Nie wierzcie bankowcom

Nie wierzcie bankowcom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Karta kredytowa
Karta kredytowaŹródło:Fotolia
Ludzie się kiedyś zrewanżują bankom i jak przewidywał Marks zmiotą je jakąś rewolucją. No bo w finansach mamy marksowską nadprodukcję, to banki narobiły różne CDS, CDO i inne „struktury”, które prawie wywróciły cały amerykański system finansowy. Jak to banki, jeszcze tego samego dnia wyciągnęły ręce po pieniądze podatników. A potem?

A potem, by odrobić „straty” po cichutku przez lata bankowi traderzy umawiali się między sobą, jaka będzie stawka LIBOR (to ważne dla wszystkich, bo od tego wyliczane jest oprocentowanie kredytów), ile będzie dziś kosztowało złoto, srebro, opcje i tak dalej. Czyli robili tych samych podatników w konia. Ale nie tylko nich, bo i całą rzeszę inwestorów, emerytów i zwykłych giełdowych graczy. 

I tu najciekawsze. Pewnie proceder trwałby nadal, bo instytucje mające chronić giełdy raczej umywały ręce. Telefony dzwoniły, ustalano oprocentowanie stawki LIBOR i ceny złota. Zabawę zatrzymali właśnie zwykli inwestorzy. Peter Laskaris oskarżył banki JP Morgan Chase oraz HSBC Holdings o manipulowanie cenami srebra w Nowym Jorku. Inny inwestor Andrew Maguire poinformował o tym amerykański nadzór giełdowy. Ten nic nie zrobił, a Maguire i dziwnym trafem został potrącony przez samochód. Ale mleko się rozlało i bankowcom zajrzała w oczy wizja krat.

I tym samym publiczność miała, raczej rzadką możliwość do zajrzenia pod bankową kołdrę. Widok na jaki natrafiła nie jest zbyt ciekawy. Po prostu, giełda, banki, czyli cała ta emanacja wolnego rynku jest upaprana błotem. I wszystkie te wyśmiewane przez lata teorie spiskowe mają swoją rację bytu. Tak, to wszystko co wy uważaliście za ceny rynkowe, to my z kolegami uzgodniliśmy już wczoraj popijając Martella.

Tylko jak tu teraz wierzyć bankom. Proponuję nie wierzyć. Sprawdzać. Jak bankowiec mówi, że takie czasy, że lepiej wziąć kredyt we frankach, bo oprocentowanie niższe, a złotówka się umocni, to nie wierzyć. Jak przyjdzie do prezesa i powie że finanse firmy uratują opcje na jena, to grzecznie wyprosić. Trzeba wrócić do korzeni. Bankowiec jest od tego, by od 9 do 12 przyjmował depozyty, a od 12 do 16 wydawał kredyty. I tyle. Wszystkie trzyliterowe skróty, piękne i frapujące nazwy to zmyłka, najważniejszy sygnał ostrzegawczy, że coś jest nie tak.

Morał z tej historii jest jednak słaby. Bo teraz banki zapłacą ugody, załatwią wszystko po cichu i za kilka lat nikt o tym nie będzie pamiętał. A wówczas znowu modny się stanie genialny, „waniliowy” instrument zabezpieczający, który inwestorzy będą sobie wyrywali z rąk. Ale być może i na tym polega urok kapitalizmu.