Hollywood made in China - jak Amerykanie kinem chcą „zdobyć” Państwo Środka i w co gra Pekin?

Hollywood made in China - jak Amerykanie kinem chcą „zdobyć” Państwo Środka i w co gra Pekin?

Hollywood made in China
Hollywood made in China
To nie przypadek, że akcja „Wielkiego Muru” toczy się w Państwie Środka. Zatrudnianie azjatyckich aktorów czy przemontowywanie gotowych filmów – to tylko niektóre ze sposobów producentów z Fabryki Snów, by zaistnieć na drugim, po amerykańskim, największym rynku kinowym na świecie. Chińczycy potrafią się odwdzięczyć: zostawiają w kinach sporo pieniędzy a ich władze są w stanie zagwarantować w mediach brak… negatywnych recenzji.

Aby zrozumieć złożoność całego zagadnienia, trzeba wiedzieć, że państwowy organ China Film Group zezwala na wprowadzenie rocznie na ekrany jedynie… 34 filmów zagranicznych. Stąd też spora konkurencja wśród amerykańskich wytwórni, które za wszelką cenę starają się przekonać organa dystrybutorskie i cenzorskie, że to akurat ich obraz zasługuje na rozpowszechnianie w chińskich kinach. Niekiedy chęć przypodobania się chińskiemu gigantowi wymaga zmian scenariuszowych (np. jedno z miejsc akcji w hicie „Looper: Pętla czasu” przeniesiono z Paryża do Szanghaju), ekstensywnych cięć (prawie pół godziny potencjalnie drażliwego materiału w „Atlasie chmur”), nachalnego product placementu (szereg marek w „Transformers: Wiek zagłady”), dokrętek (dodatkowe cztery minuty „Iron Mana 3”) czy drastycznych zmian montażowych.

Choć Hollywood umizguje się do publiki i władz Kraju Środka, to przepływ środków w biznesie filmowym nie jest w tym przypadku jednostronny. Chiny przygotowują się do kontrofensywy. Obecnie w mieście Qingdao pod powstaje największe studio filmowe na świecie, którego podwoje mają się otworzyć już w 2018 roku.

Całość dostępna jest w 3/2017 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.