Pomysłodawca akcji #Misiewicze o powrocie rzecznika MON: PiS nie liczy się z głosem społeczeństwa

Pomysłodawca akcji #Misiewicze o powrocie rzecznika MON: PiS nie liczy się z głosem społeczeństwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bartłomiej Misiewicz i Antoni Macierewicz
Bartłomiej Misiewicz i Antoni MacierewiczŹródło:Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Adam Kądziela z .Nowoczesnej w rozmowie z Wprost.pl przekonywał, że mimo przywrócenia w funkcjach rzecznika MON, symbolizującego wszystkich "Misiewiczów", akcja pod tym hasztagiem nadal trwa i można mówić o jej częściowym sukcesie.

We wtorek 6 grudnia prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim umorzyła śledztwo ws. korupcyjnych propozycji, jakie radnym PO w Bełchatowie miał składać Bartłomiej Misiewicz. Szef gabinetu politycznego ministra obrony narodowej miał obiecywać im zatrudnienie w państwowej spółce w zamian za koalicję z Prawem i Sprawiedliwością. Pod wpływem medialnej burzy i potężnej akcji #Misiewicze w mediach społecznościowych, minister Macierewicz zawiesił go wówczas we wszystkich pełnionych funkcjach. Młodemu rzecznikowi zarzucano także przyjęcie nominacji w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, pomimo braku doświadczenia oraz ustawowo wymaganych kwalifikacji.

„Buta i arogancja władzy”

7 grudnia nazwisko Misiewicza na powrót pojawiło się na oficjalnej stronie ministerstwa. Powrót skompromitowanego rzecznika skomentował dla Wprost.pl Adam Kądziela z Nowoczesnej, który zapoczątkował na Twitterze akcję #Misiewicze. – Dla mnie to nie jest żadna niespodzianka. . Bartłomiej Misiewicz nie musiał publicznie się pokazywać po raz drugi, żebyśmy mieli dowód. Butą i arogancją było to, że on został w tym ministerstwie. Nie jest tajemnicą, że prowadził odprawy dla oficerów Wojsk Obrony Terytorialnej – powiedział młody przedstawiciel Nowoczesnej.

– Z informacji, które posiadam, Misiewicz nigdy nie przestał być pracownikiem MON i pobierał cały czas wynagrodzenie. Mieliśmy taką informację z samego ministerstwa, co też pracownicy dosyć negatywnie odbierali – dodał, powołując się na anonimowe źródła w MON. – Paradoks polega na tym, że dziś zajmuje się dezinformacją, podczas gdy sam wprowadza opinię publiczną w błąd. Oszukał swojego ministra co do swojego wykształcenia – zauważył Kądziela.

Misiewicze.pl

Autor hasztagu #Misiewicze, który zdominował polskie media społecznościowe we wrześniu, podzielił się z nami swoimi przemyśleniami na temat rezultatów całej akcji. Przypomniał o istnieniu strony internetowej Misiewicze.pl, na której każdy obywatel może zgłaszać przypadki nepotyzmu w spółkach Skarbu Państwa oraz urzędach publicznych. – . Nie usuwając "Misiewiczów" ze spółek Skarbu Państwa pokazuje, że nie liczy się z głosem społeczeństwa. Ta akcja rzeczywiście wzburzyła opinię publiczną, niestety władza nic sobie z tego nie robi – komentował Adam Kądziela.

– Mimo zapewnień nie ma żadnej ustawy. Minister Kowalczyk nie robi nic w zakresie uporządkowania sytuacji w spółkach. Mieliśmy pojedyncze przypadki, ale to nie załatwia sprawy niekompetencji w spółkach, czy nadawania stanowisk po znajomości. Dostajemy kolejne zgłoszenia, codziennie przychodzi do nas około 8-10 zgłoszeń. To mniej niż na początku, bo dostawaliśmy kilkadziesiąt zgłoszeń, ale mimo wszystko ta fala ciągle jest. Kontynuujemy akcję. Wszystkie formy nacisku staramy się wprowadzać w życie – zapewniał.

Czytaj też:
255 Misiewiczów, 376 PiSiewiczów. Czy akcje PO i Nowoczesnej okazały się sukcesem?

Kontrola umów w spółkach SP

Kolejną z nich w ciągu najbliższego tygodnia zapowiedzieli posłowie Nowoczesnej. – Wystosowaliśmy interpelację o dostęp do umów zleceń, ponieważ nie wszystkie spółki Skarbu Państwa, pomimo wyroku SN, udostępniły informacje na temat umów zleceń i umów o dzieło zawartych od października 2015 roku do października 2016 roku w SSP – zdradził w rozmowie z Wprost.pl przewodniczący Młodych Nowoczesnych. – Część udostępniła, część nie, powołując się na tajemnicę przedsiębiorstwa. Spółki nie podały informacji na temat osób, kwot oraz na jakie zadania zawierały umowy. Jestem przekonany, że mają coś do ukrycia. .

"Gaszenie pożaru benzyną"

Mimo powrotu Misiewicza z politycznego "zawieszenia", autor akcji #Misiewicze nie stracił zapału do walki z nieprawidłowościami przy obsadzie stanowisk w państwowych spółkach. – Opinia publiczna ma już określone zdanie na temat tego jakie kompetencje ma pan Misiewicz i w jaki sposób został doradcą ministra. Sukces tej akcji polega na tym, że uświadomiliśmy obywateli, na czym polega ten problem. To jest największy sukces – podkreślał.

– Jeżeli kontrole wykażą kolejne nieprawidłowości, to będziemy o nich również informować. Uważamy, że trzeba zrobić porządek z tym, co się działo w ciągu ostatnich lat w spółkach SP. - nie jest rozwiązaniem sytuacji – stwierdził.

Czytaj też:
Powrót Misiewicza „prezentem mikołajkowym”. Opozycja mówi o „niezwykłej arogancji władzy”

Źródło: WPROST.pl