PiS wygrywa w wyborach do PE. Prof. Chwedoruk: Do grona przegranych doszlusuje Tusk lub Schetyna

PiS wygrywa w wyborach do PE. Prof. Chwedoruk: Do grona przegranych doszlusuje Tusk lub Schetyna

Grzegorz Schetyna
Grzegorz Schetyna Źródło:Newspix.pl / PAWEL STEPNIEWSKI
W niedzielę w Polsce odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego. – Lista przegranych jest bardzo, bardzo długa. Otwiera ją Paweł Kukiz, a to oznacza, że ruch Kukiz’15 w obecnej postaci dalej przetrwać nie może – stwierdził prof. Rafał Chwedoruk.

Z sondaży wyborczych wynika, że jeżeli chodzi o preferencje polityczne Polaków, kraj z pewnymi wyjątkami jest podzielony na pół. We wschodniej części (bez Warszawy) wygrywa Prawo i Sprawiedliwość, w zachodniej – Koalicja Europejska. – Nie jest to idealne podzielenie na pół. Wynika to po pierwsze z tego, że niewinny spór pomiędzy Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością, bliźniaczymi partiami postsolidarnościowymi, od 2006 roku zaczął kumulować różne osie podziałów tkwiące w polskim społeczeństwie – powiedział prof. Rafał Chwedoruk w rozmowie z Wprost.pl.

– Okazało się, że ten podział historyczny w stosunku do PRL-u nie był tak bardzo trwały w miarę zmiany pokoleniowej, (…), do tego dołożyły się podziały społeczno-ekonomiczne, podziały przestrzenne, trochę też podziały kulturowe. Można odnieść wrażenie, że to w którymś momencie wyrosło spod kontroli polityków. Ten spór stał się dużo głębszy niż mogło się w początkach konfliktu wydawać – dodał ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego. – Po drugie, jest to moim zdaniem efekt amerykanizacji polityki. Amerykanizacja polityki oznacza m.in. prymat marketingu nad ideologią, wizerunku nad problemem, personaliów nad symbolami partyjnymi, a także emocji nad rozumem – stwierdził prof. Chwedoruk. – Warto zauważyć, że negatywne motywacje towarzyszyły polskiej polityce od roku 1989 i one też niewątpliwie sprzyjają postawie: „Nie marnujmy głosu na ulubioną partię, lepiej zagłosujmy na taką partię, która pokona największego wroga” – powiedział politolog.

„Absolutnym zwycięzcą wyborów jest Jarosław Kaczyński”

Rafał Chwedoruk w rozmowie z Wprost.pl stwierdził, że nie ulega wątpliwości, że „absolutnym zwycięzcą wyborów jest lider PiS Jarosław Kaczyński”. Politolog do grona wygranych zaliczył również Beatę Szydło, która zdobyła ponad 500 tysięcy głosów. Ekspert zauważył, że zadowolonym z wyników wyborów może być również Mateusz Morawiecki, który „po wyborach samorządowych i po ostatnim tygodniu w kampanii był w złożonej sytuacji”. – Taki wynik daje mu polityczne karty wewnątrz obozu rządzącego – dodał politolog. Rafał Chwedoruk zauważył także, że partia Włodzimierza Czarzastego „uzyskała prawdopodobnie mniej więcej tyle mandatów ile zdobyłaby gdyby startowała w wyborach pod własnym szyldem”.

Chwedoruk: Kukiz i Biedroń największymi przegranymi

– Lista przegranych jest bardzo, bardzo długa. Otwiera ją Paweł Kukiz, a to oznacza, że ruch Kukiz’15 w obecnej postaci dalej przetrwać nie może. Musi albo rozmyć się w PiS-ie w takiej roli, w jakiej znalazły się partie Gowina czy Ziobry, albo musi wejść w jakąś efemeryczną formułę zapewne razem z politykami Konfederacji – powiedział Rafał Chwedoruk. – Przegranym numer dwa jest Robert Biedroń. Gdy powstała Wiosna, pozwoliłem sobie określić formułę partii opartą głównie na kwestiach kulturowych, jako partię 7 proc. Okazało się, że nawet 7 proc. nie będzie – powiedział, opierając się na wynikach sondaży. Ekspert dodał, że Robert Biedroń będzie postrzegany jako polityk, który „przyczynił się do rozbicia głosów liberalnego elektoratu”.

– Nie wiemy, co się stanie wewnątrz Koalicji Europejskiej, ale myślę, że do grona przegranych doszlusuje ktoś z duetu Donald Tusk, Grzegorz Schetyna. Albo KE pozostanie w dotychczasowej międzypartyjnej formule, co pozwoli utrzymać wpływy Grzegorzowi Schetynie, albo Donald Tusk wywróci cały stolik do góry nogami. To z kolei spowoduje, że jego dawny wewnątrzpartyjny konkurent będzie musiał spisać te wybory na straty – ocenił profesor Rafał Chwedoruk w rozmowie z Wprost.pl.

Czytaj też:
Marcin Palade o rozbieżnościach między sondażami a wynikami wyborów. „To patologia”