Grzegorz Schetyna podczas zamkniętego spotkania ze swoim najbliższym otoczeniem, przygotowując swoich ludzi do spadku sondażowego, ogłosił, że będzie to „efekt Kopacz”. Spadek sondażowy zaczął się od wypowiedzi lidera PO w sprawie imigrantów. – Ale Schetyna wymyślił sobie, że skoro wzrost poparcia dla PO jest w oczach większości działaczy „efektem Tuska”, to spadek powinien się kojarzyć z „efektem Kopacz” – mówi nasz informator.
Konkretnie chodzi o to, że Ewa Kopacz przesłuchania jako świadek w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. A ponieważ ostatnie ustalenia z ekshumacji zbulwersowały opinię publiczną, to lider PO zdecydował, że nie będzie bronił Kopacz, która w 2010 r. oznajmiła, iż wszystkie szczątki zostały starannie zbadane. – Schetyna nie chce, żeby sprawa ekshumacji się z nim kojarzyła – mówi nasz rozmówca.
Tymczasem Ewa Kopacz, która chcąc nie chcąc jest z ekshumacjami kojarzona, postanowiła zrobić z siebie męczennicę ciąganą przez PiS po prokuraturach. – Poszła w ślady Donalda Tuska, który pierwszy wytyczył tę strategię – śmieje się nasz rozmówca.
Czytaj też:
Niedyskrecje parlamentarne
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.