Likwidatorzy biznesu

Likwidatorzy biznesu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilkaset firm upada co roku wskutek błędnych decyzji urzędników skarbowych. Z Cieszyna przed urzędem skarbowym uciekło ponad 140 firm - twierdzą tamtejsi przedsiębiorcy. Zdesperowani założyli Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Urząd Skarbowy. - W ostatnich latach kilkanaście firm zbankrutowało przez nonsensowne decyzje fiskusa. Przedsiębiorstwa zmieniają siedziby tylko po to, żeby nie mieć do czynienia z tutejszymi urzędnikami.
Musimy się bronić, bo nas wykończą - wyjaśnia Zdzisław Jarmakowski, jeden z założycieli stowarzyszenia, który został zmuszony do zamknięcia sklepów. Jego sprawa rozpatrywana jest przez NSA.

Władza nad podatnikiem
Polski system podatkowy daje urzędnikom ogromną władzę nad przedsiębiorcami. Te same firmy mogą być kontrolowane w tym samym zakresie przez dwa organy - podatkowy i skarbowy - wykorzystujące różne procedury. Inspektorzy z obu instytucji mogą wezwać do osobistego stawienia się, nałożyć karę finansową, zakwestionować celowość zakupu biurka, komputera czy czegokolwiek. A zakwestionowany zakup to "uszczuplenie podatkowe" - firma musi je zwrócić, a potem jeszcze zapłacić odsetki w wysokości ponad 40 proc. rocznie!
Dowolność interpretacji przepisów niemal zawsze stawia przedsiębiorcę na z góry przegranej pozycji. Ustawa o podatku dochodowym zmieniana była w latach 1992-1998 ponad 30 razy, o podatku dochodowym od osób prawnych - prawie 40 razy, a ustawę o VAT i podatku akcyzowym w latach 1993-1995 zmieniono trzynaście razy. Izby i urzędy skarbowe co roku wydają kilka tysięcy interpretacji przepisów, niekiedy sprzecznych.

Odsetki od decyzji
Urzędnikom łatwo podejmować błędne decyzje, ponieważ nie ponoszą za nie finansowej odpowiedzialności. Odszkodowania wypłaca urząd, czyli budżet państwa, czyli my wszyscy. - Na fiskusie nieźle zarobiliśmy. Oddał nam milion złotych i zapłacił spore odsetki. Wolałbym jednak mniej zarobić w zamian za to, by decyzje urzędników były bardziej przemyślane - opowiada przedstawiciel firmy Vogel, wydawcy magazynu komputerowego "Chip". Poszkodowane przez fiskusa firmy występują często na drogę sądową i wygrywają. Stomil Olsztyn po wygranej w lutym 2001 r. sprawie w NSA odzyska nieprawnie zabrane 1,9 mln zł. Urząd zapłaci ponadto 400 tys. zł w ramach zwrotu kosztów i ponad milion złotych odsetek. Warszawska Izba Skarbowa straci jeszcze więcej. Citibank, który jesienią 2000 r. wygrał sprawę w NSA, odzyska 18 mln zł. Izba zapłaci 100 tys. zł rekompensaty za koszty postępowania i kilka milionów złotych odsetek.
Dla firm wygrana z organami skarbowymi to dobry interes. Do niedawna odsetki od zobowiązań podatkowych wynosiły 46 proc. (dzisiaj 42 proc.) rocznie. Nawet najlepsi specjaliści z funduszy inwestycyjnych nie potrafią osiągnąć takich wyników. A odpowiedzialnych za błędy nawet się nie szuka - urzędnicy powodujący milionowe straty budżetu spokojnie podejmują kolejne decyzje.

Statystyk się nie prowadzi
Ministerstwo Finansów nie dysponuje informacją o tym, ile pieniędzy urzędy skarbowe oddają podatnikom, których najpierw bezprawnie ukarano. - Nie prowadzi się takich statystyk - przyznaje Anna Sobocińska z biura prasowego Ministerstwa Finansów. Być może jest tak, jak przypuszczają przedsiębiorcy z Cieszyna: skoro nikt tych strat nie liczy, to urzędy, żeby się wykazać sprawnością w ściąganiu należności, celowo zwlekają z kontrolą firm, które popełniły błędy. Przecież większe odsetki zdarte z podatnika to większe osiągnięcia, nawet jeżeli podatnik musi zamknąć przez to interes.

