Donald Trump jak Andrzej Duda? Sondaże nie dawały im szans, rzeczywistość zweryfikowała trafność badań

Donald Trump jak Andrzej Duda? Sondaże nie dawały im szans, rzeczywistość zweryfikowała trafność badań

Donald Trump
Donald Trump Źródło:Newspix.pl / Newsday/TNS/ABACA
Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Trump został 45. prezydentem USA, mimo że początkowo nikt nie dawał mu szans w starciu z Hillary Clinton. – Jej sztab za mocno uwierzył sondażom, które jak się okazuje, są nie tylko polskim problemem – powiedziała w rozmowie z Wprost.pl dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.

Na ostatniej prostej kampanii wyborczej w USA Hillary Clinton można było uznać za faworytkę w wyborach prezydenckich. Z badania Reuters/Ipsos wynikało, że Clinton miała aż 90 proc. szans na zwycięstwo. Podkreślano, że kandydatka Demokratów może liczyć na 303 głosy elektorskie, natomiast Donald Trump na 235 głosów. Z kolei portal RealClearPoliticis na dzień przed wyborami podsumował wszystkie sondaże, które ujrzały światło dzienne 7 listopada. Tylko jeden z nich dawał przewagę Donaldowi Trumpowi.

Podczas nocy wyborczej szybko okazało się, ze walka będzie bardzo zacięta, a kiedy wiadomo już było, że Trump wygrał na Florydzie, tylko nieliczni wierzyli, że kandydatka Demokratów może jeszcze objąć prowadzenie w wyścigu do Białego Domu. – Niespecjalnie jestem zaskoczona wynikami tych wyborów. Wcześniej powiedziałam już, że niestety wygra Donald Trump, bo tak to się układało od pewnego momentu – mówiła Ewa Pietrzyk-Zieniewicz w rozmowie z Wprost.pl. – Sztab Clinton za mocno uwierzył sondażom, które jak się okazuje są nie tylko polskim problemem. Ona jest zbyt mało medialna i nie rozmawiała z tymi, którzy są jej niechętni. Trump był w tej kwestii odważniejszy – zauważyła.

Hasła, które porwały Amerykanów

W Stanach Zjednoczonych obowiązuje specyficzny system wyborczy, bowiem zwycięzcą wyborów prezydenckich nie musi zostać kandydat, który zdobył większą liczbę głosów. Najważniejsze są głosy elektorskie, które kandydaci zdobywają dzięki wygranym w poszczególnych stanach. Po zwycięstwie Trumpa eksperci podkreślali, że o jego wygranej zdecydowały głosy z obszarów wiejskich. – Jego hasło, że Ameryka będzie znowu wielka musiało porwać. Stany Zjednoczone przecież od dłuższego czasu są w kryzysie. Wszystkie hasła, że stawiamy na Amerykanów i nie będziemy przyjmować gości, na których trzeba wykładać pieniądze - to mogło się podobać amerykańskiej prowincji również w stanach, które zazwyczaj głosowały na Demokratów – oceniła Pietrzyk-Zieniewicz i podkreśliła, że Clinton ma też duży negatywny elektorat i "nie jest lubianą panią polityk".

Na świetny wyborczy wynik Trumpa nie wpłynęła również afera ujawniona na finiszu kampanii wyborczej, dotycząca seksistowskich zachowań miliardera. – W małych amerykańskich miasteczkach, nie tylko na południu tego rodzaju teksty nie są niczym dziwnym, chociaż nie oznacza to, że są akceptowane. Nie zrażają jednak do głównego bohatera – stwierdziła Pietrzyk-Zieniewicz.

Trump jak Duda?

Wydarzenia wyborcze ze Stanów Zjednoczonych można porównać z sytuacją, która miała miejsce w Polsce przy okazji ubiegłorocznych wyborów prezydenckich. Przypomnijmy, że wtedy Bronisław Komorowski był uznawany na starcie kampanii za murowanego faworyta. W połowie lutego 2015 roku Komorowski notował w sondażu CBOS ponad 60 procentowe poparcie. Andrzej Duda miał zaledwie 15 proc. Dopiero z czasem różnica między głównymi kandydatami zaczęła się zmniejszać.

– Sondaże uśpiły czujność prezydenta Komorowskiego i jego otoczenia. To wstyd dla Platformy Obywatelskiej. Był bardzo duży rozrzut w sondażach, więc prezydent Komorowski nie walczył. Poza tym jego sztab popełnił chyba wszystkie możliwe błędy. Z kolei sztab Andrzeja Dudy cały czas spokojnie wykonywał pracę u podstaw. Było tam widać, że jest jedna myśl i cała drużyna idzie do przodu – powiedziała Pietrzyk-Zieniewicz. – Sondaże mają znaczenie psychologiczne. Przypomnijmy też, że w USA nie ma ciszy wyborczej. To działa na elektorat, ale też usypia sztaby wyborcze – dodała.

Można więc powiedzieć, że wybory w USA odbyły się według scenariusza z naszego podwórka, chociaż dr Pietrzyk-Zieniewicz była ostrożna w porównywaniu Donalda Trumpa do Andrzeja Dudy. – Jeśli chodzi o przebieg kampanii na pewno będzie to porównanie na wyrost. Natomiast biorąc pod uwagę efekt kampanii to nie, bo przecież Republikanie wzięli wszystko. W tym sensie da się te wybory porównać. Zobaczymy, jak wykorzystają swoją władzę ale to jest ogromna klęska Demokratów – zakończyła Pietrzyk-Zieniewicz.

Czytaj też:
Donald Trump 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych

Źródło: WPROST.pl