Od tych umów zależą losy europejskich rynków, także polskiego. W Sejmie zamiast o TTIP i CETA rozmawiano o aborcji

Od tych umów zależą losy europejskich rynków, także polskiego. W Sejmie zamiast o TTIP i CETA rozmawiano o aborcji

Dodano:   /  Zmieniono: 
TTIP
TTIP Źródło: Fotolia / Eisenhans
Czwartkowa debata o aborcji doprowadziła do tego, że na dalszy plan zeszła kwestia TTIP i CETA - dwóch umów, o których mało wiemy, a mogą znacząco wpłynąć na rzeczywistość nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Dzisiaj w tej sprawie odbywa się nieformalny szczyt przedstawicieli państw UE w Bratysławie.

Z czwartkowego posiedzenia marszałek Sejmu usunął sprawozdanie Komisji o poselskich projektach uchwał w sprawie umów międzynarodowych TTIP i CETA. W ich miejsce pojawiła się (przesunięta z późniejszych godzin) debata o aborcji. Marszałek co prawda zapowiedział, że temat powróci na najbliższym posiedzeniu Sejmu (4,5,6 października), ale czasu na reakcję może być wtedy już za mało – CETA ma być podpisana 27 października w Brukseli.

Tymczasem komisja miała przedstawić efekty swojej pracy, zwłaszcza nad CETA. Podczas sprawozdania mieliśmy poznać opinię komisji ws. sprzeciwu wobec ratyfikacji umowy pomiędzy UE a Kanadą (CETA) bez akceptacji państw członkowskich. Przesunięcie terminu ma też inne negatywne aspekty – w Bratysławie trwa właśnie nieformalne spotkanie przedstawicieli państw Unii Europejskiej (Polskę reprezentuje wicepremier Mateusz Morawiecki).  Podczas spotkania – według ustaleń Wprost.pl – ma dojść do "policzenia szabli" w sprawie ewentualnego poparcia lub sprzeciwu dla CETA i TTIP państw członkowskich. Czas nagli, w szczególności, że CETA ma wejść w życie zanim jeszcze zostanie zatwierdzona przez parlamenty krajów UE.

Sprawa tych dwóch umów wzbudziła niemałe poruszenie w krajach zachodniej Europy – we Francji czy Niemczech stała się ważnym elementem debaty publicznej. Nie tak dawno w Niemczech odbyły się protesty właśnie przeciwko TTIP i CETA. W Polsce sprawę głośno poruszają jak na razie przedstawiciele z Kukiz'15, jednak wciąż nie przebija się ona do ogólnego dyskursu.

TTIP i CETA

Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji to projekt, którego założeniem jest stworzenie wspólnej strefy wolnego handlu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską. Polskie Ministerstwo Gospodarki wylicza, że korzyści płynące z podpisania i wdrożenia TTIP, to zgodnie z szacunkami KE m.in. powstanie w UE dodatkowych 2,5 mln miejsc pracy oraz efekty gospodarcze w wysokości 119 mld euro rocznie dla Unii i 95 mld euro dla USA.

Z drugiej strony, ponieważ negocjacje w sprawie TTIP są tajne, pojawiają się dosyć szczątkowe informacje o jego właściwych założeniach. Krytycy umowy wskazują na możliwe liczne skutki uboczne, m.in. zalanie rynków europejskich tanią żywnością z USA, a w efekcie – osłabienie tutejszych rolników, istnieje też obawa przed ingerencją TTIP w specyficzny – bo znacząco różniący się od amerykańskiego – rynek pracy i prawa pracownicze. W przypadku USA mało kto stosuje umowy o pracę w formie, jaką znamy z Europy.

Z podobną krytyką spotyka się CETA, czyli kompleksowa umowa gospodarczo-handlowa między Unią Europejską a Kanadą. Według najnowszych raportów, m.in. Krajowej Rady Izb Rolniczych, CETA może doprowadzić do zaniku małych gospodarstw w Europie, zdominować europejskie rynki żywnością GMO (Kanada to trzeci producent GMO na świecie) oraz wpłynąć na ceny skupu produktów rolnych, a także ryb.

Źródło: WPROST.pl