Minister też nie płaci
Finansowej odpowiedzialności za decyzje nie ponoszą też pracownicy wyższych szczebli administracji. Wprowadzenie przez Ministerstwo Gospodarki kontyngentu na import węgla ze Wschodu omal nie doprowadziło do bankructwa elbląskiej firmy Halex, która straciła na tym 40 mln dolarów. Prezes Halexu Roman Niemyjski zapowiedział skierowanie do sądu sprawy o odszkodowanie i prawdopodobnie wygra, bo szef resortu wprowadził kontyngent w formie "decyzji", a nie rozporządzenia, a zdaniem sędziów, decyzja urzędnika, nawet najwyższego szczebla, nie jest wymieniona w konstytucji "jako źródło powszechnie obowiązującego prawa i nie może być podstawą prawną decyzji wobec obywateli". - Niestety, odszkodowania nie zapłaci minister, ale podatnicy - mówi szef Halexu.
- Urzędnicza decyzja wynikająca z jednostronnej, nie ujmującej interesów firmy interpretacji przepisów staje się niejednokrotnie swoistym prawem, którego zmienić nie sposób, choć jest szkodliwe i dla przedsiębiorstwa, i dla państwa - mówi Olga Pomianowska z 
Readers Digest Polska. Ministerstwo Finansów uznało jedną z prowadzonych przez tę firmę od dwunastu lat akcji promocyjnych za grę losową, na którą trzeba mieć pozwolenie.

Urząd ds. likwidacji
W Polsce jest 16 izb skarbowych i 355 urzędów skarbowych. Jeżeli choć jedna decyzja podjęta przez każdą z tych placówek w ciągu roku doprowadza do bankructwa jedną firmę, to co roku upada przez urzędników 371 przedsiębiorstw. Bez ryzyka popełnienia większego błędu można tę liczbę podwoić. Dyrektor jednej z izb, który nie chciał ujawnić swojego nazwiska, przyznaje, że na jego terenie każdego roku z powodu zaległości podatkowych upada kilkanaście firm.
W Cieszynie - jak mówi Zdzisław Jarmakowski ze Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Urząd Skarbowy - fiskus zakwestionował pewnej firmie faktury z ostatnich kilku lat tylko z tego powodu, że przedsiębiorca zamiast wpisać na fakturze ZW (zwolniony z podatku VAT), stawiał w tym miejscu kreskę. Firma płaciła podatki na bieżąco, a po wydaniu decyzji przez urząd natychmiast stała się dłużnikiem fiskusa. Obciążenia wraz z odsetkami przekroczyły 100 tys. zł i komornik zlicytował firmę.
Firmy bankrutują też z powodu niedbalstwa urzędników. Spółki Adama Łątki z Głogowa występujące pod wspólną nazwą BASPAA zostały zamknięte, bo kontrolerzy skarbowi zabrali wszystkie dokumenty, a 13,5 tys. z nich zgubili! Przedsiębiorca do dziś ich nie odzyskał. Swoje straty spowodowane trwającą od czterech lat inspekcją szacuje na 3 mln zł. Poza tym 120 osób straciło pracę.
- Najlepszym lekarstwem na samowolę urzędników jest uproszczenie systemu podatkowego i wyeliminowanie dowolności w interpretacji przepisów. W obecnym układzie urzędnik może zbyt dużo. Jeżeli pozbawi się go możliwości szkodzenia, to skończą się problemy przedsiębiorców - uważa Aleksander Protas, szef działu interwencji Business Centre Club. Może zbuntowanym podatnikom z Cieszyna uda się wywalczyć lepsze prawo dla wszystkich?

Więcej możesz przeczytać w 16/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: