Boże, chroń królową

Boże, chroń królową

Elżbieta II
Elżbieta II Źródło:Newspix.pl / : WP#DSDP/WP#JRAK/ZOB/ZDF
Dodano:   /  Zmieniono: 
90 urodziny to piękny wiek. Tylko czy obchodząca właśnie ten jubileusz królowa brytyjska Elżbieta II rzeczywiście ma co świętować?

Na rodzinnym zdjęciu, przedstawiającym cztery pokolenia rodu Windsorów wszystko wygląda znakomicie. Jest na nim sama Elżbieta II, jej syn, Karol, wnuk William i mały książę George. Majestat starszych pokoleń spotyka się tu z witalnością nowej generacji i można by pomyśleć, że pod przewodnictwem tak sympatycznej dynastii Wielką Brytanię czeka świetlana przyszłość.


Tyle, że ani rodzina nie jest taka sympatyczna, ani przyszłość zbyt pewna.

Rodzina królewska i prasa

Jak zwykle przy takich okazjach, Brytyjczycy zmagający się z brakami pieniędzy na rozbuchane świadczenia społeczne i zdrowotne przypominają, ile kosztuje podatników utrzymanie dworu Elżbiety i jej królewskich rezydencji. Karola prasa oszczędza i po tym zdjęciu już widać dlaczego.

Książę Walii wygląda nie jak syn tylko mąż zażywnej Elżbiety, który zdążył zestarzeć się w oczekiwaniu na sposobność do przejęcia korony w spadku po matce. Małego George'a tykać nie wolno, bo to przecież taki słodki dzieciak. Ale już jego tatusiowi, Williamowi zdrowo się ostatnio dostało za zbijanie bąków, pracę po 20 godzin tygodniowo i unikanie spełniania dworskich obowiązków.

Portretowe zdjęcie, które tak demaskuje dynastię wykonano z myślą o znaczkach pocztowych, które Royal Mail ma wypuścić z okazji urodzin królowej. Dla George'a, przyszłego 43. króla Anglii od czasów Wilhelma Zdobywcy, będzie to debiut na znaczku, ale jego prababcia je uwielbia.

Podobnie jak Royal Mail, jedną z niewielu instytucji symbolizujących ciągłość imperium, która nie została sprywatyzowana i sprzedana potentatom finansowym z dawnych kolonii. To od ich pieniędzy zależy dziś pomyślność Zjednoczonego Królestwa. To m.in. dzięki ich inwestycjom królowa może przez kilka miesięcy obchodzić huczny jubileusz. Jest w nim miejsce nie tylko na wysłuchanie chóru pocztowców, ale także solidne przyjęcie urodzinowe dla koronowanych głów i wysoko postawionych plebejuszy, jak prezydent Barack Obama. Będzie nawet uliczny festyn dla 10 tysięcy poddanych, planowany w czerwcu na ulicach Londynu.

Łabędzi śpiew monarchii?

To może być jednak łabędzi śpiew szacownej monarchii, bo wkrótce po tej imprezie na Wyspach odbędzie się referendum w sprawie pozostania lub wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Dynastia zdecydowanie odcina się od opowiadania po którejkolwiek ze stron, ale zwolennikom Brexit ten jubileusz z pewnością się przysłuży. Zwłaszcza, że jego kulminacją będzie pobicie rekordu długości panowania. 9 września upłyną 63 lata, 7 miesięcy i trzy dni od koronacji Elżbiety II, która w ten sposób wyprzedzi samą Wiktorię. Za jej panowania Imperium Brytyjskie osiągnęło szczyt swojej potęgi. Były to czasy, gdy Wielka Brytania była światowym mocarstwem i nie musiała nikogo pytać o zdanie. A już na pewno nie kontynentalnych gryzipiórków z Niemiec, Francji i Belgii, z którymi na Wyspach utożsamiana jest Unia Europejska.

Ten przekaż, choć być może niezamierzony, może mieć znaczenie w referendum, bo poddani Elżbiety II są podzieleni niemal po połowie na zwolenników i przeciwników pozostania w UE. To samo dotyczy Rządu Jej Królewskiej Mości. Premier jest za Unią, ale niektórzy jego ministrowie niekoniecznie, co jest o tyle ważne, że pozycja Davida Camerona słabnie z dnia na dzień, dobijana choćby płynącymi z Panamy dowodami na jego niejasne interesy w rajach podatkowych.

Brexit kulminacją jubileuszu?

Może się więc okazać, że kulminacyjnym punktem jubileuszu Elżbiety mimowolnie stanie się Brexit, w wyniku którego Wielka Brytania weźmie rozwód z kontynentalną Europą.

Sędziwa monarchini i jej trzej następcy, tak pięknie sfotografowani na potrzeby okolicznościowych znaczków pocztowych będą mogli wyruszyć wtedy wraz z całym krajem na poszukiwanie dawnego wiktoriańskiego imperium, nad którym, jak wiadomo, słońce nigdy nie zachodziło. Byłby to jubileuszowy rejs na nieznane wody. Brytyjczycy byli co prawda kiedyś wybitnymi żeglarzami, ale i tak chce się zawołać: Boże, chroń Królową! Tylko czy na Wyspach ktoś jeszcze wierzy w Boga?