O kulisach kontrowersyjnej działalności Małgorzaty Chechlińskiej i jej męża Grzegorza Krzanika pisaliśmy już wielokrotnie na łamach „Wprost”. „Jesteśmy pracownikami grupy TRIP. Boimy się o nasze miejsca pracy, dlatego piszemy ten list. Osoby związane blisko z Małgorzatą mówią, że chce ona spalić Litwora [Hotel Litwor w Zakopanem – red.], bo ma duże ubezpieczenie, a nie może go prowadzić. Wie, że po procesach nie będzie go miała. (…) Jak ona spali hotel, to my nie mamy gdzie do pracy wrócić, a mamy rodziny, kredyty i swój wiek. Jak żeście dali radę wejść do hotelu, to teraz go ratujcie! Bo w Zakopanem często palą się domy, a ona wywinie się, no ma wielu znajomych i u strażaków, i prawników, i za pieniądze jej pomagać będą” – taki anonimowy list podpisany: „pracownicy Małgorzaty Chechlińskiej” trafił w połowie września do jednej z warszawskich kancelarii prawnych. To pokłosie sporu, jaki toczy się między Małgorzatą Chechlińską a jej wierzycielami. W grę wchodzą setki milionów złotych.
Małgorzata Chechlińska, nazywana królową Zakopanego, ma w tej chwili ponad 250 mln zł długów. Część z nich w dużych bankach (m.in. PKP BP i DB), inne u osób prywatnych. Do tego dochodzą zaległości wobec dziesiątek osób, którym Chechlińska nie płaciła za wykonane usługi. Jednak udało jej się stworzyć bardzo sprytną strukturę różnych podmiotów powiązanych z nią kapitałowo i osobowo, która pozwala jej uniknąć egzekucji. Nasi informatorzy mówią, że sprzyjają jej urzędnicy, w tym prokuratorzy i sędziowie. Nazywają to układem zakopiańskim. I rzeczywiście, jeśli chodzi o dziwne przypadki prawne, to sprawa Małgorzaty Chechlińskiej jest wyjątkowa.
Siara w akcji
Chechlińska zarządzała hotelami Belvedere, Czarny Potok i Litwor w Zakopanem oraz Ossa niedaleko Rawy Mazowieckiej. Pod koniec lipca warszawska kancelaria Modrzejewski i Wspólnicy (reprezentująca rodzinę Solorzów) weszła w towarzystwie ochrony do jednego z tych budynków – położonego tuż przy zakopiańskich Krupówkach pięciogwiazdkowego hotelu Litwor. Wcześniej należał do spółek Małgorzaty Chechlińskiej, teraz stanowi zabezpieczenie jej długów.
Kancelaria została bowiem wpisana w księdze wieczystej jako jedyny właściciel nieruchomości. Skąd się tam wzięła? Na początku lutego Małgorzata Chechlińska zawarła z kancelarią umowę przedwstępną sprzedaży innego swojego hotelu – Belvedere. Zabezpieczeniem umowy był m.in. hotel Litwor. Chechlińska dostała ponad 20 mln zł zadatku, który poszedł na spłatę innego długu. Do sprzedaży Belvedere jednak nigdy nie doszło, tak jak i do zwrotu zadatku, który Chechlińska zobowiązała się oddać w podwójnej wysokości. Nowy właściciel wszedł zatem do Litwora, żeby zająć należący się mu majątek. Obiekt był w złym stanie technicznym, kilkanaście dni wcześniej zakopiański komendant straży pożarnej wydał opinię, z której wynika, że w razie pożaru naraża życie przebywających tam gości oraz personelu. Czytamy w niej, że hotelowe drogi ewakuacyjne przekraczają ponad dwukrotnie określone prawem standardy, także ewakuacyjne klatki schodowe nie są wybudowane zgodnie z normami przeciwpożarowymi. Ale kancelaria nie na długo pozostała w hotelu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.