Tu obrazi Polaków, tam sprowokuje i jeszcze zatańczy "Kalinkę". Rosyjska dyplomacja ma blond włosy i niewyparzony język

Tu obrazi Polaków, tam sprowokuje i jeszcze zatańczy "Kalinkę". Rosyjska dyplomacja ma blond włosy i niewyparzony język

Maria Zacharowa, rzecznik MSZ Rosji
Maria Zacharowa, rzecznik MSZ RosjiŹródło:MSZ Rosji
Dodano:   /  Zmieniono: 
Obrażanie ministrów, załatwianie państwowych spraw i zaczepki na Facebooku oraz łzy na pokaz. Można powiedzieć – dziecinada. Albo po prostu... dyplomacja spod znaku Marii Zacharowej.

Cotygodniowe briefingi Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji to show z jednym aktorem w roli głównej. Nie jest nim jednak Siergiej Ławrow, tylko atrakcyjna blondynka, tytułowana Oficjalnym Przedstawicielem –  Maria Zacharowa. Wśród kilkunastu kwestii, które zwyczajowo porusza rzecznik MSZ, często pojawiają się tematy polskie. Nie inaczej było i w ten czwartek, szczególnie że od rana wielu obserwatorom życia politycznego w Polsce i Rosji towarzyszyła atmosfera oczekiwania na konferencję prasową, podczas której powołana przez Antoniego Macierewicza podkomisja smoleńska miała przedstawić pierwsze wyniki swoich prac.

"Chciałabym, ale nie mogę"

– W związku z regularnymi prośbami o komentarz do kolejnych wypowiedzi naszych polskich kolegów, skomentuję je, choć uczciwie mówiąc – niechętnie. Chciałabym bowiem mówić o rosyjsko-polskich relacjach w pozytywach, ale to, co słyszymy z Warszawy, nie daje mi takiej szansy – rozpoczyna swoje wystąpienie zatytułowane roboczo: "O antyrosyjskich wypowiedziach polskich polityków" Maria Zacharowa. Na celowniku, podobnie jak tydzień temu – Antoni Macierewicz i Witold Waszczykowski. Zarzuty również się powtarzają, rzecznik MSZ mówi o "całej serii rusofobicznych wypowiedzi". Znika wcześniejszy teatralny żal, pojawiają się słowa mocniejsze. Szefowie polskiej dyplomacji i resortu obrony mieli „już dawno dosięgnąć granicy absurdu, a nawet ją przekroczyć”.

Czytaj też:
Rosyjski MSZ w ostrych słowach o Macierewiczu i ustaleniach podkomisji smoleńskiej

"Głupie, bo głupie"

Jeszcze mniej dyplomatycznie było tydzień temu, gdy Zacharowa oceniła, że "wypowiedzi polskich ministrów o zagrożeniu ze strony Rosji są niebezpieczne i głupie, bo są głupie". Pytamy o te słowa polski MSZ. – Uważamy, że wypowiedzi winny być wyważone i utrzymane w tonie dyplomatycznym. Niestety nie odnotowaliśmy tego w wypowiedzi pani Zacharowej. Przy czym nie tylko w tej ostatniej – mówi nam Rafał Sobczak, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jak ocenia nazwanie słów m.in. Witolda Waszczykowskiego "głupimi”? – Komentarz pełen emocji i niefortunnych słów wypowiedzianych publicznie przez oficjalnego przedstawiciela MSZ Rosji uznajemy za niepotrzebny – twierdzi. – Możemy przypomnieć przy tym działania strony rosyjskiej względem Ukrainy, działania stojące w sprzeczności z prawem międzynarodowym i są to niestety fakty – podkreśla rzecznik MSZ.

To właśnie stojący na czele polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski, jest, oprócz Antoniego Macierewicza, dyżurnym "rusofobem" w wystąpieniach Zacharowej. Co ciekawe, ostatnią wypowiedź Waszczykowskiego dotyczącą Rosji w kontekście katastrofy smoleńskiej, polskie media szerzej odnotowały pod koniec zeszłego miesiąca. Na antenie TVP Info 24 sierpnia minister poinformował o dokumentach, z których miało wynikać, że "strona rosyjska parła do tego, aby w uroczystościach katyńskich nie uczestniczył prezydent Lech Kaczyński". Skąd więc przykład Waszczykowskiego w ostatni czwartek? Na to pytanie Zacharowa odpowiedzi w swoim wystąpieniu nie daje. Rosjanie mają za to okazję dowiedzieć się o kolejnych "atakach w ekstremalnej formie", sprowadzających się zdaniem Zacharowej do oskarżeń pod adresem Rosji o "udział w organizacji katastrofy" Tu-154 pod Smoleńskiem. Jak twierdzi rzecznik MSZ, takie słowa "odzwierciedlają sytuację wewnętrzną w Polsce i prowadzą do dalszej erozji i bez tego przeżywających nie najlepsze czasy stosunków między krajami".

