Agata Duda. Pierwsza dama wkracza do gry?

Agata Duda. Pierwsza dama wkracza do gry?

Agata Kornhauser-Duda
Agata Kornhauser-Duda Źródło: Newspix.pl / Michal Trojanowski / EDYTOR.net
Czy wizyta u protestujących w Sejmie niepełnosprawnych to przełom czy jedynie incydent w podejściu Agaty Dudy do pełnienia roli prezydentowej?

Pierwsza dama w odpowiedzi na list rodziców niepełnosprawnych dorosłych, którzy od kilkunastu dni protestują w sejmowym korytarzu, przyjechała wczoraj wieczorem na Wiejską. Rozmowa odbyła się bez kamer, a prezydentowa zaproponowała mediację między protestującymi a minister Elżbietą Rafalską. Sprawami osób niepełnosprawnych, słabszych – Agata Duda zajmowała się od początku prezydentury męża, więc teoretycznie jej zaangażowanie w tej sprawie można uznać za oczywiste. Teoretycznie, bo ten protest stał się od początku polem politycznych sporów – a tych do tej pory pierwsza dama unikała jak ognia.

O ile sam Andrzej Duda wielokrotnie powtarzał, że chce kontynuować model prezydentury Lecha Kaczyńskiego, o tyle jego małżonka nie deklarowała, że zamierza iść drogą Marii Kaczyńskiej.

Pierwsza dama przyzwyczaiła już do swojego milczenia. Przyjęła rolę dekoracyjną, sprowadzającą się do towarzyszenia mężowi w pełnieniu obowiązków głowy państwa. Nie zabierała głosu w sprawach ideologicznych – w kolejnych odsłonach sporu o tzw. ustawę aborcyjną konsekwentnie milczała. Opinia publiczna nie miała szans poznać jej zdania w sprawie reformy edukacji, dziedzinie tak bliskiej jej zawodowo czy może przede wszystkim – nowelizacji ustawy o IPN. Wiele środowisk liczyło, że wówczas w końcu zabierze głos, choćby ze względu na rodzinne korzenie. Nic takiego się jednak nie stało.

Co się kryje za takim modelem? Obojętność lub niechęć wobec kwestii politycznie drażliwych? Umowa polityczna z mężem?

Ta skrytość daje pole do rozmaitych interpretacji. Według jednej z zakorzenionych już od czasów kampanii prezydenckiej plotek, pierwsza dama milczy, bo w rzeczywistości ma odmienne poglądy od obozu PiS. Jednak po blisko trzech latach prezydentury, nic na to nie wskazuje. Milczenie to tekst, który niezwykle łatwo jest błędnie zinterpretować, pisał Julian Tuwim.

To może być jednocześnie słabością, ale i polityczną siłą – przynajmniej potencjalną. Po trzech latach prezydentury pierwsza dama, która w minionej kampanii przekonywała o niezależności męża wobec prezesa PiS, to wciąż polityczny kapitał do wykorzystania w kolejnej kampanii. Pod warunkiem, że postanowi wtedy przerwać milczenie.

Źródło: Wprost