Clinton, Obama i Soros dostali paczki z ładunkami wybuchowymi. Kto rozsyła bomby w USA?

Clinton, Obama i Soros dostali paczki z ładunkami wybuchowymi. Kto rozsyła bomby w USA?

Dziennikarze przed siedzibą CNN, gdzie wysłano jedną z paczek
Dziennikarze przed siedzibą CNN, gdzie wysłano jedną z paczek Źródło: Newspix.pl / ABACA
Prawicowi ekstremiści, islamiści czy Rosjanie? Cała Ameryka zadaje sobie pytanie, kto wysłał publicznym osobom bomby pocztą.

W tego typu zamachach specjalizował się kiedyś terrorysta o swojsko brzmiącym nazwisku Ted Kaczynski. Przez prawie 20 lat rozsyłał on za pośrednictwem poczty mniej lub bardziej udane ładunki, raniąc 10 osób i zabijając trzy. To była jednak zupełnie inna liga, bo ofiarami Kaczynskiego padali zwykli ludzie. Teraz mamy do czynienia z próbą uderzenia w najbardziej znane postaci w Ameryce. Hillary Clinton, Obamowie czy finansista George Soros to ludzie, którzy mają równie dużo przyjaciół jak zaprzysięgłych wrogów i którzy potrafią się dobrze przed każdym zagrożeniem zabezpieczyć. To dlatego wysłane do nich ładunku zostały przechwycone, zanim dotarły do adresatów i zdetonowane bezpiecznie przez odpowiednie służby. Ten, kto bomby wysłał, nie zapomniał także o mediach, adresując jedną z paczek do biurowca koncernu medialnego Time Warner, gdzie znajduje się m.in. nowojorski newsroom stacji CNN.

To ważny trop, wskazujący, że sprawców tej bombowej kampanii należy szukać nie wśród radykalnych muzułmanów czy rosyjskich agentów, ale w szeregach nielicznych, ale dobrze zorganizowanych działaczy amerykańskiej skrajnej prawicy. Ma ona w terroryzmie osiągnięcia o wiele większe niż anarchizujący matematyk Ted Kaczynski. Dość wspomnieć zamach chrześcijańskiego fundamentalisty na budynek federalny w Oklahoma City. W 1995 roku Timothy McVeigh zdetonował tam ładunek, który zabił 168 osób. Do czasu ataku na World Trade Center był to największy zamach w USA. Być może obserwujemy właśnie odrodzenie się tego typu politycznej przemocy. Wskazują na to starannie wybrane cele: czołowi demokraci, Hillary Clinton i Barack Obama, miliarder Soros czy redakcja CNN to dla prawicowych ekstremistów symbole narodowej zdrady i wrogowie Ameryki, do której tak chętnie odwołuje się Donald Trump.

Prezydent USA oczywiście już potępił te próby zamachów, przypominając, że jego synowi też w zeszłym roku ktoś wysłał kopertę z proszkiem i pogróżkami. Tyle, że w przypadku Donalda Trumpa Juniora proszek okazał się mąką kukurydzianą. Bomby, wysłane do Sorosa, Clinton, CNN czy Obamów były prawdziwe. Ktoś najwyraźniej zrozumiał słowa Trumpa na swój chory sposób, uznając, że tylko skierowane pod odpowiednie adresy paczki z ładunkami wybuchowymi mogą znów uczynić Amerykę wielką.

Czytaj też:
Podejrzane paczki m.in. u Obamów i Clintonów. Ewakuacja budynku CNN

Źródło: Wprost