Rzecznik Praw Dziecka i wielkie emocje

Rzecznik Praw Dziecka i wielkie emocje

Mikołaj Pawlak
Mikołaj PawlakŹródło:Newspix.pl / Damian Burzykowski
Trzeba przyznać, że za rządów PiS nie można narzekać na nudę. Cokolwiek zrobi rząd, sejm, albo prezydent, od razu budzą najgorętsze emocje. Nawet, kiedy wybierają Rzecznika Praw Dziecka.

Czy w czasach jakichkolwiek innych rządów interesowałaby kogoś, oprócz polityków i dziennikarzy, oraz środowiska prawniczego reforma sądownictwa? A w czasach PiS, proszę, protesty na ulicach, dyskusje na imieninach, polskimi sądami interesuje się cała Europa. Reforma edukacji, teoretycznie nuda. Ale jaka emocjonująca się robi, kiedy przeprowadza ją PiS. Całym szkołom, całym rodzinom, pasażerom całych autobusów pąsowieją z emocji policzki na hasło „siódmoklasiści”, albo „likwidacja gimnazjów”.

A teraz Rzecznik Praw Dziecka, którego wybrał właśnie sejm. Normalnie wyborowi tego urzędnika towarzyszy cisza, czy ktoś pamięta co czuł, kiedy RPD został 10 lat temu Marek Michalak? Czy ktoś w ogóle pamięta, że był świadomy tego, że został on wybrany na to stanowisko (oprócz zainteresowanych środowisk, dziennikarzy i polityków, oczywiście)? A kiedy rzecznika wybiera PiS, wszyscy to wiedzą. Można się nawet pokusić o tezę, że PiS to najlepsza firma PR. Po 12 latach jeszcze wielu pamięta rzeczniczkę Ewę Sowińską (wskazaną przez LPR, ale wybraną przez koalicję, w której był PiS), która zgodziła się w wywiadzie dla Wprost, że w Teletubusiach mogą promować homoseksualizm, bo jeden z nich ma damską torebkę.

Teraz PiS znowu wybrał RPD. I znowu burza. Dorota Zawadzka znana jako Superniania komentując na żywo ten wybór płakała. Na sali sejmowej opozycja krzyczała, niemal jak podczas debaty o aborcji. Nastrój podgrzewa fakt, że sejm nie może wybrać RPD od trzech miesięcy torpedując swoje własne kandydatury.

Ta kandydatura też jeszcze nie jest pewna, swoje głosowanie musie przeprowadzić senat. Dlatego Mikołaj Pawlak wstrzymuje się z wywiadami i komentarzami do czasu, aż jego wybór będzie pewny. Oceniać go można więc na podstawie doświadczenia i tego, co mówił na komisji sejmowej, która debatowała nad jego wyborem. Doświadczenie pracy z dziećmi jest marne, imponujące jest natomiast doświadczenie współpracy z instytucjami związanymi z Kościołem, Pawlak kończył katolicką uczelnie, współpracował jako prawnik z komisjami kościelnymi, które stwierdzały nieważność ślubów kościelnych. Na debacie w sejmowej komisji mówił o tym, że chciałby zmniejszyć ilość samobójstw wśród dzieci i nie dopuszczać, by miały dostęp do pornografii.

Już zupełnie poważnie. Przeciwnicy wybranego przez sejm rzecznika alarmują że Mikołaj Pawlak nie spełnia wymogów formalnych, by objąć ten urząd, bo nie ma wymaganego 5-letniego doświadczenia pracy z dziećmi. Nie jest znany w środowiskach zajmujących się prawami dzieci, nie ma doświadczenia pracy także z nimi. Jest wiceministrem sprawiedliwości, jak będzie jako RPD kontrolował swojego byłego szefa? A będzie to jeden z jego obowiązków. Tyle wiadomo. Są też sprawy, których można się domyślać. Skoro Pawlak jest tak związany z Kościołem, będzie prawdopodobnie wyczulony na sprawy dla Kościoła istotne, nie zajmie się natomiast tymi, które są dla Kościoła kontrowersyjne, niedopuszczalne. Są wreszcie sprawy, których nie wiemy, czy RPD będzie aktywny, czy bierny i nierzucający się w oczy, czy będziemy o nim słyszeć, jak kiedyś o Ewie Sowińskiej, czy uzna, że jego zadanie polega na tym, żeby jego urząd nie rzucał się w oczy? Najlepiej by było, żeby zostawiał w domu religię, oraz ideologię i zajmował się staniem na straży praw dzieci. Żeby utrzymał wyznaczony przez Marka Michalaka kurs walki z przemocą wobec nich, do czego zaliczają się też klapsy, żeby dbał o wykluczonych zanim staną się karanymi, żeby był czuły na to, czy uczniowie nie noszą za ciężkich tornistrów. Żeby był rzecznikiem, o którym się nie mówi przy stole.

Źródło: Wprost