Jazda na jednej łyżwie

Jazda na jednej łyżwie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Spotkanie internetowe z ROMANEM PASZKEM, kapitanem katamarana Warta-Polpharma
 

 

Aleksander Kropiwnicki: Jaki sens ma organizowanie regat Race 2000, w których nie liczą się umiejętności żeglarzy, tylko jakość sprzętu?
Roman Paszke: Rzeczywiście są to pierwsze regaty formuły "no limit". Uczestnikom dano pełną swobodę konstrukcyjną. Wynikałoby z tego, że kto ma więcej pieniędzy, ten wygrywa. Jest jednak granica, za którą nie liczy się już technologia, lecz umiejętności załogi. Żeglarze muszą opanować nowoczesne konstrukcje. Nie wszystkie zespoły należycie wykorzystały swoje budżety, nieraz bardzo wysokie.
Drunken: Wystartowaliście na katamaranie używanym, pewnie od początku przestarzałym. Nie mieliście więc szans na zwycięstwo. Liczy się sam udział?
- Spodziewaliśmy się, że rywalom przydarzy się więcej awarii. Nasza łódka - w przeciwieństwie do innych - była jachtem sprawdzonym. Zresztą niektórzy musieli się wycofać, przerwali regaty, więc samo ukończenie imprezy już będzie sukcesem, a tym bardziej czwarte miejsce, na które mamy szanse. Sukcesem jest też to, że nasza inicjatywa przebiła się w kraju bądź co bądź... rolniczym.
Bofort 10: Liczyliście na awarie rywali, ale i wam się przytrafiła. Było groźnie?
- Początkowo zdawało się, że nie. Potem jednak woda dostała się do lewego pływaka. Taka sytuacja groziła tragedią. Dlatego zdecydowaliśmy się przede wszystkim ratować łódkę, czyli zmienić kurs i zawinąć do brazylijskiego portu, gdzie mogliśmy naprawić uszkodzenie.
Kreps: Jak pan ocenia swoją załogę?
- Lepszą trudno znaleźć w kraju. Mamy wspólne doświadczenia, żeglowaliśmy już razem. Bardzo dobra załoga.
Jentek: Podobno musieliście nagle przemalować kadłub, bo sponsorzy zamienili się miejscami. Jakim cudem zrobiliście to w trakcie regat?
- Nie w trakcie, tylko jeszcze przed startem. Ale regaty trwają długo. Jacht przebył taką odległość, jakby pływał pięć lat bez remontu, trzeba więc było uzupełniać naklejki na kadłubie. W pewnym momencie się skończyły, ale uzupełniliśmy zapas w Brazylii.
Uona: Jak się śpi w pływakach? Nie za ciasno?
- Ciasnota nie jest najgorsza. Najtrudniej się przyzwyczaić do huku. No i do stresu, bo nic się nie widzi. Katamaran przy silnym powiewie może się nawet przewrócić. Wywrotka zaczyna się od "jazdy na jednej łyżwie" - jeden z pływaków się podnosi. W takim pływaku od razu robi się cicho, bo fale przestają uderzać o kadłub. Taka cisza obudzi każdego.
Bofort 10: Nigdy się pan nie boi?
- Czasami. W zeszłym roku złamał nam się maszt 500 km przed metą regat kwalifikacyjnych. Ostatnio na południowym Pacyfiku trafiliśmy na niebezpieczny sztorm. Wysokość fal dochodziła do 20 metrów, a my płynęliśmy z szybkością 30 węzłów. Gdybyśmy byli szybsi od fali, wbilibyśmy się w tę ścianę wody, co przewróciłoby nas przez dzioby. Modliliśmy się więc, by fale były trochę szybsze od nas. Generalnie jednak przy odpowiednich umiejętnościach żeglarskich nie ma wielkiego zagrożenia.
Zawadzki: Będzie pan brał udział jeszcze w jakichś regatach okołoziemskich?
- Niewykluczone. Chcielibyśmy tym razem wystartować z szansami na zwycięstwo. Zaraz po lądowaniu w Marsylii zaczniemy szukać sponsorów.
AndK: Na świecie miliarderzy wynajmują dobrych skipperów na swoje jachty. Liczy pan teraz na taki lukratywny kontrakt?
- Nie, mam inne plany. Myślę przecież o następnych regatach.
Tata: Jak się myjecie podczas rejsu?
- Mamy worki z małymi prysznicami. Wiesza się je pod masztem i kąpiel gotowa. Kiedy woda jest zimna, dodajemy ciepłej z czajnika bądź nasączamy wodą ręczniki - to taka taternicka metoda. Ale tak w ogóle to na jachcie człowiek o wiele mniej się brudzi niż na lądzie. Jest czyściej i zdrowiej, nikt się na przykład nie przeziębia.
Kolega: A co jecie i pijecie?
- Specjalnie przygotowane na taki rejs jedzenie, z którego odciągnięto wodę. W menu mamy w zasadzie wszystko, ale po dłuższym czasie taka żywność każdemu zbrzydnie. Strogonow przypomina kurczaka, a kurczak indyka. Wzięliśmy za mało świeżego jedzenia, w przyszłości nie powtórzymy tego błędu. W świeże owoce zaopatrzyliśmy się dopiero w Brazylii. Mamy trzy odsalarki, pijemy więc wodę oceaniczną, ale bez soli. Jedzenie jest bardzo ważne podczas regat, ma wpływ na psychikę członków załogi.
Więcej możesz przeczytać w 15/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.