Prezes PiS i wkurzony Polak najbardziej wpływowi. "Kaczyński zrozumiał, że ludzi trzeba uwodzić"

Prezes PiS i wkurzony Polak najbardziej wpływowi. "Kaczyński zrozumiał, że ludzi trzeba uwodzić"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński na wiecu
Jarosław Kaczyński na wiecu Źródło: Newspix.pl / Jacek Herok
W najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" opublikowaliśmy Listę 40 najbardziej wpływowych Polaków. Na pierwszych dwóch miejscach znaleźli się: Jarosław Kaczyński oraz "wkurzony Polak". O fenomenie prezesa PiS oraz sile społeczeństwa portal Wprost.pl rozmawiał z dr Marią Rogaczewską z Instytutu Studiów Społecznych UW.

Gabriela Keklak, "Wprost": Czy sfrustrowany Polak to Polak aktywny? Pokazują to obecnie liczne demonstracje...

Dr Maria Rogaczewska: Głównie na ulicach dużych miast i głównie ludzi z klasy średniej. Nie jest to aktywność społeczna dotykająca wszystkich segmentów społeczeństwa, tylko pewnej grupy, która i tak przejawia aktywność na różnych polach, czyli jest aktywna kulturalnie, ma kapitał społeczny. Zazwyczaj ci ludzie aktywni na różnych polach, uaktywniają się także w sferze publicznej.

Czytaj też:
Najbardziej wpływowi Polacy

Możemy mówić o tym, że społeczeństwo obywatelskie się odrodziło?

Są różne rzeczy, które napędzają społeczeństwo obywatelskie, np. namiętności. W kobiecej części społeczeństwa jest taki duży potencjał buntu, a może nawet wściekłości, związanej z różnymi okolicznościami np. tym jak są traktowane pacjentki w szpitalach na oddziałach ginekologicznych. W Polsce co roku podwaja się liczba osób należących do tzw. ruchów pacjenckich. To jest taki specyficzny przejaw społeczeństwa obywatelskiego, bo to są ludzie, którzy korzystają najczęściej z publicznej służby zdrowia - są np. ofiarami błędów medycznych - i są po prostu niezadowoleni z tych usług, chcą to zmienić od dołu. Mamy do czynienia z mobilizowaniem się wokół bardzo konkretnych kwestii, które jakoś mocno ludzi dotykają.

Czy to kwestia zmiany rządu, czy zmiany jako same w sobie budzą w społeczeństwie niepokój?

Ludzie strasznie chcieli zmiany, byli zdenerwowani już pod koniec rządów Platformy Obywatelskiej. Była masa frustracji i wściekłości, dlatego ruch Kukiz'15 mobilizował elektorat wokół wściekłości i stwierdzenia "skończmy z tym dotychczasowym systemem". Ten potencjał już był, jak się kończyła poprzednia władza i była oczywiście nadzieja, oczekiwanie, że ta nowa władza zaadresuje te różne kwestie i problemy, ale tego nie czyni...

Mam wrażenie, że obudziła wściekłość po prostu w innej grupie ludzi...

To prawda. Wielu ludzi twierdzi, że ten rząd za wolno wprowadza zmiany. Rząd PiS tak naprawdę budzi niezadowolenie i swojego twardego elektoratu i ludzi, którzy i tak są przeciwko niemu, ale są dotykani "do żywego" przez jakieś konkretne pomysły.

Jak pani ocenia z tej perspektywy system partyjny w Polsce?

System partyjny w Polsce kompletnie stracił legitymizację i jej nie odzyska. Komentatorzy mówią, że nie wiadomo, czy Platforma Obywatelska podniesie się z tego kryzysu, w którym jest. Z kolei Prawo i Sprawiedliwość traci bardzo szybko kapitał, jak teraz rządzi i popełnia błędy. System partyjny się zdelegalizował, dlatego wszystkie ruchy - bycie poza partią, bycie nie partią, a ruchem - są coraz bardziej popularne jako sposób mobilizacji. Przykładem działania może być Partia Razem, której sposób działania jest bardzo nietypowy. Oni mówią, że nie mają wodza, chcą mieć tylko poziome struktury, są właściwie ruchem a nie partią. Widać, że jest zapotrzebowanie na takie niepartyjne formy mobilizacji.

Wkurzony Polak nie ogląda się na polityczne barwy?

Na pewno dla młodszego pokolenia dotychczasowe partie są skompromitowane. To młodzi ludzie najczęściej stanowią zaplecze np. ruchów miejskich. To są 20- 30-letnie osoby. Tak samo jak w Kościele - są ludzie, którzy odnajdują się na Światowych Dniach Młodzieży, odnajdują się na wielkich festiwalach religijnych, ale nie odnajdują się w wielkich strukturach takiego klasycznego Kościoła hierarchicznego. To jest kwestia generacyjna. Te nowe generacje potrzebują nowych form zaangażowania i to takiego natychmiastowego. Partia to jednak długie trwanie i ten wódz, natomiast ruchy rządzą się taką natychmiastowością - jak jest sprawa, to się nią zajmujemy.

Jarosław Kaczyński budzi skrajne emocje. Jedni go kochają, inni nienawidzą...

Trudno mu odmówić charyzmy. On się już utrzymuje od bardzo wielu lat i przetrwał różne kryzysy, kiedy wydawało się, że nie będzie jego partii. To był jego świadomy wysiłek, samego Kaczyńskiego, żeby dojść do takiego punktu, w którym jest, dlatego że on świadomie nie dopuszczał do tego, żeby wokół niego byli ludzie jakoś mu równi bystrością, czy charyzmą. Pozbywał się ich świadomie, jak choćby Ludwika Dorna, który w jakimś sensie był dla niego równym partnerem. On zbudował przez lata taki model partii wodzowskiej, gdzie nikt nie może mu dorównać. To też pokazuje, że ten model partii wodzowskiej ma się ku schyłkowi, bo jest on możliwy tylko wtedy, kiedy mamy rzeczywiście jakiś genialnych liderów, natomiast te czasy, jak widać chyba się skończyły i przychodzą czasy ruchów bardziej amorficznych, które na jakiś czas wynoszą jakiegoś lidera, a potem kolejnego.

Co wyróżnia prezesa PiS?

Jeśli chodzi o jego popularność w społeczeństwie to ma on niesamowitą zdolność operowania taką mobilizacją na poziomie opowiadania historii, które dla ludzi posługujących się emocjami są bardzo przekonujące. My, oni, jakiś wróg - to są bardzo proste schematy, ale bardzo mocno bazujące na uczuciach. PO uważała, że trzeba trafiać do rozumu, że trzeba posługiwać się tylko racjonalnymi argumentami, a Kaczyński zrozumiał, że w polityce jest trochę tak, jak w marketingu. Ludzi trzeba uwodzić jakimiś symbolami, emocjami, namiętnościami, poruszać w nich strunę. I Kaczyński to potrafi.

Więcej możesz przeczytać w 42/2016 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Źródło: WPROST.pl