Dymisja wiceprezesa Polskiej Ligi Siatkówki po tekście „Wprost”

Dymisja wiceprezesa Polskiej Ligi Siatkówki po tekście „Wprost”

Wojciech Czayka
Wojciech CzaykaŹródło:Newspix.pl / LUKASZ LASKOWSKI / PRESSFOCUS
W domu wiceprezesa Polskiej Ligi Siatkówki działa prywatna spółka, która rocznie inkasuje setki tysięcy złotych od polskich klubów siatkarskich. Zarejestrowała sobie tam oddział, żeby pobierać unijną dotację - ustalił dziennikarz tygodnika „Wprost” Szymon Krawiec. Tuż po publikacji tekstu „Wrobieni w challenge” Wojciech Czayka podał się do dymisji. W oświadczeniu przyznał, że „niestosownym było użyczenie lokalu oddziałowi TDS w nieruchomości, której jest współwłaścicielem”.

W Jedzbarku – małej wiosce pod Olsztynem w domu Wojciecha Czayki swój oddział założyła spółka TDS Polska. Od 2013 r. ta sama spółka świadczy usługi wideoweryfikacji meczów dla PLPS, której Czayka jest wiceprezesem. Chodzi o system V-Challenge, który dzięki zamontowanym na boisku kamerom i czujnikom sprawdza decyzje sędziów. Drużyna siatkarska może zażądać dwóch challenge’y w secie i na powtórce wideo dokładnie sprawdzić, czy na przykład piłka trafiła w boisko. Czayka udostępnił swój adres, żeby TDS mógł sobie wziąć unijną dotację na innowacje z Programu Operacyjnego Warmia i Mazury.

To jednak nie wszystko – pół roku temu Czayka pomógł firmie od wideoweryfikacji raz jeszcze. Dokładnie 15 sierpnia 2017 r. podpisał z TDS Polska aneks do umowy na świadczenie usług video challenge. Dzięki niemu spółka TDS International, która przejęła wszystkie prawa od TDS Polska, uzyskała całkowity monopol na obsługę meczów siatkarskich organizowanych przez polską ligę na siedem lat. Do 2024 r.

Prezesi oburzeni

Prezesi klubów, z którymi rozmawiał dziennikarz "Wprost", nie kryją oburzenia, bo co roku każdy z nich musi płacić do PLPS po ok. 50 tys. zł na V-Challenge. – To nie są małe pieniądze – mówią. Składka od meczu wygląda tak: 30 proc. na challenge wykłada klub gospodarzy, 30 proc. klub gości, resztę, czyli 40 proc., dokłada jeszcze PLPS. Średnio wychodzi po 4,5-5 tys. zł na usługę od jednego meczu. Nikt jednak nie wie, skąd wzięła się taka cena. Kontrowersje wzbudza także sam rodzaj umowy. – Jestem w szoku, że ten aneks jest podpisany aż na tyle lat. Nikt z nami tego nie konsultował – komentuje Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk (piąte miejsce w PlusLidze).

Klubom trudno uzyskać informacje co do umów, jakie zawiera zarząd ligi. W listopadzie zeszłego roku pełnomocnik żeńskiego klubu Chemik Police na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy ligi zażądał dostępu do umowy PLPS z firmą TDS. Dostał decyzję odmowną. Zarząd nie chciał udostępnić umowy, powołując się na tajemnicę przedsiębiorstwa.

Przetargów na challenge nie organizuje również Polski Związek Piłki Siatkowej. – W Polsce faktycznie jedna firma posiada niezbędne i odpowiednie doświadczenie, zabezpieczenie sprzętowe oraz homologacje międzynarodowych struktur siatkarskich. W związku z tym nie była prowadzona procedura otwartego przetargu jako mało zasadna w przypadku operowania na rynku przez jeden podmiot – tłumaczy Janusz Uznański, rzecznik PZPS.

Czytaj też:
Wrobieni w challenge

Rezygnacja wiceprezesa

Tuż po publikacji naszego tekstu, jeszcze w nocy z niedzieli na poniedziałek, na stronie plusliga.pl znalazło się oświadczenie Wojciecha Czayki. Wiceprezes informuje w nim o swojej rezygnacji „dla pełnego wyjaśnienia sprawy oraz by nie dawać powodów do podważania transparentności i przejrzystości funkcjonowania PLPS S.A”.

Źródło: Wprost