Nowe biznesy współtwórcy „Wiedźmina”. Prehistoryczna woda, zdrowy telefon i wegańskie jedzenie

Nowe biznesy współtwórcy „Wiedźmina”. Prehistoryczna woda, zdrowy telefon i wegańskie jedzenie

Kichał Kiciński
Kichał Kiciński
Praca nad grą wpędziła go w depresję. Mówi, że wyleczyła go vipassana, azjatycka technika medytacji. Postawił na zdrowy tryb życia i rozwój wewnętrzny, co znajduje odzwierciedlenie w jego aktualnych biznesach. Otworzył bar ze świeżo wyciskanymi sokami na warszawskiej ulicy Tamka. Drugi otwiera w marcu na Senatorskiej. W zeszłym tygodniu uruchomił restaurację wegańską ,,Wegemama” na Marszałkowskiej. W podwarszawskich Urlach prowadzi ośrodek samodoskonalenia. Podobny chce otworzyć w Forcie Traugutta w centrum stolicy. Sprzedaje też wodę, która właściwościami przypomina tę z topniejącego lodowca. Chce wejść w sprzedaż telefonów komórkowych z niskim poziomem promieniowania.

Szymon Krawiec, „Wprost”: Kiedy ostatnio jadłeś hamburgera?

Michał Kiciński, współtwórca „Wiedźmina”: Chodziłem do Burger Kinga. Ale to było jakieś 20 lat temu. Jeszcze w czasach liceum. Dzisiaj to odpada. W zeszłym roku może ze trzy razy jadłem mięso.

To ze względów zdrowotnych czy ideologia?

Po mięsie czuję się ociężale. Po nabiale też źle się czuje. Cieknie mi z nosa, mam katar. Poza tym słabo trawię laktozę. Nie jestem znowu jakimś fanatykiem, ale jak czytam, że zawartość glutenu w zbożu wzrosła w ostatnich latach prawie czterdziestokrotnie, a wiadomo, że ciężko się go trawi, to problem jest. To samo z cukrem..

To snickersa pewnie nie zjesz. Colę wypijesz?

Nie rób ze mnie jakiegoś dziwaka. Nie jem niektórych rzeczy, bo mi po prostu nie służą. Colę piłem jakoś latem, ale nie przepadam. Działa na mnie zbyt pobudzająco. Jak już mam zjeść coś słodkiego, to biorę sezamki. To mniejsze zło: sam sezam i cukier przynajmniej. Nabiał, mięso, gluten, cukier. Za dużo tego w codziennej kuchni Polaków, więc chciałem zaproponować kuchnię, w której tego po prostu nie ma.

Co w takiej kuchni można zjeść?

W Wegemamie będziemy serwować kuchnię azjatycką. Kambodżańskie curry, azjatycki stir fry (potrawy szybko smażone na dużym ogniu), różne pad thai (makaron smażony po tajsku), spring rolls (popularne sajgonki).

Sałatka à la Wiedźmin?

Sałatki,,Wiedźmin” nie będzie, ale będzie sałatka,,Zdrowe ziele”. Ma być zdrowo i pożywnie. Jak zjesz zupę, to ma cię rozgrzać. Jak zjesz drugie danie, to ma być ci lekko na żołądku. W Polsce mamy knajpy wegańskie, ale co z tego, że nie ma w nich mięsa, skoro smaży się na głębokim tłuszczu, coś zamraża, a coś odgrzewa. To bez sensu. Albo do potraw leje się gotowe sosy z dziwnymi dodatkami. Tu ma być tak, że jak mamy potrawę z sosem curry, to robimy sos sami w moździerzu, a nie lejemy taki z glutaminianem sodu i innymi konserwantami z butelki. Jedzenie ma być czyste.

A do czystego jedzenia czysta woda. Również twojej produkcji.

Jesienią wprowadziliśmy na rynek wodę IDEAU. Ma być zbliżona do wody, którą pili nasi przodkowie tysiące lat temu. Taka, jaka wylatuje prosto ze źródełka. Cząsteczki wody lubią się ze sobą sklejać i łączą się w klastry. Woda ma naturalnie od 8 do 12 cząsteczek w klastrze. Ludzka krew między 5 a 8. A zwykła woda z butelki ponad 20 cząsteczek. I taka woda jest gorzej wchłaniana przez organizm. Woda z mniejszymi klastrami lepiej nas nawadnia. A jak lepiej nawadnia, to lepiej wypłukuje toksyny. I mamy na to badania.

Macie też badania na temat telefonów komórkowych.

Lepsze od naszych zrobili i tak Amerykanie, ale opublikują je dopiero w połowie tego roku. Trwały wiele lat, kosztowały prawie 30 mln dolarów i były niezależne, a nie zlecone przez jakąś firmę telekomunikacyjną. Narażali szczury przez pół godziny dziennie na promieniowanie telefonów komórkowych. Okazało się, że po jakimś czasie zaczęły się u nich rozwijać dwa rodzaje nowotworów m.in. glejaki. Dzisiaj tyle się mówi o Internecie rzeczy. Inteligentne pralki, kuchenki, lodówki, które łączą się z Internetem. To wszystko hula bezprzewodowo, ale promieniowanie przenika też przez nasze ciało.

I wpadłeś na pomysł, żeby produkować telefony o niskim poziomie promieniowania.

Mamy już prototyp. Nazywa się YogiFone. Można z niego dzwonić, wysyłać smsy.

Ale smartfon to nie jest.

To będzie klasyczny guziczkowaty telefon starego typu. Bez transmisji danych, która zawyża dawkę promieniowania. W tym roku chcemy udostępnić taki pokazowy egzemplarz do testów.

Cały wywiad dostępny jest w 9/2017 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.