Wygaszacz raka

Wygaszacz raka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Program komputerowy pomoże rozszyfrować nowotwory. Jeszcze do niedawna nikt się nie spodziewał, w jak niezwykły sposób można wykorzystać ogromne możliwości sieci WWW. Dziś każdy użytkownik Internetu dzięki swojemu niewielkiemu komputerowi może zostać naukowcem odkrywcą, na przykład znajdując lek na raka czy szczepionkę przeciwko AIDS.


Do powstawania nowotworów przyczyniają się między innymi białka. Na przykład takie, które odpowiadają za transport krwi w guzach czy wzrost komórek. Gdyby udało się znaleźć "unieszkodliwiające" je substancje chemiczne, można by powstrzymać rozwój raka. Problem polega na tym, że białka to cząsteczki o skomplikowanych kształtach, a właś-nie m.in. kształt decyduje o ich właściwościach i o tym, jaka substancja może zablokować ich aktywność. Z kolei substancji, które potencjalnie mogą się wiązać z białkami, jest około 250 mln.
Jeżeli wykona się trójwymiarowy komputerowy model cząsteczki białkowej, można badać, jakie związki będą na nią oddziaływać. Takie modelowanie wymaga jednak ogromnej liczby operacji matematycznych, którym mogą podołać tylko komputery o wielkiej mocy obliczeniowej. Te zaś z kolei są drogie, jest ich niewiele i z reguły oblega je tysiące naukowców realizujących najrozmaitsze projekty. Dlatego uczeni z uniwersytetu w Oksfordzie i amerykańska firma United Devices postanowili się zwrócić o pomoc do internautów i zaangażować ich komputery w poszukiwanie leków na raka.

WWW ratuje SETI
Jak to możliwe, by biurowy czy domowy pecet lub mac przyczyniły się do przełomu w medycynie? Aby to wyjaśnić, trzeba się cofnąć kilka lat, do projektu, w który również zaangażowana była firma United Devices. Chodzi o program SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence, czyli poszukiwanie pozaziemskich istot rozumnych), który polegał na podsłuchiwaniu kos-mosu za pomocą radioteleskopów. Badacze mieli nadzieję, że dzięki temu uda się wychwycić sygnały pochodzące od obcych cywilizacji. W 1994 r. realizowany od lat 60. program utknął w martwym punkcie, ponieważ Kongres Stanów Zjednoczonych postanowił się wycofać z jego finansowania. Groziło, że prace zostaną wstrzymane. O ile bowiem nadal możliwe było podsłuchiwanie kosmosu za pomocą największego ziemskiego radioteleskopu Arecibo w Puerto Rico, o tyle do analizy pozyskiwanych w ten sposób danych potrzebne były potężne komputery. A tych naukowcy zaangażowani w SETI nie mieli.
Pod koniec 1994 r. David Gedye, komputerowiec z Seattle, doznał olśnienia. Stwierdził, że zamiast jednego superkomputera można wykorzystać tysiące małych, domowych lub biurowych maszyn. Wystarczy podzielić dane na niewielkie porcje, z których każda będzie zawierać mały fragment zarejestrowanej emi-sji radiowej kosmosu, i rozesłać je przez Internet do komputerów na całym świecie. Każdy z nich zajmowałby się pracą nad SETI w wolnych chwilach, kiedy nie jest wykorzystywany. Dlatego programowi analizującemu dane z radioteleskopu nadano postać tak zwanego screensavera, czyli wygaszacza ekranu, który włącza się w momencie dłuższego przestoju. Takich momentów jest wiele - jak wskazują badania, przeciętny pracownik biura wykorzystuje zaledwie 20 proc. mocy obliczeniowej swojego komputera.
Astronomowie zapalili się do pomysłu i domowe komputery internautów z całego świata zaczęły sprawdzać zapisy z radioteleskopu w Arecibo. Naukowcy szacowali przy tym, że projekt zakończy się sukcesem, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 50 tys. chętnych. Kiedy SETI@Home (bo tak go nazwano) ruszył oficjalnie 17 maja 1999 r., zainteresowanie w Internecie przekroczyło najśmielsze oczekiwania. Przez pierwsze trzy miesiące zgłosiło się przeszło milion uczestników z ponad 200 krajów.

Moc w sieci
Wielki sukces projektu SETI @Home pokazał, jak ogromne możliwości drzemią w internetowej sieci. Dlatego domowe i biurowe komputery postanowiono zaprząc nie tylko do poszukiwania kosmicznych sąsiadów. Naukowcy z uniwersytetu oksfordzkiego chcą wykorzystać ich wielką moc obliczeniową do walki z rakiem. Każdy internauta może się włączyć w projekt, ściągając program o nazwie THINK, działający jak wygaszacz ekranu. Następnie, również drogą internetową, otrzymuje modele komputerowe białka sprzyjającego rozwojowi raka oraz stu cząsteczek chemicznych. THINK będzie sprawdzał, jak owe cząsteczki mogą oddziaływać z białkiem i czy są potencjalnymi lekami. Wyniki program automatycznie odsyła do centrali. "Jeden na czterech mieszkańców Ziemi choruje lub będzie chorował na raka" - mówi prof. Graham Richards z uniwersytetu w Oksfordzie. "Liczymy, że do walki z nowotworami włączy się wielu internautów z całego świata. Zwłaszcza że wzięcie w nim udziału nic nie kosztuje - trzeba jedynie poświęcić parę minut na ściągnięcie programu THINK z sieci. Reszta będzie wykonywana automatycznie" - podkreśla prof. Richards.

owcy nagród
Projekt poszukiwania leku na raka nie jest jedynym tego typu przedsięwzięciem. Obecnie każdy człowiek dysponujący komputerem podłączonym do Internetu może przeznaczyć jego wolne moce obliczeniowe na przykład na poszukiwanie szczepionki przeciwko wirusowi powodującemu AIDS, jak najdokładniejsze obliczenie liczby pi czy poszukiwanie liczb pierwszych. Udział w tym ostatnim projekcie wiąże się zresztą z możliwością uzyskania nagrody pieniężnej.
Za znalezienie liczby pierwszej składającej się z 10 mln cyfr można otrzymać 100 tys. dolarów, ze 100 mln - 150 tys. dolarów, a z miliarda cyfr - 250 tys. dolarów. O tym, że nie są to tylko obietnice na papierze, świadczy fakt, że kiedy dwa lata temu komputer domowy pewnego Amerykanina znalazł liczbę pierwszą złożoną z 2 mln cyfr, jego właściciel zainkasował 50 tys. dolarów.
Na razie jednak ideowi wolontariusze wygrywają z łowcami nagród pieniężnych. W poszukiwanie liczb pierwszych zaangażowało się kilkadziesiąt tysięcy internautów, a nie gwarantujący żadnych nagród - poza sławą odkrywcy kosmitów - SETI@Home zgromadził prawie 3 mln uczestników. Być może w walkę z rakiem zaangażuje się równie wielu internautów. Na świecie jest ich około 200 mln.

Więcej możesz przeczytać w 17/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.