Będą nowe awantury Polski z Izraelem

Będą nowe awantury Polski z Izraelem

Benjamin Netanjahu
Benjamin Netanjahu Źródło: Newspix.pl / ABACA
Netanjahu nie stworzył rządu. Izrael czekają kolejne wybory, w których zawsze opłaca się obsobaczyć trochę Polaków. Nasi nacjonaliści chętnie wykorzystają to w z kolei w kampanii do polskiego Sejmu. Nie zapominajmy też o rychłej wizycie prezydenta Dudy w USA. Harcownicy z nowojorskich Nalewek już tam na niego czekają.

Rekordu Izraela w długości rządzenia szybko nie będzie. Benjamin Netanjahu miał na ten rekord wielkie apetyty, bo nikt jeszcze w historii państwa żydowskiego nie miał szans rządzić aż pięć kadencji. Netanjahu, gdyby udało mu się powołać rząd, pobiłby rekord długości rządzenia ustanowiony przez samego Davida Ben Guriona, twórcę niepodległego Izraela. No, ale mu się nie udało. W nocy ze środy na czwartek Kneset podjął decyzję o rozwiązaniu i rozpisaniu kolejnych wyborów we wrześniu. Wszystko dlatego, że po miesiącu wyczerpujących negocjacji koalicyjnych zwycięska, choć rozbita na kilka mniejszych partii izraelska prawica nie dogadała się w sprawie powołania gabinetu, na którego czele miałby stanąć Netanjahu.

Netanjahu już zapowiada, że będzie ona ostra i wyrazista. Warto zapamiętać te słowa, bo oznaczają one nie tylko ostrą walkę polityczną wewnątrz Izraela, ale także kolejną odsłonę awantury polsko-izraelskiej. Pamiętamy przecież, jak wdzięcznym tematem dla konkurentów Netanjahu były jego bliskie relacje z polskim rządem. Oskarżenia o konszachty z polskimi faszystami, odpowiedzialnymi za Holokaust przynajmniej w równym, jeśli nawet nie w większym stopniu co Niemcy padały zarówno z lewej, jak i z prawej strony. Ba, sam Netanjahu grał na obecnych w Izraelu antypolskich sentymentach i to nawet podczas organizowanych przez polski rząd w Warszawie konferencji, służących wyłącznie jego interesom. Można się spodziewać, że w tej ostrej i wyrazistej kampanii, którą Netanjahu zapowiada po fiasku misji powołania swojego piątego już gabinetu wątki polskie również wrócą i to ze zdwojoną siłą. Impuls tym razem przyjdzie pewnie z USA, gdzie środowiska żydowskie już szykują się na przyjazd do Białego Domu.

Wizyta ma przynieść amerykańskie decyzje o zwiększeniu obecności wojskowej w Polsce i dać Dudzie możliwość ogrzania się w blasku majestatu przywódcy najpotężniejszego mocarstwa demokratycznego na świecie. W tle będzie jednak majaczyć ponura sprawa zwrotu żydowskiego majątku. Idę nawet o zakład, że nie tyle będzie majaczyć, co wybije się na pierwszy plan. I w Polsce i za oceanem. Łatwo sobie wyobrazić rozgrzanych niezłym wynikiem wyborczym polskich nacjonalistów, ruszających do boju z Żydami w obronie niewinności naszej heroicznej historii. I polski rząd, uderzający w te same nuty, dla odebrania im wyborców przed jesiennymi wyborami do parlamentu. W Izraelu nie zostanie to niezauważone i na pewno zostanie skonsumowane na potrzeby ostrej kampanii wyborczej. Od jej wyniku zależy nie tylko rekord rządzenia Netanjahu, ale także przyszłość trzech poważnych zarzutów korupcyjnych wobec niego.

Czytaj też:
Kneset podjął decyzję o samorozwiązaniu. „Można to było załatwić w dwie minuty”

Źródło: Wprost