Entliczek- pentliczek, czyli jeszcze o wyborach

Entliczek- pentliczek, czyli jeszcze o wyborach

Sala plenarna w Sejmie
Sala plenarna w Sejmie Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews
Na ile realny jest scenariusz przyspieszonych wyborów, o którym od kilku dni plotkują polityczne kuluary? Ilu rozmówców z obozu rządzącego, tyle odpowiedzi.

Dobrze poinformowane źródło X, z przekonaniem: nierealny.

Polityk Y: Bardzo prawdopodobny!

Rozmówca Z: 50/50, zależy od sytuacji w połowie stycznia.

Każdy z nich, jak to polityk, ma zestaw przekonujących argumentów. Z perspektywy politycznej pragmatyki, przeprowadzenie wyborów parlamentarnych przed tymi do europarlamentu, mogłoby się PiS opłacać. Opozycja jest w tej chwili rozchybotana i osłabiona wewnętrznymi utarczkami, nowy ruch Biedronia jeszcze nie urósł, a Rydzyk zaczął rozgrywać własną partię. Poza tym ostatni zwrot proeuropejski PiS mógłby posłużyć w obu kampaniach jednocześnie. Obozowi rządzącemu udałoby się także odwrócić uwagę od tematu podwyżek energii. Jeśli dodać, że PiS de facto zaczął już kampanię – od spotkania klubu w Jachrance, przez town hall Morawieckiego po ostatnią konwencję, to można dojść do podobnego wniosku, jak polityk Y.

Jednak i argumenty źródła X są warte odnotowania. Operacja przyspieszonych wyborów wcale nie jest taka prosta – ani w realizacji, ani w narracji (na przykład jak wytłumaczyć nieuchwalenie budżetu w terminie?). Na dodatek ogłoszenie wcześniejszych wyborów może na tyle rozhuśtać emocje, że zniweluje to potencjalne korzyści dla PiS. Bowiem polityczna awantura wokół wyborów może zmobilizować elektorat opozycji bardziej niż wielomiesięczna kampania.

Zupełnie nietrafiony jest za to argument, że Jarosław Kaczyński nie zdecyduje się na wcześniejsze wybory, bo już raz – w 2007 r. - zdecydował się na to i przegrał. Choćby dlatego, że wtedy rządził zaledwie rok, a teraz chodzi de facto o kilka miesięcy różnicy. Gdyby uznał, że taki ruch mógłby przesądzić o zwycięstwie, przeprowadziłby takie rozwiązanie.

Jest jeszcze rozmówca Z, doświadczony polityk, który w każdym scenariuszu będzie mieć rację. Jednak jeśli jego odpowiedź nie wynika wyłącznie ze sprytu i zapobiegliwości, może być realnym obrazem kalkulacji, które właśnie prowadzi prezes z najbliższym otoczeniem. Zostawił uchylone drzwi, choćby przesuwając głosowanie nad budżetem na styczniowe posiedzenie sejmu. Zarządził także kierunek do centrum. A samo puszczenie plotki to z jednej strony próbny balon, z drugiej pełna mobilizacja własnych działaczy pod hasłem: pilnujcie się, wybory mogą być w każdej chwili.

Źródło: Wprost