Zbigniew Boniek się myli

Zbigniew Boniek się myli

Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek Źródło: Newspix.pl / LUKASZ GROCHALA /CYFRASPORT
Złapałem się za głowę, kiedy usłyszałem jak prezes PZPN podchodzi do łamania prawa na polskich stadionach piłkarskich.

W rozmowie „Jeden na jeden” z Bogdanem Rymanowskim w TVN 24, Zbigniew Boniek stwierdził, że zdaje sobie sprawę, iż używanie rac jest przestępstwem, ale jemu nie zawsze to przeszkadza. Chamstwo go razi, ale to odbicie tego, jakie jest społeczeństwo. Na stadionach jest generalnie bezpiecznie a zagrożenie to tylko margines. No i kluby nie są od łapania tych „kilku przestępców”, którzy dokleili się do polskiej piłki – perorował prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

To stara śpiewka działaczy piłkarskich. Kiedy na początku tego stulecia złapano piłkarskiego sędziego łapówkarza, ówczesny prezes PZPN i były sędzia Michał Listkiewicz stwierdził, że czarna owca psuje wizerunek wszystkich. Wkrótce potem wyszła na jaw największa afera korupcyjna w polskiej piłce nożnej. Teraz jest podobnie.

Problemem na polskich stadionach nie jest marginalne, jak chciałby Zbigniew Boniek, ale masowe łamanie prawa oraz przyzwolenie na to piłkarskich władz, centralnych i klubowych. Wulgaryzmy są powszechne, a tolerowanie łamania prawa rozzuchwala. Kończy się to potem większymi skandalami i burdami. Race są zabronione, zatem nie wolno ich używać. Nie ma tu nad czym dyskutować. Niech PZPN zaprosi do Polski Rudolpha Giulianiego, byłego burmistrza Nowego Jorku, który pokonał przestępców wprowadzając w mieście zasadę zera tolerancji. Opowie, jak się zaprowadza porządek. To nie takie trudne. Trzeba tylko chcieć. Błądzić jest rzeczą ludzką, diabelską – trwać w błędzie.