Kryzys parlamentarny. Twardy kurs PiS-u i rosnące sondaże

Kryzys parlamentarny. Twardy kurs PiS-u i rosnące sondaże

Jarosław Kaczyński i Beata Szydło
Jarosław Kaczyński i Beata Szydło Źródło:Newspix.pl / Damian Burzykowski
Puste parlamentarne korytarze, zbierający się do domu pracownicy kancelarii Sejmu. I niemal głucha cisza, przerywana co jakiś czas konferencjami opozycji. Tak w przedświąteczny dzień wyglądał Sejm.

Politycy Platformy i Nowoczesnej zdecydowali, że będą protestować w Sejmie do 11 stycznia. Całe parlamentarne zamieszanie przycichło w mediach z powodu wydarzeń związanych z zamachami terrorystycznymi. Ale politycy opozycji nie dali o sobie dzisiaj zapomnieć. I tak Ryszard Petru powiedział, że nie wyklucza wniosku o samorozwiązanie Sejmu. Dlaczego? Bo w związku z protestem opozycji na sali plenarnej, prawdopodobnie marszałek Kuchciński będzie chciał zorganizować posiedzenie Sejmu 11 stycznia w sali kolumnowej. – Będę wnioskował o samorozwiązanie Sejmu – powiedział lider Nowoczesnej po tym, gdy został zapytany co zrobi, jeśli dojdzie do takiej sytuacji.

Ale zanim do tego dojdzie, opozycja w swoich ławach zamierza posiedzieć jeszcze kilkanaście dni. Najdotkliwsze dla polityków będzie spędzanie Wigilii i świąt Bożego Narodzenia przy Wiejskiej. Szczególnie, że . A jeśli nawet w telewizji zobaczymy obrazki z Sejmu, to mogą wywołać przeciwny efekt niż zakładany. W momencie pojednania na święta Polakom przypomni się polityczny spór.

Choć Jarosław Kaczyński na ostatniej konferencji nie przedstawił możliwe sposoby rozwiązania kryzysu sejmowego, to ośmielę się stwierdzić, że po raz pierwszy od dawna wyczuł społeczne nastroje. Mówił o wyciągniętej ręce do opozycji i apelował o zaprzestanie protestu. . Inną sprawą jest oczywiście fakt, że słowa prezesa PiS względem adwersarzy politycznych, którym zarzucił łamanie prawa, trudno nazwać wyciągnięta ręką. Niezależnie od tego elektorat PiS-u w te słowa uwierzył, a partii Jarosława Kaczyńskiego wzrosło poparcie.

Z sondażu Millward Brown dla „Faktów” TVN i TVN24 wynika, że jeśli wybory parlamentarne odbyłyby się teraz, to wygrałaby je Zjednoczona Prawica (PiS, PR i SP) z 35 proc. poparcia. Drugie miejsce przypadłoby. Nowoczesnej (24 proc.), a podium zamknęłaby Platforma Obywatelska (15 proc.). Poparcie dla PiS wzrosło o 5 punktów procentowych po wybuchu kryzysu parlamentarnego (ankieta była robiona w dniach 20-22 grudnia). Wszystko wskazuje na to, że twardy kurs PiS-u ma wielu zwolenników. A politycy protestujący w Sejmie sprawiają, że ich przybywa.