Pomnik księdza Jankowskiego to pomnik nas wszystkich. Uporajmy się z tym, czy ma stać, czy leżeć

Pomnik księdza Jankowskiego to pomnik nas wszystkich. Uporajmy się z tym, czy ma stać, czy leżeć

Przewrócony pomnik ks. Jankowskiego
Przewrócony pomnik ks. Jankowskiego Źródło: Twitter / Tomasz Sekielski
Po obaleniu pomnika księdza Henryka Jankowskiego zaczęła się dyskusja. Czy zarzuty pod jego adresem są prawdziwe? Czy właśnie tak należy obalać pomnik? Czy jest nam potrzebna wojna pomnikowa, która teraz właśnie wybucha? Proponuję jeszcze jedno pytanie: skąd takie ożywienie pod adresem tego pomnika?

Ksiądz prałat budzi skrajne emocje. Pamiętamy - kapelan „Solidarności”, symbol odwagi, sprzeciwu, ksiądz, który pomagał prześladowanym. I wystrojony nowobogacki w plebanii urządzonej nie skromnie, ale bez gustu, wystawiający w swoim kościele antysemickie żłóbki i groby Jezusa. Pod koniec życia otoczony cherubinkami, bo tak nazywano młodych chłopców, którzy zadomowili się w jego plebanii i towarzyszyli mu w wyjazdach. Przez matkę jednego z ministrantów oskarżony o pedofilię. Po śmierci, niedawno, znowu oskarżony przez kobietę, która opowiedziała to reporterce Bożenie Aksamit. Emocje okazały się tak silne i skrajne, że w nocy, ale profesjonalnie, z użyciem odpowiednich narzędzi trzech przekonanych o swej racji mężczyzn obaliło pomnik księdza, który od początku swego istnienia kłuł w oczy Gdańszczan. Albo budził wzruszenie, zależy co kto księdzu bardziej pamięta.

Czy ksiądz był oddanym kapelanem „Solidarności”? Był. Czy podnosił na duchu Gdańszczan znękanych reżimem? Podnosił. Czy pomagał materialnie działaczom „Solidarności” i ubogim parafianom? Pomagał. Czy głosił antysemickie kazania i wystawiał takie groby i żłóbki? Tak. Czy zasłużył na pomnik?

To jest właśnie kłopot z pomnikami. Zostają na długo i kolejne pokolenia przestają pamiętać o ludzkich grzechach postaci uwiecznionej na postumencie, a wierzą w jej zasługi. Albo pamiętają o grzechach, bo nie są głupie i znają historię, ale wiedzą, że postać była wielowymiarowa. Może być też tak, że wiedzą, albo nie, że pomnik stanął, bo niektórzy do tego bardzo dążyli nie bacząc na to, że inni są temu bardzo przeciwni. Tak właśnie było z pomnikiem księdza.

Ksiądz był postacią może nie głęboko wielowymiarową, ale przynajmniej dwuznaczną. Jego pomnik też budził odmienne reakcje. Można powiedzieć, że emocje, które towarzyszyły jego powstaniu doskonale odzwierciedlały emocje towarzyszące działalności księdza za jego życia i same w sobie były wystawionym mu pomnikiem. Dlatego to, co dzieje się z nim teraz, po jego obaleniu w symboliczny sposób zwieńcza pamięć po księdzu Jankowskim. Sam obalił swój symbol za życia, choć wielu nie chciało na to patrzeć. Po śmierci ustawiony na postumencie, choć wielu, tych z drugiej strony, nie chciało się na to zgodzić. A teraz znowu obalony i znowu postawiony w atmosferze narastającej polaryzacji nastrojów i jednocześnie niesmaku. Pomnik i jego losy są doskonałym odzwierciedleniem pierwowzoru.

Pomnik został obalony i ma zostać ponownie postawiony. Można tak pewnie bez końca, można postawić mu straże, robić podchody, znieważać i naprawiać. To efekt tego, że w ogóle stanął. Czy można było temu zapobiec? Nad tym głowili się wszyscy, którzy oburzali się homiliami księdza, jego stylem życia, a jednocześnie widzieli tłumy wiernych na mszach w kościele św. Brygidy. Wiernych księdzu, żeby nie było wątpliwości. I nawet, jeśli ksiądz kończył życie samotnie, z zakazem wygłaszania kazań, pozbawiony bogactw, które wydał, przyjaciół, których stracił, to zostawił po sobie tych wiernych. Tę gdańską część spolaryzowanej Polski, która nie pozwoli, żeby pomnik jej świetności leżał.

Ksiądz i jego pomnik to symbol nas wszystkich, kłócących się. I teraz uporajmy się z tym, co go stworzyło.

Źródło: Wprost