Polacy jak dżihadyści i łzy wzruszenia

Katastrofa smoleńska to nie jedyny leitmotiv przemówień Zacharowej. Jeszcze mocniejsze słowa padały, gdy rzecznik reagowała na kolejne "barbarzyńskie akty wandalizmu" przy okazji incydentów z niszczeniem pomników sowieckich w Polsce. A zaznaczyć warto, że każdy taki przypadek rosyjski MSZ uznawał za wart odnotowania podczas oficjalnej konferencji. Apogeum nastąpiło, gdy pojawił się pomysł stworzenia skansenu, do którego miałyby zostać przeniesione sowieckie pomniki. Wówczas to Zacharowa pokusiła się o kontrowersyjne porównanie. – Nietolerancyjna polityka Polski w stosunku do sowieckich pomników bardzo przypomina to, co zrobili bojownicy Państwa Islamskiego w syryjskiej Palmirze – mówiła. Jak tłumaczyła, "Państwo Islamskie z powodów ideologicznych zaminowało zabytki Palmiry, a w Polsce z powodów ideologicznych rozbierają pomniki rosyjskich żołnierzy".

W końcu ostre słowa przestały wystarczać i przyszła pora na... łzy wzruszenia, gdy podczas briefingu opisywała rzekomą troskę Polaków o sowieckie pomniki, tak odmienną od wrogiego nastawienia władz. – Otrzymałam wiele listów, fotografii, zawiadomień od zwykłych polskich obywateli. Polacy wysyłają zdjęcia, na których pokazują, jak sami uczestniczą w dbaniu o te pomniki. Chciałabym bardzo podziękować(...). Szczerze dziękuję – powiedziała Zacharowa łamiącym się głosem. Jej "wzruszenie" odnotowali rosyjscy komentatorzy, a ministerstwo opublikowało na swoim oficjalnym kanale na YouTube film pokazujący ten moment.

Facebook państwowy

Rzecznik MSZ Rosji ma też w zwyczaju korzystać z popularnego portalu, by tam poruszać kwestie... polityczne. Tak było choćby w przypadku żądania wyjaśnień w sprawie słów Antoniego Macierewicza dotyczących rzezi wołyńskiej. Wówczas to na prywatnym profilu Zacharowej pojawił się zestaw pytań do polskich władz. „Czy istnieją jakieś historyczne wydarzenia lub zjawiska naturalne, w przypadku których nie jest winna Rosja?” – brzmiało jedno z nich. Post został następnie udostępniony na oficjalnym profilu ministerstwa.

Również na Facebooku MSZ nie szczędziło złośliwych komentarzy pod adresem wieloletniego korespondenta "Gazety Wyborczej" Wacława Radziwinowicza, gdy ten został wydalony z Rosji. Zarzucono mu m.in., że chce zostawić swoją "ufną rosyjską kotkę". Ujawniona została też prośba dziennikarza do ministerstwa o zaopiekowanie się zwierzęciem. "Jak wiadomo, ostatnie życzenie to świętość"–napisano w oświadczeniu.

Kalinka maja, Maria nasza

Aktorski płacz na oficjalnej konferencji, czy zaczepki na Facebooku to jednak jeszcze nie wszystko, na co stać powołaną w sierpniu zeszłego roku na stanowisko rzecznika MSZ Marię Zacharową. Tamtejsze media podbijała jej deklaracja o zauroczeniu premierem Włoch Matteo Renzim, czy "Kalinka", którą podczas uroczystej kolacji w trakcie szczytu Rosja-ASEAN zdecydowała się zatańczyć Zacharowa. W końcu nic tak nie oddaje rosyjskiego temperamentu, jak ta piosenka. A i rzecznik MSZ chyba dobrze sobie z tym radzi...