Sztuka biznesu

Dodano:   /  Zmieniono: 
W 2000 roku włoskie muzea i galerie państwowe zarobiły 65 milionów dolarów. Sukces warszawskiej wystawy "Od Maneta do Gauguina" (ponad 220 tys. zwiedzających) nie jest zjawiskiem odosobnionym. Wielkie ekspozycje zrobiły się modne i w całej Europie przyciągają tłumy. Ponieważ ceny biletów sięgają 10 dolarów, organizacją tego typu imprez zainteresowały się spółki, które dostrzegły obiecujący biznes.
Rekord pobiła "Dama z gronostajem" Leonarda Da Vinci z krakowskiego Muzeum Czartoryskich. W trzech włoskich miastach - Rzymie, Florencji i Mediolanie - obejrzało ją w ubiegłym roku ponad milion osób! Ale i inne ekspozycje cieszą się nadzwyczajną frekwencją: trwającą właśnie rzymską prezentację dzieł René Magritte’a przez pierwszych dziesięć dni obejrzało 32 tys. osób. Lepszymi wynikami mogła się pochwalić tylko ubiegłoroczna wystawa "Arcydzieła z Ermitażu".

Kolejka do Giotta i Caravaggia
W długich kolejkach czeka się na obejrzenie prac Caravaggia w Palazzo Giustiniani i Velázqueza w Palazzo Ruspoli. Zapisywać się trzeba na ekspozycję sztuki etruskiej w Palazzo Grassi w Wenecji. Padewską prezentację obrazów Giotta, mediolańską Kandinsky’ego czy neapolską Luki Giordana ogląda ponad półtora tysiąca osób dziennie. Tylko w ostatnich dwóch latach zorganizowano we Włoszech prawie 50 wystaw, które zobaczyło ponad 100 tys. osób.
W galeriach państwowych bilet wstępu kosztuje 6 USD, w prywatnych od 7,5 do 10 USD. Prosty rachunek wskazuje, że w latach 1998-2000 organizatorzy włoskich ekspozycji 50 razy uzyskali wpływy ze sprzedaży biletów przekraczające 600 tys. USD (czasem sięgały 1,8 mln USD, a w wypadku "Damy z gronostajem" - nawet ponad 5 mln USD). W 2000 r. tylko muzea i galerie państwowe odwiedziło 27 mln widzów, którzy zostawili w kasach 65 mln USD.
Tak duże sumy spowodowały wzrost zainteresowania organizacją wystaw przez prywatne przedsiębiorstwa. We Włoszech jest to tym łatwiejsze, że firmy inwestujące w kulturę korzystają z dużych ulg podatkowych, a sponsorzy tego typu imprez są z podatków zwolnieni. Dodatkowo i ministerstwo, i podległe mu terenowe urzędy konserwatorów chętnie współpracują z firmami prywatnymi, korzystając z ułatwień określonych ustawowo w listopadzie 1999 r.

Zainwestować, żeby zarobić
Organizacja wystawy jest oczywiście przedsięwzięciem kosztownym. Zdaniem Antonelli Stancati z urzędu konserwatora Rzymu, przygotowanie dużej i wartościowej ekspozycji kosztuje od 500 tys. USD do miliona dolarów. Za wypożyczenie dzieł trzeba zapłacić kilkadziesiąt, a często i kilkaset tysięcy dolarów. Następnie należy wynająć jedną z wyspecjalizowanych firm transportowych - cenne obrazy podróżują w klimatyzowanych pojemnikach, pod ścisłą ochroną. Szczególnie drogie jest ubezpieczenie dzieł sztuki: pochłania średnio 20-30 proc. wszystkich kosztów.
Ponieważ jednak wpływy z biletów zaczynają być stosunkowo duże, a na dodatek twórca wystawy może korzystać ze sponsoringu, interes zaczyna być coraz bardziej opłacalny. Szczególnie chętnie sztukę dofinansowują banki, firmy lotnicze, transportowe i ubezpieczeniowe, uznające to za doskonały rodzaj promocji.
Bodaj największą włoską organizacją prywatną zajmującą się tego typu sponsoringiem jest Fiat, a konkretnie - utworzona przezeń Fundacja Palazzo Grassi. Wykupiwszy jedną z najpiękniejszych kamienic nad Canal Grande w Wenecji, fundacja zorganizowała od 1986 r. 22 wielkie wystawy, z których każda była wydarzeniem kulturalnym na miarę europejską. Ekspozycje sztuki Majów, Celtów czy Fenicjan przeszły do historii muzealnictwa.Wystawę sztuki etruskiej w ciągu czterech miesięcy obejrzało już prawie 200 tys. osób.
Coraz większą konkurencję dla Fiata stanowi Fundacja Memmo, założona przez adwokata Roberto Memmo w celu uczczenia syna zmarłego w 1972 r. Fundacja ma trzy siedziby - najważniejszą jest Palazzo Ruspoli w centrum Rzymu. Obecnie trwa tam sensacyjna prezentacja dzieł Velázqueza.

Import z Polski?
A Polska? W Rzymie już od kilkunastu lat działa bodaj największa w Europie galeria specjalizująca się w prezentowaniu sztuki z Europy Wschodniej - Spicchi dell’Est. Stefania Piga, jej właścicielka, znakomita znawczyni sztuki naszego regionu, twierdzi, że współczesna twórczość polska należy do najciekawszych na świecie. - Gdyby zastosować właściwy marketing, przyjeżdżaliby ją oglądać nawet z Nowej Zelandii - mówi. Niestety, pani Piga ostatnio koncentruje się na sztuce węgierskiej, ponieważ napotyka coraz większe trudności we współpracy z instytucjami polskimi.


Więcej możesz przeczytać w 17/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.