryją, że dla większości z nich pojęcia nowoczesnej bankowości czy zarządzania były dotychczas równie odległe jak gwiazdy. - Musimy znać reguły wolnego rynku choćby po to, by nie dać się oszukać firmom, z którymi współpracujemy przy różnych przedsięwzięciach - tłumaczy ks. Kazimierz Sowa, specjalista ds. mediów w krakowskim Radiu Plus i jeden ze studentów.
Ks. Andrzej Kukła, doktor nauk prawnych zarządzający w szesnastu krajach finansami zgromadzenia ojców redemptorystów, twierdzi, że w jego wypadku nie chodzi o to, by wiedzę przełożyć na praktykę, lecz odwrotnie, "dorobić teorię" do tego, co praktycznie realizuje. - Fundusze zgromadzenia pochodzą z wynajmu lokali, działalności ekologicznej i wydawniczej. Zyski przeznaczamy na funkcjonowanie zakonu, seminarium i misje na Wschodzie (college w Omsku na Syberii, parafie w Pietropawłowsku, Omsku i Kemerowie) - mówi ks. Kukła. Do ojców redemptorystów należy też Radio Maryja, mające najsilniejszą pozycję na rynku spośród wszystkich mediów katolickich.
- Nietypowi studenci, czyli księża i siostry, głównie zarządzają szkołami, domami opieki, przedszkolami, niektórzy odpowiadają za wynajem nieruchomości. Siłą rzeczy musimy się znać na ekonomii, prawie pracy, księgowości czy sprawach personalnych - przekonuje ks. Bohdan Leszczewicz, administrator budynku po dawnym seminarium na warszawskich Bielanach. Obecnie znajduje się tam prywatna uczelnia i dwie szkoły katolickie. O tym, że menedżerowie w koloratkach mają się czego uczyć, przekonuje przykład stołecznego biurowca Roma Office Center, w którego budowę zaangażowała się archidiecezja warszawska. Jak wynika z danych serwisu Eurobuild Poland, prawie połowa powierzchni Romy pozostaje pusta. Budowa pochłonęła 20 mln USD, z czego 16,5 mln USD pożyczono w banku. Koszty kredytu jeszcze przez lata będą pośrednio obciążać archidiecezję.

Kościelna przedsiębiorczość
Przykład nieudanej inwestycji w Roma Office Center nie oznacza, że wszystkie przedsięwzięcia komercyjne, w które angażuje się Kościół katolicki, skazane są na porażkę. W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Caritas przejęła część ziemi i zabudowań po upadłym PGR. Powstało wzorcowe gospodarstwo rolne, dysponujące najnowszymi maszynami, regularnie spłacające kredyty i uiszczające podatki. To m.in. dzięki takim działaniom Caritas finansuje kolonie dla 70 tys. dzieci rocznie czy codziennie wydaje ubogim 100 tys. obiadów. Kuria radomska zarabia na wynajmowaniu funduszowi emerytalnemu i społecznej kasie oszczędnościowo-kredytowej pomieszczeń dawnego budynku poklasztornego sióstr benedyktynek. W Warszawie na nieruchomościach zarabia również episkopat, wynajmujący budynek m.in. Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji.
Przykładem rynkowego podejścia do zarządzania finansami Kościoła była organizacja ostatniej pielgrzymki Jana Pawła II. Zdecydowano się wtedy stworzyć fundusz na poczet przygotowań i przebiegu wizyty. Spore pieniądze wpłacały na niego firmy chcące uzyskać prawo do tytułu oficjalnego sponsora pielgrzymki. Ostatnio rynkowa ekonomia trafia nawet do wiejskich parafii: księża starają się zdobyć pieniądze na remonty kościołów niekonwencjonalnymi metodami, na przykład godząc się na umieszczanie reklam na rusztowaniach budowlanych.
W Podkowie Leśnej odpowiedzialność za finanse parafii św. Krzysztofa przejęli z kolei wierni. Społeczną kontrolę nad pieniędzmi sprawuje rada ekonomiczna złożona ze świeckich, a ponad 25 proc. parafian dobrowolnie opodatkowało się na potrzeby kościoła. - To dowód dojrzałości wiernych, którzy poczuli się odpowiedzialni za wspólnotę. Nie może być przecież tak, że tylko księża troszczą się o funkcjonowanie parafii - uważa ks. Leszek Slipek, miejscowy proboszcz. Ustaloną kwotę wydatków podzielono przez liczbę parafian utrzymujących stały kontakt z Kościołem, czyli 1,3 tys. osób. Wiernych podzielono na cztery grupy: najbiedniejsi są zwolnieni z opłaty, następna grupa płaci kwotę podstawową, czyli 17 zł, inni - dwukrotność sumy podstawowej, a najbogatsi - od trzech do pięciu razy więcej. Ofiary - w podpisanych kopertach - składane są podczas niedzielnej mszy na tacę lub wpłacane na konto parafii. Pozwala to wystawiać darczyńcom zaświadczenia, dzięki którym mogą odliczyć wydatki poniesione na parafię od podatku dochodowego.

Więcej możesz przeczytać w 15/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.